Miłość, seks i umieranie - to tematy prac najgłośniejszego japońskiego fotografika
Nobuyoshi Araki (61 lat) cieszy się w Japonii taką popularnością, jaką zdobywają tylko gwiazdy rocka i kina. Araki zawdzięcza swoją sławę skandalom oraz przełamywaniu kolejnych tabu. Choć jego fotografie są artystycznie wysmakowane, bardzo często wywołują u widzów oburzenie i odrazę.
Zanim Araki został fotografikiem skandalistą, pracował w reklamie. Od początku tematami jego prac stało się życie prostytutek. Po raz pierwszy było o nim głośno w 1970 r., kiedy na wystawie "Cała prawda o Marii Carmen" pokazał olbrzymie zdjęcia intymnych atrybutów kobiecości. Kserokopie zdjęć rozesłał do przyjaciół, krytyków i osób przypadkowo wybranych z książki telefonicznej. Do dziś chętnie korzysta z tej formy popularyzowania swojej sztuki. Czasem wystawia też swoje prace na dworcach i w supermarketach. Jak sam mówi, chce być na ulicy pomiędzy zwykłymi ludźmi.
Opowieść o miłości i śmierci
Podczas własnego wesela Araki zaszokował rodzinę i przyjaciół slajdami z aktami panny młodej. Sfotografował też przebieg swojego miesiąca miodowego. Uznano to za manifestację złego smaku. Podobną reakcję sprowokowały fotografie przedstawiające pobyt w szpitalu oraz pogrzeb jego żony. - Nikt by nie protestował, gdybym te zdjęcia po prostu wkleił do rodzinnego albumu. Ale kiedy szpitalne łóżko Yoko, jej trumna, bezwładna ręka ze śladami po zastrzykach zostały pokazane w galeriach, ludzie poczuli się dotknięci. Znalazłem pocieszenie w odkrywaniu pożądania i straty - mówi Araki. Z okazji rocznicy zrzucenia bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki przygotował wystawę zdjęć nagich kobiet.
Japoński Toulouse-Lautrec
Dla Arakiego, nazywanego japońskim Toulouse-Lautrekiem, robienie zdjęć jest zajęciem niezwykle erotycznym. Żeby stworzyć odpowiednią aurę podczas sesji z modelkami, stara się z nimi zaprzyjaźnić. Prawie zawsze uprawia z nimi seks.
Jak na skandalistę przystało, Araki często ma kłopoty z policją i cenzurą. W 1988 r. policja nakazała redakcji "Photo Age" wycofanie całego nakładu pisma ze względu na obsceniczność zdjęć Arakiego. Cztery lata później w Tokio zamknięto jego wystawę "Dziennik fotomaniaka". Policja skonfiskowała kilka slajdów, a artysta i jego asystenci zostali oskarżeni o obrazę moralności. Dotychczas Araki nie został jednak skazany, zaś wymierzane mu grzywny były symboliczne.
Swoje slajdy prezentuje najczęściej na multimedialnych spektaklach. Jego wystawy odwiedzają marszandzi z Nowego Jorku, właściciele seksklubów, profesorowie prestiżowych uczelni. Przyciągają ich czarno-białe (najczęściej) zdjęcia, mówiące o życiu, pożądaniu, śmierci.
Zanim Araki został fotografikiem skandalistą, pracował w reklamie. Od początku tematami jego prac stało się życie prostytutek. Po raz pierwszy było o nim głośno w 1970 r., kiedy na wystawie "Cała prawda o Marii Carmen" pokazał olbrzymie zdjęcia intymnych atrybutów kobiecości. Kserokopie zdjęć rozesłał do przyjaciół, krytyków i osób przypadkowo wybranych z książki telefonicznej. Do dziś chętnie korzysta z tej formy popularyzowania swojej sztuki. Czasem wystawia też swoje prace na dworcach i w supermarketach. Jak sam mówi, chce być na ulicy pomiędzy zwykłymi ludźmi.
Opowieść o miłości i śmierci
Podczas własnego wesela Araki zaszokował rodzinę i przyjaciół slajdami z aktami panny młodej. Sfotografował też przebieg swojego miesiąca miodowego. Uznano to za manifestację złego smaku. Podobną reakcję sprowokowały fotografie przedstawiające pobyt w szpitalu oraz pogrzeb jego żony. - Nikt by nie protestował, gdybym te zdjęcia po prostu wkleił do rodzinnego albumu. Ale kiedy szpitalne łóżko Yoko, jej trumna, bezwładna ręka ze śladami po zastrzykach zostały pokazane w galeriach, ludzie poczuli się dotknięci. Znalazłem pocieszenie w odkrywaniu pożądania i straty - mówi Araki. Z okazji rocznicy zrzucenia bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki przygotował wystawę zdjęć nagich kobiet.
Japoński Toulouse-Lautrec
Dla Arakiego, nazywanego japońskim Toulouse-Lautrekiem, robienie zdjęć jest zajęciem niezwykle erotycznym. Żeby stworzyć odpowiednią aurę podczas sesji z modelkami, stara się z nimi zaprzyjaźnić. Prawie zawsze uprawia z nimi seks.
Jak na skandalistę przystało, Araki często ma kłopoty z policją i cenzurą. W 1988 r. policja nakazała redakcji "Photo Age" wycofanie całego nakładu pisma ze względu na obsceniczność zdjęć Arakiego. Cztery lata później w Tokio zamknięto jego wystawę "Dziennik fotomaniaka". Policja skonfiskowała kilka slajdów, a artysta i jego asystenci zostali oskarżeni o obrazę moralności. Dotychczas Araki nie został jednak skazany, zaś wymierzane mu grzywny były symboliczne.
Swoje slajdy prezentuje najczęściej na multimedialnych spektaklach. Jego wystawy odwiedzają marszandzi z Nowego Jorku, właściciele seksklubów, profesorowie prestiżowych uczelni. Przyciągają ich czarno-białe (najczęściej) zdjęcia, mówiące o życiu, pożądaniu, śmierci.
Tabułamacze |
---|
Man Ray Ulubiony artysta Arakiego, uważany za pioniera współczesnej fotografii. Zwolennik dadaizmu i sur-realizmu. Robert Mapplethorpe W 2001 r. w Japonii miał wspólną wystawę z Arakim. Jego specjalność to kwiaty i portrety znanych aktorów, a także homoseksualistów oraz gwiazd porno. Andres Serrano W swoich pracach manipuluje symbolami wiary. W 1997 r. jego wystawa "Piss Christ" ("Olać Chrystusa") została zamknięta z powodu protestów Kościoła. Helmut Newton Współpracował m.in. z "Elle", "Vogue", "Marie Claire", "Playboyem". Stworzył nowy styl w fotografowaniu mody i aktów. |
Więcej możesz przeczytać w 47/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.