Chiny: opozycjonista chce... iść do więzienia. I nie może

Chiny: opozycjonista chce... iść do więzienia. I nie może

Dodano:   /  Zmieniono: 
Chiny nie chcą uwięzić opozycjonisty, mimo że on bardzo by tego chciał (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Wuer Kaixi, jeden z liderów studenckiego buntu w Chinach z 1989 roku, chciałby wrócić do ojczyzny, w której jest oskarżany o działalność kontrrewolucyjną, co oznacza, że powinien trafić do więzienia. Władze Chin nie zamierzają jednak wpuszczać opozycjonisty na terytorium Państwa Środka - i odsyłają go na Tajwan - informuje "Gazeta Wyborcza".
Wuer Kaixi był jednym ze studentów biorących udział w głodówce rozpoczętej 13 maja 1989 roku. Studenci wywierali w ten sposób presję na władze, z którymi chcieli rozpocząć dialog. Po pięciu dniach z głodującymi studentami spotkał się premier Li Peng - spotkanie to transmitowała państwowa telewizja. Ostatecznie studenckie protesty zakończyły się masakrą studentów na Placu Tiananmen w Pekinie (czołgi rozjechały tam - według różnych źródeł - od ok. 250 do 2600 osób). Wuer trafił na listę osób poszukiwanych za działalność kontrrewolucyjną. Mężczyzna zdołał zbiec z Chin. Dotarł do Francji i USA, studiował na Harvardzie, a ostatecznie osiadł na Tajwanie.

Teraz Wuer Kaixi chciałby wrócić do Chin, by spotkać się ze schorowanymi rodzicami (jak pisze "chciałby ich zobaczyć za życia, choćby przez pancerną szybę w więzieniu"). Dlatego też kilkakrotnie próbował oddać się w ręce chińskich władz na terenie ambasad Chińskiej Republiki Ludowej. Podjął też nieudane próby dostania się na terytorium Chin przez Hong-Kong (mam status Specjalnego Regiony Administracyjnego). Za każdym razem jednak był odsyłany na Tajwan. Powód? Władze Chin nie chcą, by jego powrót do kraju, przypomniał obywatelom o masakrze studentów z 1989 roku.

arb, "Gazeta Wyborcza"