Wstępny projekt ustawy przygotowywanej przez ministra sprawiedliwości w rządzie Partii Ludowej Alberto Ruiza Gallardona ma m.in. utrudnić kobietom dokonywanie aborcji w przypadku wykrycia nawet ciężkiej deformacji czy wad wrodzonych płodu.
- Nie ma powodu, aby nawet w przypadku deformacji płodu odbierać dziecku prawo do życia - argumentuje Gallardon.
Prawo do aborcji w przypadku deformacji płodu lub zagrożenia dla życia matki hiszpańskie kobiety uzyskały w 1985 roku, za rządów partii socjalistycznej.
Podczas dwóch poprzednich pięcioletnich kadencji Partii Ludowej u władzy, gdy premierem był Jose Maria Aznar, nie wprowadzano żadnych zmian w prawie aborcyjnym.
W 2010 roku z inicjatywy rządu socjalistów uchwalono ustawę, która zezwala na aborcję do 14. tygodnia ciąży, pozostawiając decyzję kobiecie.
Dziewczęta 16- i 17-letnie zyskały prawo decydowania o przerywaniu ciąży bez zgody rodziców.
Pierwsza zmiana, którą zapowiedział minister Gallardon, to zniesienie tego ostatniego zapisu ustawy.
Nowe prawo aborcyjne ma wprowadzać zasadę, że kobieta, zanim podejmie decyzję o aborcji, musi obowiązkowo poddać się badaniu lekarskiemu w celu ustalenia, czy usunięcie płodu nie zagrozi jej psychice.
Uczestniczki demonstracji protestowały przeciwko zapowiedzianym zmianom w obawie, że opinia lekarza w tej kwestii może w praktyce okazać się decydująca.
Domagały się utrzymania w Hiszpanii obecnego prawa, które - ich zdaniem - jest odpowiednikiem stanu prawnego obowiązującego w najbardziej rozwiniętych krajach Europy.
Według sondażu, którego wyniki ogłosił w niedzielę dziennik "El Pais", 65 proc. wszystkich Hiszpanów jest przeciwko zmianom w ustawodawstwie dotyczącym prawa kobiet do aborcji.
Podobne stanowisko ma zajmować według sondażu 64 proc. praktykujących katolików hiszpańskich.mp, pap