Arafat leci do Paryża (aktl.)

Arafat leci do Paryża (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Poważnie chory palestyński przywódca Jaser Arafat wylądował w Paryżu. Leczeniu zostanie poddany w niedalekim szpitalu wojskowym Val-de-Grace w Percy.
Prezydent Francji Jacques Chirac tłumaczył dziennikarzom AFP w Rzymie, że przyjmuje Arafata na leczenie ze względu na "tradycyjną francuską gościnność".

Może się jednak ona okazać dość kłopotliwa ze względu na to, że adwokaci rodzin, których członkowie zginęli lub odnieśli obrażenia w atakach terrorystycznych żądają przesłuchania palestyńskiego lidera - o ile jego stan zdrowia na to pozwoli. Wniosek w tej sprawie ma  - zostać "w najbliższych dniach" przekazany zajmującemu się sprawami walki z  terroryzmem sędziemu Jean-Louis Bruguiere.

Wojskowy samolot, na którego pokładzie przewożono Arafata, wylądował na, należącym do armii, lotnisku w Villacoublay na  południowy zachód od Paryża. Samolot przyleciał z lotniska w stolicy Jordanii, Ammanie na Zachodnim Brzegu Jordanu, dokąd lider Autonomii Palestyńskiej został rano przewieziony z Ramalli na pokładzie śmigłowca. Jest to pierwsza podróż izolowanego przez Izrael lidera palestyńskiego poza Ramallę od trzech lat. Władze izraelskie w czwartek wyraziły zgodę na wyjazd Arafata, gwarantując także, że zostanie on ponownie wpuszczony do Autonomii.

Przed siedzibą władz Autonomii Arafata żegnały - także łzami -  tłumy Palestyńczyków, przybyłych, by życzyć mu zdrowia. Na  wojskowym lotnisku pod Ammanem z Arafatem spotkał się minister spraw zagranicznych Jordanii oraz ambasadorowie Francji, Egiptu, Algierii i przedstawiciel ONZ.

Lekarze Arafata zdementowali informacje - podawane m.in. przez część jego współpracowników - na temat krytycznego stanu zdrowia palestyńskiego przywódcy. Cytowany przez agencję Reutera osobisty lekarz Arafata, Aszraf Kurdi, powiedział, że stan pacjenta jest "dobry", a co więcej, jest w dobrym nastroju i dopisuje mu humor. Sam Arafat w Ammanie pożegnał zgromadzonych na lotnisku zdaniem: "Jak Bóg da, wrócę szybko". Zdaniem Reutersa, sprawiał jednak wrażenie bardzo cierpiącego, mimo że usiłował się uśmiechać,

75-letni Arafat od dwóch tygodni chorował na grypę - od środy czuł się bardzo źle - krążyły nawet pogłoski o 10-minutowej utracie przytomności. Lekarze po czwartkowym konsylium orzekli, że Jaser Arafat cierpi na trombocytopenię (małopłytkowość), czyli chorobę, która sprawia, że ma zmniejszoną liczbę płytek krwi. Ma ich 40 000 do 60 000, podczas gdy zdrowa osoba powinna mieć 150 000, a w niektórych przypadkach 300 000 płytek. Pozostający w ścisłym kontakcie z Arafatem jeden z palestyńskich urzędników, który nie chciał ujawnić swej tożsamości, twierdził jednak, że prezydent Autonomii Palestyńskiej cierpi na białaczkę. Nikt oficjalnie nie potwierdził tej informacji.

Arafat nigdy nie wskazał ani też nie mianował zastępcy. Według miarodajnych kół w Ramalli, także przed wyjazdem do Paryża odmówił wyznaczenia na okres swej nieobecności tymczasowego przywódcy Autonomii.

Zgodnie z prawem Autonomii Palestyńskiej, w razie choroby - i tym samym niemożności sprawowania urzędu - bądź zgonu przywódcy, urząd ten powierzany jest przewodniczącemu parlamentu palestyńskiego. Może on jednak piastować tę funkcję wyłącznie przez 60 dni - w tym terminie winny odbyć się wybory i zostać powołany nowy szef Autonomii.

Wśród kandydatów, mogących zastąpić Arafata, wymienia się przede wszystkim dwu premierów - obecnego Ahmeda Korei (popieranego przez Waszyngton) oraz jego poprzednika Mahmuda Abbasa, którzy mogliby odblokować procesy pokojowe. Jednym z kandydatów jest także uważany jest za osobę lojalną wobec Arafata Rawhi Fattuh, kierujący obecnie parlamentem. Nie jest jednak popularny wśród Palestyńczyków.

Nieoczekiwanie w piątek rano w Bejrucie palestyńska organizacja Hamas - pozostająca w ostatnich latach w złych stosunkach z  Arafatem - ogłosiła, że odkłada na bok spór z kierownictwem Autonomii oraz wezwała Palestyńczyków, by zademonstrowali jedność, opowiedzieli się za jednolitym kierownictwem, a także wspólnie przygotowali wybory powszechne w Autonomii Palestyńskiej.

Po raz pierwszy w ten sposób Hamas dał jasno do zrozumienia, że  organizacja wzięłaby udział w takich wyborach.

Wcześniej Hamas wykluczał uczestnictwo w wyborach czy w  jakichkolwiek innych procesach, inicjowanych przez arafatowskie władze, które oskarżał o ugięcie się przed żądaniami Izraela i  zaaprobowanie warunków pokojowych, dyktowanych przez premiera Ariela Szarona. Hamas zbojkotował jedyne do tej pory wybory palestyńskie, przeprowadzone w 1996 r.

Pod oświadczeniem podpisał się przywódca tej organizacji w Strefie Gazy, Ismail Hanijeh.

em, pap

Czytaj też: Źle z Arafatem