Wrogie przyzwolenie

Wrogie przyzwolenie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mimo że ponad 80 proc. Irakijczyków deklaruje brak zaufania do wojsk amerykańskich i brytyjskich, prawie popiera ich obecność w Iraku.
W wielu kwestiach, dotyczących obecności sił koalicyjnych w Iraku jego mieszkańcy prezentują postawę ambiwalentną.

Choć co drugi Irakijczyk jest przeciwny przebywaniu sił koalicyjnych na terytorium Iraku, prawie 60 proc. ankietowanych jest przekonanych, że USA powinny dopomóc w  odbudowie Iraku, jeśli chcą, by tymczasowym władzom irackim się powiodło - wynika z sondażu, przeprowadzonego przez Oxford Research International, opublikowano w dniu, gdy koalicja przekazała władzę tymczasowemu rządowi w Iraku.

59 proc. Irakijczyków uznało, że amerykańska inwazja na Irak była w jakiejś mierze błędem lub absolutnie błędem, a 41 proc. -  że była w jakiejś mierze słuszna lub całkowicie słuszna. Mimo to aż 44 proc. ankietowanych uważa, że ich życie po upadku Saddama Husajna zmieniło się na lepsze lub dużo lepsze, 32 proc. uznało, że jest takie samo, a tylko 25 proc. - że stało się gorsze lub dużo gorsze.

Ponad 80 proc. ankietowanych zadeklarowało brak zaufania do wojsk amerykańskich i brytyjskich, określając wojska koalicyjne jako "okupantów" lub "wyzyskiwaczy" (72 proc.), a tylko 28 proc. określiło je jako "wyzwolicieli" i "siły pokojowe". I mimo że aż 58 proc. Irakijczyków sprzeciwia się ich obecności w Iraku, tylko co trzeci uznał, że powinny one natychmiast opuścić Irak. Popiera ją natomiast 42 proc.

Według Christopha Sahma, dyrektora Oxford Research International, brytyjskiej placówki, która od jesieni 2003 roku przeprowadziła cztery takie badania. Sahma, podyktowane jest to obawami o bezpieczeństwo. "Irakijczycy są pragmatyczni. Nie podoba im się obecność sił amerykańskich, ale ich potrzebują" - wyjaśnił. Istnienie tych obaw potwierdzają badania. Przytłaczająca większość respondentów, bo aż 87 proc., za absolutny priorytet w Iraku uważa zapewnienia bezpieczeństwa. 62 proc. sądzi, że sytuacja w tej dziedzinie poprawi się po przejęciu władzy przez irackie władze tymczasowe.

Jako jedną z przyczyn spadku popularności wojsk koalicyjnych do  najniższego poziomu we wszystkich dotychczasowych sondażach Sahm wskazał skandal z torturowaniem więźniów w Abu Ghraib. Okazało się przy tym, że blisko 70 proc. ankietowanych było zaskoczonych informacjami o naruszaniu praw człowieka przez żołnierzy amerykańskich w Iraku.

W odpowiedzi na pytanie, czego Irak potrzebuje w ciągu najbliższego roku, ponad połowa ankietowanych wskazała silnego przywódcę, a tylko 31 proc. - demokrację. Gdy padło pytanie o  dalszą perspektywę, pięcioletnią, proporcja się odwróciła: ponad połowa Irakijczyków wskazała demokrację, a 36 proc. - silnego lidera.

"Irakijczycy wiedzą, czego chcą dla swej politycznej przyszłości: demokracji. Dla nich oznacza to wolność, sprawiedliwość i równość. Nie wiedzą jednak, jak to osiągnąć" - ocenia Sahm. Sondaż, finansowany przez Uniwersytet w Oxfordzie, przeprowadzono w dniach od 19 maja do 14 czerwca wśród 3002 Irakijczyków.

em, pap