Niemcy chcą kompromisu (aktl.)

Niemcy chcą kompromisu (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niemcy oczekują od Włoch przedłożenia kompromisowych propozycji, dotyczących spornych zapisów konstytucji europejskiej - powiedział kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder.
W przeciwieństwie do swoich poprzednich wystąpień Schroeder nie powtórzył, że celem Niemiec jest przyjęcie konstytucji europejskiej bez zmian, w wersji zaproponowanej latem br. przez Konwent Europejski.

Szef niemieckiego rządu zaapelował równocześnie do krajów domagających się utrzymania nicejskiego systemu głosowania, w tym Polski, o wykazanie gotowości do kompromisu. "Zasada +jeden kraj - jeden głos+ należy do oczywistości europejskiej integracji" - powiedział. Jednak, jego zdaniem, kompromis nie może polegać na tym, że 82 miliony Niemców otrzymają 29 głosów, a około 80 milionów Polaków i Hiszpanów - 54 głosy. "To nie są proporcje, które służą równemu traktowaniu obywatelek i obywateli Europy. Dlatego oczekuję tutaj gotowości do kompromisu od tych, których to dotyczy " - powiedział Schroeder.

Podtrzymał jednak stanowisko Berlina w sprawie ograniczenia liczebności przyszłej Komisji Europejskiej. "Rozumiem życzenie wielu krajów, szczególnie małych i nowych, aby być reprezentowanym w Brukseli. Jednak Komisja, będąca strażniczką traktatów, musi pozostać zdolna do działania" - tłumaczył kanclerz. Jego zdaniem, komisja licząca 25 czy też 31 komisarzy nie gwarantowałaby "efektywnego stylu pracy" - dodał.

Ostateczny kształt traktatu konstytucyjnego ma uchwalić do końca roku konferencja międzyrządowa.

Polska i Hiszpania domagają się zachowania w przyszłej konstytucji ustalonego w Nicei systemu głosowania. Daje on obu krajom po 27 głosów - tylko o dwa mniej niż Niemcom i Francji. Natomiast Berlin i Paryż chcą wprowadzenia zasady tzw. podwójnej większości. Decyzje w Radzie UE zapadałyby przy poparciu co najmniej połowy państw Unii, które muszą jednocześnie reprezentować większość co  najmniej 60 proc. ludności UE. Ten system głosowania umacnia wpływy największych krajów, przede wszystkim Niemiec.

Zdaniem premiera Leszka Millera, "są bardzo poważne wątpliwości, czy Konwent, który pracował nad nową konstytucją Unii Europejskiej, nie przekroczył swoich kompetencji", zmieniając system głosowania przyjęty w Nicei. Podobną opinię w tej sprawie ma też premier Hiszpanii Jose Maria Aznar, powiedział.

"Co więcej? Problem systemu głosowania nie był przedmiotem merytorycznej debaty w Konwencie, nie wypracowano więc w Konwencie żadnego consensusu. Wyraziliśmy wczoraj z premierem Aznarem przekonanie, że to nie jest sposób właściwy rozstrzygania tak ważnej sprawy w Unii Europejskiej" - zaznaczył premier.

Szefowie obu rządów spotkali się we wtorek w Madrycie na  polsko- hiszpańskich konsultacjach międzyrządowych.

Walcząc o utrzymanie rozwiązań z Nicei, Polska chce "utrzymać tak potrzebną w Unii Europejskiej równowagę między pozycją małych, średnich i dużych krajów i utrzymać mechanizm kompromisu", który jego zdaniem, zapewnia mechanizm głosów ważonych, przyjęty w Nicei. Zmusza on bowiem kraje Unii do podejmowania decyzji metodą consensusu. Odejście od tego mechanizmu zakłada, że silne kraje będą mogły wymuszać decyzje i "to jest niebezpieczne".

"Warto zwrócić uwagę, że to nie jest tak, iż w obronie Nicei Polska jest osamotniona, czy Hiszpania jest osamotniona. Ostatnio w bardzo zdecydowany sposób wypowiadał się premier Słowenii, wcześniej kanclerz rządu austriackiego, bardzo znamienną deklarację złożył minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Jack Straw. Wydaje się, że nasz upór, nasza konsekwencja, nasza determinacja nie tylko wzbudza respekt i szacunek, ale gromadzi wokół nas kraje, które myślą podobnie, które boją się jakiegoś dyktatu, który może mieć miejsce w Unii Europejskiej" - powiedział Miller.

"To jest bardzo znamienny sygnał, który powoduje, że są równi i równiejsi, że można stosować rozmaite miary, że nam się na przykład grozi palcem i nas się chce straszyć, a w stosunku do tych największych to już nie" - ocenił decyzję ministrów finansów strefy euro o łagodniejszym potraktowaniu Francji i Niemiec i niekaraniu ich za zbyt wysoki deficyt budżetowy.

em, pap