"Szpiedzy" z Warszawy (aktl.)

"Szpiedzy" z Warszawy (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Białoruska telewizja wyemitowała kolejny film, mający świadczyć o szpiegowskiej działalności polskich dyplomatów na Białorusi.
Autor 12-minutowego reportażu, nadanego w niedzielnym wieczornym programie analitycznym "W centrum uwagi" przypomniał, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych Białorusi zakazało działalności zarejestrowanej w Warszawie Europejskiej Fundacji "Dialog". "Okazuje się, że fundacja była przykryciem dla  działalności wywiadowczej na terenie państw WNP" - twierdzi telewizja. Na potwierdzenie tej tezy pokazano anonimowego pracownika białoruskiej uczelni wojskowej (jego twarz była zamazana a głos zniekształcony), który oświadczył, że na jednej z  konferencji dyrektor białoruskiego oddziału Fundacji Robert Fox przedstawił się jako oficer polskiego wywiadu. Za współpracę miał mu proponować 50 dolarów (sic!) , a w razie problemów obiecał pomoc w wyjeździe do Polski. Fox interesował się rzekomo współpracownikami białoruskich służb specjalnych i działaczami politycznymi.

Autor reportażu powiedział, że to nie pierwszy przypadek szpiegowskiej działalności ze strony Polski. "Polski wywiad nie  ogranicza się do tworzenia różnego rodzaju fundacji. W swojej działalności wykorzystuje kadrowych oficerów działających pod dyplomatycznym przykryciem".

W filmie pokazano fragmenty nagranej rozmowy - jak poinformowano -  z zastępcą attache wojskowego polskiej ambasady w Mińsku, którego nazwiska nie podano. Usiłował on werbować do współpracy białoruskiego oficera. Pojawiły się również kadry z  ubiegłorocznego zatrzymania pod zarzutem działalności szpiegowskiej attache wojskowego pułkownika Kazimierza Witaszczyka. Miał on interesować się białoruską obroną przeciwlotniczą i proponować białoruskiemu współpracownikowi pieniądze za wykonanie zlecenia.

Tymczasem białoruskie władze chcą jak najszybciej rozwiązać sprawę Związku Polaków na Białorusi, która stała się przyczyną pogorszenia polsko-białoruskich stosunków, oczywiście po swojej myśli. Usiłują więc doprowadzić do ponownego wyboru władz związku, bo marcowy zjazd, który wyłonił takie władze, uznają za nieważny. Decyzję o wyznaczeniu daty nowego zjazdu Związku Polaków - tak jak chcą białoruskie władze ma zapaść na posiedzeniu tzw. starej Rady Naczelnej, która zbiera się w środę w Szczuczynie, niedaleko Grodna. Przed jej posiedzeniem lokalne białoruskie władze wzywają członków Rady na rozmowy wyjaśniające.

Jak powiedział Andrzej Poczobut, polski dziennikarz z Grodna, białoruskie władze zdają sobie sprawę, że również większość członków starej Rady popiera nowe władze wybrane na marcowym zjeździe Związku Polaków, dlatego członkowie starej Rady Naczelnej są agitowani i nakłaniani do udziału w posiedzeniu. Władze obawiają się bowiem, że na posiedzeniu zabraknie kworum, niezbędnego do podjęcia wiążących decyzji w sprawie ponownego zjazdu tej największej polskiej organizacji.

Białoruskie Ministerstwo Sprawiedliwości w maju uznało, że  marcowy zjazd Związku Polaków nie był prawomocny i nakazało starym władzom Związku zorganizowanie nowego zjazdu. Przeciwne temu są nowe władze ZPB, które twierdzą, że zjazd tej największej polskiej organizacji na Białorusi był demokratyczny. Popiera je także Warszawa.

em, pap