Dramat na Broad Peak. Mieli lokalizator, ale został zgubiony

Dramat na Broad Peak. Mieli lokalizator, ale został zgubiony

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szczyt Broad Peak (fot.Kogo)
Artur Hajzer, kierownik programu "Polski Himalaizm Zimowy" odpowiedział na kolejne pytanie związane z zaginięciem dwóch spośród czterech Polaków, którzy jako pierwsi na świecie zdobyli zima szczyt Broad Peak.
5 marca polscy himalaiści pierwsi na świecie zdobyli zimą Broad Peak - 12. szczyt świata. Ta znajdująca się w Karakorum na granicy Chin i Pakistanu góra ma wysokość 8051 metrów. Stanęli na niej 58-letni Maciej Berbeka, 27-letni Tomasz Kowalski, 29-letni Adam Bielecki i 33-letni Artur Małek. Bielecki i Małek wracają już na dół. Kontakt z Berbeką i Kowalskim urwał się 6 marca nad ranem. Obaj himalaiści zostali uznani za zaginionych.

Szef "Polskiego Himalaizmu Zimowego" wyjaśnił, że na wysokości, na której zaginęli Polacy nie ma możliwości przeprowadzenia akcji ratunkowej przy wykorzystaniu śmigłowców. Hajzer wyjaśnił, że wojskowe helikoptery mogą wnieść się na maksymalną 6700 m n.p.m. Podkreślił, że helikoptery teoretycznie mogą podnieść poszkodowanego na linie z wysokości ok. 6400 m n.p.m., ale w masywie Broad Peak nie ma możliwości przyziemienia wyżej niż ponad bazą na 4950 m n.p.m.

Hajzer dodał, że na Broad Peak korzystanie ze śmigłowców jest bezcelowe, ponieważ lepsze możliwości wglądu w teren mieli przebywający tam Karim Hayyat i Artur Małek. Hayyat przeprowadzał poszukiwania aż na 7700 m n.p.m. Do tego - jak dodał - cała droga wraz ze szczegółami jest bardzo dobrze widoczna z bazy.

Wyjaśniając dlaczego nie można odnaleźć zaginionych przy pomocy lokalizatora SPOT Hajzer podkreślił, ze mimo iż miał go ze sobą Tomasz Kowalski, to urządzenie zostało zgubione podczas ataku szczytowego. Jednocześnie Hajzer podkreślił, że "SPOT ma dość istotne odchylenia od rzeczywistości szczególnie w terenie wysokogórskim i nie należy przeceniać jego przydatności".

Polskie Radio, ml