43 zabitych w Akademi Policyjnej w Bagdadzie

43 zabitych w Akademi Policyjnej w Bagdadzie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dwie terrorystki zabiły co najmniej 43 policjantów i kursantów i raniły 73 w samobójczym ataku na Akademię Policyjną w Bagdadzie. Do zamachu przyznało się irackie skrzydło Al-Kaidy.
Według komunikatu dowództwa wojsk USA w Bagdadzie, wśród rannych jest jeden Amerykanin. Dowództwo podało najpierw, że zamachu dokonały dwie kobiety-kamikadze, ale kilka godzin później ogłosiło, że byli to mężczyźni. We wtorek wieczorem minister spraw wewnętrznych Iraku Bajan Dżabbor oświadczył jednak, że atak był dziełem kobiet - studentek Akademii.

"To dowód na istnienie trudnej do pokonania infiltracji od  wewnątrz" - przyznał szef MSW podczas konferencji prasowej w  ambasadzie irackiej w Abu Zabi, stolicy Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie przebywa z oficjalną wizytą.

Dowództwo amerykańskie, które początkowo informowało, że  zamachowcy weszli do sali, gdzie odbywały się zajęcia, podało potem, iż jeden terrorysta zdetonował ukryty pod odzieżą ładunek koło grupy kursantów w pobliżu sali zajęć.

Myśląc, że jest to ostrzał z zewnątrz, policjanci i kursanci pobiegli w kierunku schronu. Tam eksplodowała bomba drugiego zamachowca.

Iracka Al-Kaida ogłosiła w komunikacie, że "dwaj bracia [z jej szeregów] zaatakowali akademię policyjną, która wciąż szkoli psy żywiące się krwią i honorem sunnitów".

Rebelianci, w ogromnej większości arabscy sunnici, od dawna koncentrują ataki na irackich siłach bezpieczeństwa. Według agencji Associated Press zamach wtorkowy jest najkrwawszym atakiem na te siły od 28 lutego, kiedy terrorysta-samobójca zdetonował bombę samochodową w tłumie głównie szyickich rekrutów w Hilli, zabijając 125 osób.

Fala przemocy znów rośnie, w miarę przybliżania się wyborów powszechnych, rozpisanych na 15 grudnia. Rebelianci, w większości arabscy sunnici, walczą z popieranym przez Amerykanów rządem irackim, w którym dominują partie szyickie i kurdyjskie.

ss, pap