Prezydent mafii?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Litewskie służby bezpieczeństwa sporządziły raport o możliwych kontaktach otoczenia prezydenta Rolandasa Paksasa (oraz jego samego) z międzynarodową mafią.
"Informacje zawarte w raporcie powinny być dogłębnie sprawdzone i  wyjaśnione" - powiedział dziennikarzom po  posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Państwa przewodniczący Sejmu Arturas Paulauskas.

W czwartek służby bezpieczeństwa przedstawiły Paulauskasowi i  szefom frakcji parlamentarnych informację o kontaktach doradcy prezydenta Litwy do spraw bezpieczeństwa Remigijusa Aczasa, a być może także prezydenta Paksasa, z międzynarodowymi organizacjami przestępczymi.

Parlamentarzystom przedstawiono nagrania, z których wynika, jak twierdzą świadkowie, iż "litewska niepodległość jest zagrożona". Nieoficjalnie mówi się, że nagrania te nie wykluczają możliwości kontaktów otoczenia prezydenta z rosyjskim światem przestępczym, a  także z rosyjskim wywiadem wojskowym.

Prezydent Litwy już w czwartek stanowczo zaprzeczył, by miał jakiekolwiek kontakty ze światem przestępczym, i oznajmił, że  raport służb bezpieczeństwa na ten temat można określić jako spisek przeciwko niemu.

"Kategorycznie zaprzeczam tym wymysłom. (...)Odcinam się od  wszystkich dzisiejszych prób powiązania mnie ze światem przestępczym" - oświadczył Paksas.

Również zdaniem Aczasa, którego pełnomocnictwa zostały wstrzymane, jest to prowokacja, która ma skompromitować prezydenta. W piątek Aczas zwrócił się do prokuratury generalnej o  zbadanie tej sprawy.

Premier Algirdas Brazauskas po zapoznaniu się z raportem służb bezpieczeństwa oznajmił w piątek, że w raporcie nie ma żadnych faktów kompromitujących prezydenta.

"O prezydencie nie ma tam ani słowa. Szczegółów nie mogę przedstawić, gdyż jest to materiał ściśle tajny" - powiedział premier. Dodał, że "państwu nie zagraża niebezpieczeństwo. Państwo jest zbyt poważną sprawą, by jakieś pogłoski, intrygi mogły wpłynąć na normalne funkcjonowanie państwa".

Tymczasem jeden z liderów opozycji, przewodniczący konserwatystów poseł Andrius Kubilius, określa tę aferę jako "Litewskie Watergate" i wzywa do ujawnienia raportu. "Tylko pełna jawność może pomóc w oczyszczeniu się z brudu, którym obrosły najwyższe władze Litwy" - powiedział na piątkowej konferencji prasowej. Dodał, że praca sejmowej komisji, która ma być powołana w  poniedziałek do zbadania sprawy, powinna być jawna i transmitowana przez telewizję.

Zdaniem czołowego litewskiego politologa Raimundasa Łopaty, "sytuacja polityczna na Litwie jest krucha, stwarza zagrożenie dla  systemu politycznego kraju".

sg, pap