W środkowej Anglii, w hrabstwie Warwickshire obok stawu pojawiła się zielona tablica na której znajduje się pomarańczowy napis zabraniający osobom z Europy Wschodniej zbliżania się do niego.
Znak postawił Eddie Whitehead, który jest właściciele stawu. Mężczyzna zauważył, że od pewnego czasu z jego stawu notorycznie giną ryby i jest przekonany, że to sprawka imigrantów.
Przechodnie, którzy zwrócili uwagę na tablicę zgłosili sprawę na policję. - To dziwne, zacofane i rasistowskie. Niesamowite, że z czymś takim mamy do czynienia w dzisiejszych czasach - ocenił anonimowy rozmówca cytowany przez "The Coventry Telegraph".
Właściciel stawu odmówił usunięcia znaku. Jak dodał, jest przekonany, że to imigranci kradną jego ryby. - Może i łamię prawo, ale ja z tego żyję. Dopiero co zapełniłem jezioro karpiami wartymi 9,6 tys. funtów - zaznaczył.
Onet.pl, ml
Przechodnie, którzy zwrócili uwagę na tablicę zgłosili sprawę na policję. - To dziwne, zacofane i rasistowskie. Niesamowite, że z czymś takim mamy do czynienia w dzisiejszych czasach - ocenił anonimowy rozmówca cytowany przez "The Coventry Telegraph".
Właściciel stawu odmówił usunięcia znaku. Jak dodał, jest przekonany, że to imigranci kradną jego ryby. - Może i łamię prawo, ale ja z tego żyję. Dopiero co zapełniłem jezioro karpiami wartymi 9,6 tys. funtów - zaznaczył.
Onet.pl, ml