Rumunia ugina się pod presją UE - premier zrobi to, czego chce Bruksela

Rumunia ugina się pod presją UE - premier zrobi to, czego chce Bruksela

Dodano:   /  Zmieniono: 
Victor Ponta (fot. EPA/JULIEN WARNAND/PAP) 
KE ma już list z odpowiedzią premiera Rumunii Victora Ponty na stawiane mu zarzuty. Szef rządu zobowiązał się m.in. do wycofania dwóch kontrowersyjnych dekretów. 18 lipca KE ogłosi raport, w którym określi obszary, w których konieczna jest dalsza kontrola Rumunii.
- Dostaliśmy szczegółową odpowiedź na 11 postawionych kwestii i jutro udzielimy odpowiedzi - poinformował rzecznik Komisji Europejskiej Frederic Vincent. Raport o Rumunii to dokument w ramach tzw. Mechanizmu Oceny i Kontroli, oceniający postępy kraju w obszarze sprawiedliwości, walki z przestępczością i korupcją w ciągu ostatnich pięciu lat (od czasu przystąpienia Rumunii do UE) i biorący pod uwagę ostatnie kontrowersyjne wydarzenia.

Rzecznik potwierdził, że 16 lipca doszło do rozmowy telefonicznej między przewodniczącym KE Jose Manuelem Barroso a Pontą. Rumuński premier miał "zobowiązać się do pilnego wycofania dwóch dekretów", przyjętych niedawno, które zostały zakwestionowane zarówno przez Komisję Europejską jak i Trybunał Konstytucyjny Rumunii. Chodzi o wycofanie dekretu w sprawie referendum, w którym wyborcy mieli zdecydować o przyszłości zawieszonego prezydenta Traiana Basescu (dekret znosił wymóg 50-proc. frekwencji do uznania referendum za ważne), oraz o dekret w sprawie ograniczenia uprawnień Trybunału Konstytucyjnego.

Rumunia się poprawia, ale to za mało?

W Rumunii 17 lipca rozpoczęło się nadzwyczajne posiedzenie parlamentu, które potrwa do 18 lipca. Zgodnie z informacjami KE głosowanie w sprawie dekretu o referendum ma się odbyć jeszcze we wtorek, a w sprawie uprawnień Trybunału Konstytucyjnego - w środę. Jeśli ten harmonogram się sprawdzi, KE nie będzie mogła uwzględnić wyników głosowań w swym raporcie, który komisarze przyjmą na posiedzeniu KE rankiem 18 lipca. Ponadto KE sformułowała aż 11 zastrzeżeń. Dlatego oczekuje się, że raport KE w sprawie Rumunii będzie krytyczny i "nie zakończy, a dopiero rozpocznie dalszy etap kontroli" w Rumunii. Pogłębiona kontrola ma dotyczyć właśnie zakwestionowanych obszarów.

Bruksela: oddajcie władzę TK!

KE domaga się, by Rumunia przywróciła kompetencje Trybunału Konstytucyjnego (odebrane mu niedawno dekretem rządowym) oraz próg 50-procentowej frekwencji konieczny do uznania referendum w sprawie prezydenta Basescu za ważne. Ponadto Komisja chce, by na rzecznika praw obywatelskich mianowano osobę z ponadpartyjnym poparciem oraz by władze Rumunii wystrzegały się "selektywnego użycia publikacji w Dzienniku Urzędowym dla celów politycznych". KE domaga się też ustąpienia ministrów, wobec których zapadły wyroki kwestionujące ich uczciwość, a także dymisji posłów, wobec których zapadły wyroki w sprawie konfliktu interesów lub korupcji na wysokim szczeblu.

KE zainteresowała się sprawą Rumunii po tym, jak kierowany przez Pontę od maja socjaldemokratyczno-liberalny rząd w szybkim tempie przyjął dekrety ograniczające kompetencje Trybunału Konstytucyjnego, wymienił szefów obu izb parlamentu, a także rzecznika praw obywatelskich, który jako jedyny mógł nowe dekrety zakwestionować. Ponadto 6 lipca parlament głosami koalicji rządowej opowiedział się za wszczęciem procedury impeachmentu wobec prezydenta. Centroprawicowy szef państwa został zawieszony w obowiązkach na 30 dni. 29 lipca odbędzie się referendum w sprawie odsunięcia go od władzy.

PAP, arb