Prezydent Paragwaju odwołany. "To zamach stanu". Zamieszki na ulicach

Prezydent Paragwaju odwołany. "To zamach stanu". Zamieszki na ulicach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niespokojnie w Paragwaju po odwołaniu prezydenta (fot. PAP/EPA/ANDRES CRISTALDO) 
Lewicowy prezydent Paragwaju Fernando Lugo został usunięty z urzędu przez Senat, który wcześniej postawił go w stan oskarżenia za "złe wywiązywanie się z obowiązków".
W rezultacie błyskawicznie przeprowadzonej procedury impeachmentu, która trwała zaledwie pięć godzin, 39 senatorów (na 43 obecnych) uznało prezydenta za winnego wysuwanych przeciwko niemu oskarżeń. Senat liczy 45 członków. W czwartek za postawieniem prezydenta w stan oskarżenia opowiedziała się Izba Deputowanych (izba niższa parlamentu).

Zgodnie z konstytucją, obowiązki głowy państwa przejął wiceprezydent, 49-letni Federico Franco, który został zaprzysiężony podczas uroczystości w gmachu parlamentu wkrótce po głosowaniu w Senacie. Franco dał się poznać jako zdecydowany przeciwnik polityki dotychczasowego prezydenta.

Lugo oświadczył, że decyzja Senatu podjęta w tak krótkim czasie jest "równoznaczna z zamachem stanu", jednak zadeklarował, że ją uznaje. - Chociaż prawo zostało nagięte jak wątła gałązka na wietrze, przyjmuję decyzję Kongresu - powiedział w wystąpieniu telewizyjnym. Wezwał też swoich zwolenników aby jakiekolwiek demonstracje w jego obronie miały charakter pokojowy. Wcześniej zapowiadał, że nie ustąpi dobrowolnie ze stanowiska i oczekuje, że procedura zostanie przeprowadzona zgodnie z prawem, tak aby umożliwić mu obronę.

Senat odrzucił jednak wniosek prawników prezydenta o odroczenie głosowania o 18 dni w celu przygotowania obrony. Przewodniczący Senatu Jorge Oviedo oświadczył, że nie ma podstaw do uznania takiego wniosku. Budynek parlamentu (Kongresu)w stolicy Paragwaju - Asuncion otoczyły znaczne siły policji, które nie dopuściły w pobliże gmachu kilku tysięcy zwolenników Lugo protestujących przeciwko usunięciu go z urzędu. Doszło do zaciętych starć. Policja odepchnęła demonstrantów używając gumowych kul, gazu łzawiącego i armatek wodnych.

61-letni Lugo, który jest byłym katolickim biskupem, oskarżony został o niewywiązanie się z ciążących na nim obowiązków po krwawych starciach w ub. tygodniu na północnym wschodzie kraju między policją i ubogimi, bezrolnymi chłopami. Policja usiłowała wyrzucić ok. 150 wieśniaków z liczącej ok. 2 tys. ha leśnej posiadłości jednego z polityków ze Stowarzyszenia Narodowo-Republikańskiego (Partii Colorado). Według adwokatów wieśniaków, polityk nabył posiadłość wbrew prawu i korzystając ze swoich wpływów. Podczas starć 6 policjantów i 11 chłopów poniosło śmierć. Opozycja obciążyła Lugo winą za incydent. Przeciwko Lugo wysunięto też kilka innych oskarżeń.

Lugo, któremu do końca kadencji pozostał jeszcze rok, objął urząd głowy państwa pod hasłami pomocy dla najuboższych Paragwajczyków kładąc kres sześciu dziesięcioleciom rządów Partii Colorado. W kraju znanym z niestabilnej sytuacji politycznej szalała korupcja, bogata nieliczna elita opływała w dostatki, podczas gdy większość ludności cierpiała nędzę. Lugo próbował realizować swój program, w tym reformę rolną przewidującą nadanie ziemi bezrolnym, mimo zaciekłego sprzeciwu opozycji w parlamencie.

Piątkowa decyzja Senatu oznacza głęboki kryzys polityczny w Paragwaju, jednym z najuboższych państw Ameryki Południowej. Została już potępiona przez delegację regionalnego ugrupowania UNASUR, która przybyłą do Asuncion przed głosowaniem. Przewodniczący delegacji, minister spraw zagranicznych Wenezueli Nicolas Maduro, określił decyzję pozbawienia Lugo urzędu jako "nowy rodzaj zamachu stanu". "Dokonano tu prawdziwie hańbiącego czynu" - powiedział dziennikarzom.

zew, PAP