Sanchez powiedział m.in., że nie wyklucza się postawienia zarzutów kryminalnych także przełożonym siedmiu żołnierzy, oskarżonych o fizyczne i psychiczne dręczenie więźniów. Oświadczył nawet, że bierze pod uwagę możliwość, iż on sam może zostać oskarżony. Podkreślił jednak - zgodnie z oficjalną linią administracji - że tortury były prawdopodobnie wybrykiem grupy niezdyscyplinowanych i źle wyszkolonych żołnierzy i nie wynikały z polityki armii okupacyjnej.
Sanchez oświadczył, że nie widział ani nie zaaprobował przepisów określających reguły przesłuchań więźniów w Abu Ghraib. Jego prawnik, pułkownik Mark Warren, mówił, że zostały one wywieszone w więzieniu przez niższego stopniem oficera.
W zeszłym tygodniu jednak inny generał, Mark Alexander, oficer wywiadu wojskowego, powiedział, że przepisy te były odgórnie zatwierdzone w armii dowodzonej przez gen. Sancheza.
Środowe przesłuchania odbywały się w atmosferze politycznych sporów na temat dalszego poszukiwania winnych tortur w Iraku. Rozbieżności na ten temat ujawniły się także między Republikanami.
Poprzedniego dnia republikański przewodniczący Komisji Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów Duncan Hunter skrytykował republikańskiego szefa analogicznej komisji w Senacie, senatora Johna Warnera, za nękanie generałów przesłuchaniami.
"Po co wzywać co chwila do Waszyngtonu naszych dowódców, którzy mają odpowiedzialne zadania w Iraku, aby wyjaśniali sprawę winy siedmiu żołnierzy?" - pytał retorycznie kongresman Hunter.
Zdaniem konserwatywnych Republikanów z Izby, ciągnące się publiczne przesłuchania w Kongresie - poprzednio m.in. z udziałem szefa Pentagonu Donalda Rumsfelda - tylko dostarczają amunicji przeciwnikom politycznym administracji prezydenta Busha.
em, pap