Wypadek polskiego autokaru we Francji: stan rannych wciąż poważny

Wypadek polskiego autokaru we Francji: stan rannych wciąż poważny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ranni w wypadku wciąż w szpitalach (fot. PAP/EPA/PATRICK SEEGER) 
Dwanaście osób rannych w wypadku polskiego autokaru pod Miluzą jest wciąż hospitalizowanych, a jedna z nich - Ukrainiec - pozostaje w stanie krytycznym. Wiele osób opuściło szpitale minionej doby.

Jak poinformował attache prasowy ambasady RP w Paryżu Piotr Błoński, według danych z rana, w sześciu szpitalach we wschodniej Francji pozostawało 12 osób. Jedna z nich miała zostać wypisana do końca dnia.

- Kilka osób jest nadal w poważnym stanie, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - powiedział konsul w Lille Jarosław Horak. W stanie krytycznym pozostawał jeden poszkodowany. Jak sprecyzował konsul Horak, chodzi o obywatela Ukrainy, który podróżował polskim autokarem.

Najwięcej poszkodowanych w wypadku - czwórka - leży w szpitalu w Miluzie, inni są pod opieką lekarską w Colmar, Strasburgu, Thann, Belfort i Illkirch. Jak sprecyzował Błoński, wyjdą oni ze szpitali najwcześniej za tydzień.

W ciągu ostatni kilkudziesięciu godzin wypisano ze szpitali kilkanaście poszkodowanych w wypadku pod Miluzą. - Część z nich powróciła już do Polski, inni zgłosili zamiar kontynuowania swojego pobytu we Francji - zaznaczył Błoński. Organizator przejazdu, podczas którego doszło do wypadku - Biuro Podróży Sindbad - zajmuje się czasowym zakwaterowaniem i transportem do Polski osób, które opuszczają szpitale. Według ambasady RP, 13 września do Polski wyruszył kolejny specjalnie podstawiony autokar Sindbada z kolejnymi dziewięcioma osobami.

Jak zaznaczył Horak, do Polski miał także powrócić kierowca pojazdu, oskarżony przez francuskie organy ścigania o "nieumyślne spowodowanie śmierci" i "brak umiejętności panowania nad swoim pojazdem". Będzie on czekać w kraju na proces we Francji. - Nie sposób na razie powiedzieć, kiedy odbędzie się ta rozprawa - wyjaśnił konsul Horak. Najpierw muszą zakończyć się czynności śledcze.

Prokurator Miluzy Herve Robin mówił, że prokuratura nie zażądała zatrzymania Polaka, który przyznał w czasie przesłuchania, że ponosi odpowiedzialność za wypadek. Według ustaleń policji francuskiej 29-letni kierowca rozpoczął manewr wyprzedzania ciężarówki na autostradzie A36, przy prędkości około 100 km na godzinę, kiedy uświadomił sobie, że dojeżdża do pasa drogi, na którą powinien zjechać. - (Szofer) szarpnął kierownicą, ale stracił kontrolę nad pojazdem, który przewrócił się na nasyp - wyjaśnił prokurator Robin. Badania krwi kierowcy nie wykazały obecności alkoholu czy innych niedozwolonych substancji.

W wypadku pod Miluzą śmierć poniosło dwoje obywateli polskich. Do szpitala trafiły zaraz po wypadku 32 osoby; stan 11 z nich był wtedy ciężki. 11 września ok. godz. 8 rano piętrowy pojazd wynajęty przez Prywatne Biuro Podróży Sindbad z Opola jadący ze Słubic do francuskiej Nicei zjechał ze swojego pasa na autostradzie A36 w Alzacji i wywrócił się. Oprócz Polaków wśród 68 osób podróżujących autokarem była piątka Ukraińców oraz dwójka Francuzów.

zew, PAP