USA redukują armię, najmniejsza od IIWŚ

USA redukują armię, najmniejsza od IIWŚ

Dodano:   /  Zmieniono: 
USA redukują armię, najmniejsza od IIWŚ / Lotniskowiec USS Forrestal, fot. US Navy/cc 
Tylko 440 tys. żołnierzy, czyli o 80 tys. mniej niż obecnie, liczyć będzie armia USA za trzy lata - ogłosił sekretarz obrony Chuck Hagel. To oznacza, że będzie ona najmniejsza od czasów 1941 r. jeszcze przed atakiem na Pearl Harbor – informuje „Gazeta Wyborcza”.
To nie koniec ewentualnej redukcji. Dwa lata temu w Kongresie przegłosowano, że w ramach walki z dziurą budżetową, w 2017 r. armia będzie liczyć 420 tys. żołnierzy. – Chcę jasno powiedzieć, że 420 tys. to za mało – powiedział  generał Mark Dempsey, szef połączonych sztabów sił zbrojnych USA. – Jesteśmy skłonni podjąć ryzyko redukcji, ale nie uprawiajmy hazardu!

– Zamiast wydawać pieniądze na to, żeby Ameryka była silna, Obama woli je marnować na zasiłki i racje żywnościowe dla biednych – powiedział z kolei Dick Cheney, wiceprezydent w latach 2001-09.

Stanowiska prezydenta Obamy broni jednak Hagel. – Po zakończeniu wojen tak duża armia ani nie jest nam potrzebna, ani też nie jesteśmy jej w stanie utrzymać. Dodał, że choć liczebność armii maleje, to uzbrojenie oraz wyposażenie pozostaje i wciąż będzie stanowić o potędze sił zbrojnych USA, zapewniając tym samym przewagę nad pozostałymi krajami.

Hagel ma po swojej stronie silne argumenty. USA wciąż będą dysponować jedenastoma lotniskowcami. Ponadto, departament obrony będzie kontynuował najdroższą w historii ludzkości modernizację armii, obejmującą myśliwce F-35. Choć zmniejszy się liczba regularnych żołnierzy, wzrośnie liczba komandosów. Spodziewane jest osiągnięcie poziomu 70 tys. żołnierzy jednostek specjalnych, a więc o 4 tys. więcej niż obecnie. Administracja Obamy prowadzone działania nie nazywa redukcją, ale powrotem do stanu normalnego.

W czasach zimnej wojny wydatki na obronność pochłaniały 10 procent dochodu narodowego USA. Podczas prezydentury Billa Clintona spadły do 3.5 procent – tyle wynosiły rok przed zamachami z 11 września 2001 r. W 2010 r. wzrosły do 6 procent PKB. Teraz Obama chce, aby powrócić do poziomu 3.5 procent. To wcale nie będzie mało, ponieważ takie wydatki są równoznaczne z przeznaczaniem na obronność cztery razy więcej środków niż Chiny oraz sześć razy więcej niż Rosja.

kl, Gazeta Wyborcza