W Polsce częściej niż w innych krajach politycy zajmują się filozofowaniem, a nie konkretnymi sprawami i rzeczami do załatwienia. Tym różni się dzisiejsza polityka od tego, co było moim udziałem w latach 90. XX w. i wcześniej. Wtedy załatwialiśmy konkrety, reformowaliśmy, budowaliśmy nowy system. Dziś, zamiast pracy nad ulepszaniem, jest konkurs na medialne istnienie. A niestety najlepiej sprzedaje się to, co najgorsze i najpodlejsze.
Wychodzi z tego, że jestem politykiem nie z tego stulecia, ale może to i dobrze, bo patrząc na dzisiejsze występy niektórych parlamentarzystów, nie chciałbym musieć się z nimi spotykać. Jednak nadal chodzi o Polskę i jej obywateli. Bardzo nie podoba mi się dzisiejsze szarganie godności drugiego człowieka i narastająca mowa nienawiści. Nie chodzi o to, abyśmy byli tacy sami i żeby się ze wszystkim od razu identyfikować. Sam wielu rzeczy nie akceptuję i prywatnie ostro o tym rozmawiam. Ale muszą być standardy w życiu publicznym. Musi być odpowiedzialność. Zwłaszcza już ci, którzy mienią się katolikami, swoimi postawami powinni reprezentować to, o czym tak żarliwie, ale pusto mówią. Namawiam tu i Kościół, i hierarchów, aby piętnowali ten fałszywy katolicyzm bez miłości bliźniego. Uczmy się wszyscy żyć z akceptacją dla inności, bo w globalizującym się świecie często spotykamy inne postawy. Nie musimy ich promować, ale szacunek dla drugiego człowieka i umiejętność wysłuchania jego poglądów powinny być standardem.
Z uszanowaniem godności wiąże się też nasze rozbuchane dziś niewiarygodnie uznanie, że mamy prawo każdego i we wszystkim lustrować. Ta obywatelska lustracja, niezważająca na nic i stosowana we wszystkich sferach życia, to kolejna rzecz, nad którą warto się zastanowić. Mamy instytucje, sądy, procedury, ale to wielu ludziom nie wystarcza. Oni wiedzą i oni mają prawo innych lustrować. I nie chodzi tu o to, żeby dziś wprowadzać jakąś cenzurę. Wystarczą zdrowy rozsądek i najprostsze „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Mamy w Polsce – wynikającą z doświadczeń historycznych – nieufność do państwa i jego instytucji. Kiedy jednak zaczynaliśmy budowanie III Rzeczypospolitej, chcieliśmy to zmienić. Chcieliśmy, aby wreszcie to państwo było naszym państwem, a nie jedynie ojczyzną. Państwem. Dlatego wszyscy, którzy dziś zachęcają do negowania rządu, państwa, wyroków sądów, to zwykli wichrzyciele, którzy niszczą Polskę. Warto wprost to powiedzieć. Wolność za często jest dziś dowolnością i za dużo dzieje się krzywdy przez to ciągłe lustrowanie życiorysów i wszelkich preferencji.
Przeżyliśmy wiele i na przestrzeni nawet moich blisko 70 lat życia pojęcie patriotyzmu się zmieniało. Kiedyś był on często budowany w negacji, polski patriotyzm był przeciw Niemcom, przeciw Rosji. Dziś się wydaje naturalne, że ma być on właśnie pozytywny, oparty na dobrej promocji osiągnięć, kultury. Jest też bardziej pragmatyczny, bo w dużej mierze sprowadza się do chodzenia na wybory i płacenia podatków. Bo Polska jest nasza, nie jest zagrożona, nie musi się bronić, tylko może wreszcie współpracować z innymi. Polska w Unii nie jest po to, żeby się wyzbyć tożsamości, tylko po to, aby korzystać ze wspólnego rynku i wspólnej siły Europy. Zawsze byli ludzie, którzy mieli odmienne zdanie na to, w jakim kierunku powinny iść kraj i społeczeństwo. Dziś widać jednak wyraźnie, że z promocji tych postaw, które zabraniają nam się cieszyć wolnością, i wmawiania Polakom, że jest źle i będzie jeszcze gorzej, paru ludzi zrobiło sobie prywatny biznes. I to zarówno finansowy, jak i polityczny. Niby gdzie klient, tam powinna być oferta. Mi się to jakoś nie podoba, że na niskich pobudkach ludzi ktoś chce zarabiać. I protestuję, kiedy te niskie uczucia się podsyca tylko po to, żeby utrzymać się na stanowisku czy zarobić parę groszy. Kiedyś tego nie było albo nie było to tak widoczne. Dziś, będąc jedynie komentatorem, ale też wspierając tych, którym także to się nie podoba, mimo że ciągle jestem opluwany, nie zamierzam zamilknąć.
Wychodzi z tego, że jestem politykiem nie z tego stulecia, ale może to i dobrze, bo patrząc na dzisiejsze występy niektórych parlamentarzystów, nie chciałbym musieć się z nimi spotykać. Jednak nadal chodzi o Polskę i jej obywateli. Bardzo nie podoba mi się dzisiejsze szarganie godności drugiego człowieka i narastająca mowa nienawiści. Nie chodzi o to, abyśmy byli tacy sami i żeby się ze wszystkim od razu identyfikować. Sam wielu rzeczy nie akceptuję i prywatnie ostro o tym rozmawiam. Ale muszą być standardy w życiu publicznym. Musi być odpowiedzialność. Zwłaszcza już ci, którzy mienią się katolikami, swoimi postawami powinni reprezentować to, o czym tak żarliwie, ale pusto mówią. Namawiam tu i Kościół, i hierarchów, aby piętnowali ten fałszywy katolicyzm bez miłości bliźniego. Uczmy się wszyscy żyć z akceptacją dla inności, bo w globalizującym się świecie często spotykamy inne postawy. Nie musimy ich promować, ale szacunek dla drugiego człowieka i umiejętność wysłuchania jego poglądów powinny być standardem.
Z uszanowaniem godności wiąże się też nasze rozbuchane dziś niewiarygodnie uznanie, że mamy prawo każdego i we wszystkim lustrować. Ta obywatelska lustracja, niezważająca na nic i stosowana we wszystkich sferach życia, to kolejna rzecz, nad którą warto się zastanowić. Mamy instytucje, sądy, procedury, ale to wielu ludziom nie wystarcza. Oni wiedzą i oni mają prawo innych lustrować. I nie chodzi tu o to, żeby dziś wprowadzać jakąś cenzurę. Wystarczą zdrowy rozsądek i najprostsze „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Mamy w Polsce – wynikającą z doświadczeń historycznych – nieufność do państwa i jego instytucji. Kiedy jednak zaczynaliśmy budowanie III Rzeczypospolitej, chcieliśmy to zmienić. Chcieliśmy, aby wreszcie to państwo było naszym państwem, a nie jedynie ojczyzną. Państwem. Dlatego wszyscy, którzy dziś zachęcają do negowania rządu, państwa, wyroków sądów, to zwykli wichrzyciele, którzy niszczą Polskę. Warto wprost to powiedzieć. Wolność za często jest dziś dowolnością i za dużo dzieje się krzywdy przez to ciągłe lustrowanie życiorysów i wszelkich preferencji.
Przeżyliśmy wiele i na przestrzeni nawet moich blisko 70 lat życia pojęcie patriotyzmu się zmieniało. Kiedyś był on często budowany w negacji, polski patriotyzm był przeciw Niemcom, przeciw Rosji. Dziś się wydaje naturalne, że ma być on właśnie pozytywny, oparty na dobrej promocji osiągnięć, kultury. Jest też bardziej pragmatyczny, bo w dużej mierze sprowadza się do chodzenia na wybory i płacenia podatków. Bo Polska jest nasza, nie jest zagrożona, nie musi się bronić, tylko może wreszcie współpracować z innymi. Polska w Unii nie jest po to, żeby się wyzbyć tożsamości, tylko po to, aby korzystać ze wspólnego rynku i wspólnej siły Europy. Zawsze byli ludzie, którzy mieli odmienne zdanie na to, w jakim kierunku powinny iść kraj i społeczeństwo. Dziś widać jednak wyraźnie, że z promocji tych postaw, które zabraniają nam się cieszyć wolnością, i wmawiania Polakom, że jest źle i będzie jeszcze gorzej, paru ludzi zrobiło sobie prywatny biznes. I to zarówno finansowy, jak i polityczny. Niby gdzie klient, tam powinna być oferta. Mi się to jakoś nie podoba, że na niskich pobudkach ludzi ktoś chce zarabiać. I protestuję, kiedy te niskie uczucia się podsyca tylko po to, żeby utrzymać się na stanowisku czy zarobić parę groszy. Kiedyś tego nie było albo nie było to tak widoczne. Dziś, będąc jedynie komentatorem, ale też wspierając tych, którym także to się nie podoba, mimo że ciągle jestem opluwany, nie zamierzam zamilknąć.
Więcej możesz przeczytać w 6/2013 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.