Autor: Piotr Dobry
Don on Cheadle, reżyser, scenarzysta i gwiazda filmu „Miles Davis i ja” w jednej osobie (na ekranach od 2 września), jest z jednej strony bardzo autentyczny w roli genialnego trębacza jazzowego, ale z drugiej unika posądzenia o to, że tworzy konwencjonalną, blisko trzymającą się faktów biografię. W efekcie tego powstała impresja na temat życia Milesa Davisa. Akcja filmu rozgrywa się w ciągu zaledwie dwóch dni i choć bohater jest autentyczną postacią, to te, które mu towarzyszą na ekranie, już nie – to raczej kompozycje cech osób z jego otoczenia, czyli w gruncie rzeczy postaci fikcyjne. Całość bardziej niż klasyczny obraz biograficzny przypomina połączenie kumpelskiej komedii z afroamerykańskim kinem blaxploitation z lat 70. ub. wieku. Bohater nie tylko gra na trąbce, ale bierze udział w strzelaninach i pościgach samochodowych, aczkolwiek do końca nie jest jasne, które z tych wydarzeń miało miejsce jedynie w jego wyobraźni.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.