"Buntownicy" z CzSSD, którzy uważają, że polityka gospodarcza rządu jest sprzeczna z lewicowym charakterem partii, domagają się ograniczenia skali podwyżek przewidzianych w projekcie reformy. Bez ich poparcia koalicji rządowej, która w 200-osobowej Izbie Poselskiej dysponuje zaledwie 101 głosami, nie uda się reformy przeforsować.
Głosowanie o kluczowych dla reformy projektach ustaw przewidziane jest za tydzień.
23 posłów Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (w większości związanych z poprzednim liderem partii, byłym premierem Miloszem Zemanem) napisało list otwarty, w którym apeluje do kierownictwa o zachowanie lewicowego charakteru socjaldemokracji. Ich zdaniem, CzSSD przeżywa kryzys programowy i traci zaufanie społeczne, ponieważ "nie broni interesów normalnych ludzi".
Wśród sygnatariuszy są b. minister spraw zagranicznych Czech, były przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego NZ Jan Kavan oraz wpływowy przewodniczący parlamentarnej komisji spraw zagranicznych Vladimir Lasztuvka. W kuluarach parlamentu mówi się, że sygnatariusze listu mogą utworzyć własny klub, a to doprowadziłoby do upadku rządu.
Lewicowe skrzydło w CzSSD - jak napisał w czwartek największy czeski dziennik "Mlada fronta Dnes" - nie jest zadowolone z polityki lidera, premiera Vladimira Szpidli, ale także nie chce, aby przewodniczącym CzSDD został minister spraw wewnętrznych Stanislav Gross, który kilka dni temu zapowiedział, że wiosną 2005 roku zamierza kandydować na szefa partii.
Zbuntowani posłowie CzSSD uważają, że walczą o przetrwanie swej partii na scenie politycznej Czech. Poparcie dla niej spada z powodu niepopularnych kroków rządu, przynoszących podwyżki cen i zmniejszenie osłon socjalnych.
Największym - ponad 30-procentowym poparciem - cieszy się obecnie opozycyjna konserwatywno-liberalna Obywatelska Partia Demokratyczna (ODS). Ok. 20 procent respondentów popiera Komunistyczną Partię Czech i Moraw. Poparcie dla CzSSD oscyluje wokół 15 procent i od kilku miesięcy nieustannie maleje.
em, pap