Rozmowa z Łukaszem Zbonikowskim, posłem PiS
Na powierzchni się panu nudzi?
Wręcz przeciwnie. Cały czas myślę o polityce, nawet w domu. Dlatego zacząłem nurkować. Wyłączam się dopiero, gdy jestem po wodą, w tej całej aparaturze.
Nie boi się pan, że aparatura zawiedzie?
Nurkowałem w Morzu Śródziemnym, Czerwonym, Bałtyku i jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. No i nie schodzę pod wodę w pojedynkę. Dzięki Bogu mam zdrowy rozsądek i nie robię pod wodą głupstw.
A na co dzień pan je robi?
Polityka jest pełna raf i niespodzianek i dzięki niej nauczyłem się, że trzeba działać z głową. Co innego kiedyś…
Kiedy?
W czasach mojej młodości. Miałem wtedy taką wesołą smykałkę do bycia prowodyrem różnych dziwnych akcji.
Sypał pan z kolegami nauczycielom pinezki na krzesła?
Nigdy nie zrobiliśmy krzywdy nauczycielowi, ale pamiętam, jak w klasie przypadkowo wypadła nam petarda i wybuchła. Innym razem zdemolowaliśmy salą geograficzną.
Jak to?
Z nudów oglądaliśmy różne skałki i szafa się przewróciła.
Wtedy przekonał się pan, że bezpieczniej byłoby oglądać te skałki pod wodą?
W ogóle nie myślałem wtedy o nurkowaniu, bo tak bardzo byłem zafascynowany koszykówką i piłką nożną.
A oprócz nurkowania inne sporty ekstremalne pana pociągają?
Kiedyś o mały włos nie ukończyłem kursu szybowcowego. Kusi mnie też, by skoczyć na bungee.
Wręcz przeciwnie. Cały czas myślę o polityce, nawet w domu. Dlatego zacząłem nurkować. Wyłączam się dopiero, gdy jestem po wodą, w tej całej aparaturze.
Nie boi się pan, że aparatura zawiedzie?
Nurkowałem w Morzu Śródziemnym, Czerwonym, Bałtyku i jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. No i nie schodzę pod wodę w pojedynkę. Dzięki Bogu mam zdrowy rozsądek i nie robię pod wodą głupstw.
A na co dzień pan je robi?
Polityka jest pełna raf i niespodzianek i dzięki niej nauczyłem się, że trzeba działać z głową. Co innego kiedyś…
Kiedy?
W czasach mojej młodości. Miałem wtedy taką wesołą smykałkę do bycia prowodyrem różnych dziwnych akcji.
Sypał pan z kolegami nauczycielom pinezki na krzesła?
Nigdy nie zrobiliśmy krzywdy nauczycielowi, ale pamiętam, jak w klasie przypadkowo wypadła nam petarda i wybuchła. Innym razem zdemolowaliśmy salą geograficzną.
Jak to?
Z nudów oglądaliśmy różne skałki i szafa się przewróciła.
Wtedy przekonał się pan, że bezpieczniej byłoby oglądać te skałki pod wodą?
W ogóle nie myślałem wtedy o nurkowaniu, bo tak bardzo byłem zafascynowany koszykówką i piłką nożną.
A oprócz nurkowania inne sporty ekstremalne pana pociągają?
Kiedyś o mały włos nie ukończyłem kursu szybowcowego. Kusi mnie też, by skoczyć na bungee.
Więcej możesz przeczytać w 48/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.