Białorusini chcą Łukaszenkę, bo myślą jak sowieci

Białorusini chcą Łukaszenkę, bo myślą jak sowieci

Dodano:   /  Zmieniono: 
Białorusini wciąż utożsamiają się z sowiecką mentalnością i dlatego większość obywateli nadal popiera prezydenta Alaksandra Łukaszenkę, fot. PAP/EPA/TATYANA ZENKOVICH 
Białorusini wciąż utożsamiają się z sowiecką mentalnością i dlatego większość obywateli nadal popiera prezydenta Alaksandra Łukaszenkę – powiedział PAP białoruski socjolog prof. Aleh Manajeu, założyciel niezależnego ośrodka badań społecznych NISEPI.

Na pytanie, z jaką kulturą bardziej się identyfikują - europejską czy białoruską - w badaniach NISEPI od wielu lat około 25 proc. respondentów sondaży odpowiada, że z europejską, a ok. 70 proc., że z rosyjską.

- Jeśli większość Białorusinów mówi, że utożsamia się z rosyjską kulturą, mają na myśli nie tylko Rosję Puszkina i Dostojewskiego, ale też sowiecką mentalność, gdzie państwo odpowiada za życie obywateli, liczy się stabilna praca, płaca, edukacja i ochrona zdrowia, w zamian za co obywatel nie uczestniczy w polityce. Łukaszenka jest przedstawicielem właśnie tych Białorusinów – tłumaczy socjolog.

Sondaż NISEPI z czerwca wykazał, że najwięcej zapytanych (30 proc.) deklaruje chęć głosowania na Łukaszenkę w wyborach prezydenckich. Uładzimir Niaklajeu i Andrej Sannikau, którzy w wyborach prezydenckich 2010 r. mieli największe poparcie wśród kandydatów opozycji, mogliby liczyć tylko na 6 i 5 proc. głosów. Z marcowego badania wynikało też, że więcej Białorusinów chce głosować w niedzielnych wyborach do Izby Reprezentantów na kandydatów sprzyjających Łukaszence (30 proc.) niż na jego przeciwników (23,1 proc.).

Jak podkreśla Manajeu, białoruski naród w odróżnieniu od większości narodów w Europie znajduje się jeszcze w stadium powstawania. - Rozumiem pod tym przede wszystkim tożsamość narodową, to, w jaki sposób ludzie postrzegają sami siebie – mówi.

Wskazuje, że jednym z przykładów jest język. Tylko niewielki procent Białorusinów deklaruje, że codziennie rozmawia po białorusku w pracy, w środkach transportu itp. Według sondażu kampanii "Budźma Biełarusami!" i niezależnego Laboratorium "Nowak" z kwietnia br. odsetek Białorusinów mówiących stale po białorusku spadł w ciągu ostatnich 3 lat z 5,8 do 3,9 proc.

I wreszcie, Białorusini nie są zdecydowani, czy woleliby przystąpienia do Unii Europejskiej, czy też zjednoczenia z Rosją. - Odpowiedzi są bardzo zmienne. Zależy to od sytuacji politycznej. Jeśli kierownictwo ma dobre stosunki z Moskwą – co zawsze znajduje odzwierciedlenie w telewizji – to wybierają połączenie z Rosją. Jeśli następuje ochłodzenie stosunków, a jest nawiązywany dialog z Zachodem, to odwrotnie - wskazuje Manajeu.

Według danych NISEPI z pierwszej połowy roku, za przystąpieniem do UE opowiedziałoby się 37,3 proc. obywateli, a za zjednoczeniem z Rosją 47 proc. We wrześniu 2011 r. było to odpowiednio 42 i 41,5 proc. - Wszystko to razem wyjaśnia, dlaczego Łukaszenka został prezydentem i większość obywateli jednak nadal go popiera, niezależnie od fałszerstw wyborczych – tłumaczy socjolog.

Manajeu zwraca uwagę, że europejska – prodemokratyczna i prorynkowa, opowiadająca się za rządami prawa – Białoruś jest dość liczna, bo skupia prawie 40 proc. ankietowanych (3 mln obywateli), którzy opowiadają się za wstąpieniem do UE.

- Ale przez 18 lat rządów Łukaszenki mechanizm informacji, propagandy, wyborów, funkcjonowania władzy, edukacji, czy umów o pracę został zbudowany w taki sposób, że głos ma sowiecka Białoruś – ona jest reprezentowana w organach władzy, w prasie, na uniwersytetach itp., a Białoruś europejska jest marginalizowana - podkreśla.

- Oczywiście żyjemy, wydajemy książki, mamy instytuty, pijemy piwo itp. Ale funkcjonujemy w niszy zarówno w sensie politycznym, jak i kulturalnym, informacyjnym, czy religijnym – mówi Manajeu o przedstawicielach europejskiej Białorusi. – Tymczasem zasadniczej części Białorusinów – jeśli nie liczyć kryzysu z ostatniego roku - odpowiada to, co jest. Więcej im nie potrzeba".

Uważa on jednak, że sytuacja nie jest zamrożona i ewoluuje, a proces kształtowania się Białorusi jako narodu postępuje.

- Dzisiaj w porównaniu z 1991 r. więcej osób uważa Białoruś za odrębną nację, bo przez 20 lata żyli we własnym państwie. Zachodzi też pewien postęp w stosunku do niektórych wartości, np. gospodarki rynkowej. O ile 20 lat temu przytłaczająca większość Białorusinów orientowała się na planową, scentralizowaną gospodarkę, to dziś wzrosła liczba osób ceniących gospodarkę rynkową, własność prywatną - zauważa ekspert.

Według niego "jest to jednak proces bardzo złożony i może przeciągnąć się na dziesięciolecia, z Łukaszenką czy bez".

mp, pap