Świat
Zagubione
Od 8 marca trwają poszukiwania malezyjskiego boeinga 777. To nie pierwszy samolot, który zniknął bez śladu z radarów. Szczątków większości z nich nie odnaleziono nawet po latach.
Katastrofa lotnicza samolotu pasażerskiego Airbus A330-203 linii Air France, lecącego z Rio de Janeiro do Paryża (lot numer 447), do której doszło w nocy z 31 maja na 1 czerwca 2009 r. Czarne skrzynki samolotu udało się wydobyć po dwóch latach, w maju 2011 r.
1 stycznia 1985 r. rozbił się tutaj boeing 727 linii Eastern Air Lines. W 2006 r. na topniejącym lodowcu odnaleziono część jego wraku.
Samolot Fairchild FH-227, należący do urugwajskich sił powietrznych, z drużyną rugbistów na pokładzie rozbił się w Andach. Ci, którzy nie zginęli w zderzeniu z górą, musieli przeżyć 72 dni w dramatycznych warunkach.
Za jedno z największych zaginięć pod względem liczby osób przebywających na pokładzie, po II wojnie światowej, uznaje się zaginięcie wojskowego samolotu Boeing C-97 Stratofreighter sił powietrznych USA w 1957 r. Maszyna 22 marca wyleciała z Kalifornii do Tokio. Na pokładzie samolotu było 57 pasażerów oraz 10 członków załogi.
Już ponad dwa tygodnie trwają poszukiwania malezyjskiego boeinga 777. Dopiero najnowsze znalezisko Australijczyków - dwa duże obiekty unoszące się na wodach oceanu - może być przełomem.
83 - tyle samolotów zaginęło od 1948 r.
sport
Wiosna startuje w Warszawie
Tona medali, 70 tys. kubeczków w punktach odżywiania, 20 tys. litrów wody, 10 tys. m taśmy wygradzającej, 1200 wolontariuszy i 21,097 km trasy przez samo centrum Warszawy. Do udziału w 9. PZU Półmaratonie Warszawskim zgłosiło się 15 tys. biegaczy, ponad 12 tys. ma nadane numery. W niedzielę o godz. 10.00 kilkanaście tysięcy osób pobiegnie warszawskimi ulicami, by udowodnić, że ruszać się może każdy. 9. PZU Półmaraton Warszawski może być najszybszym biegiem w Polsce na tym dystansie. Faworytem jest Kenijczyk Victor Kipchirchir, którego rekord życiowy na dystansie 21,097 km to 59 minut 31 sekund. Więcej o Półmaratonie Warszawskim w naszym specjalnym dodatku.
Interwencja
Mieszkańcy warszawskiego Wilanowa skarżą się, że wskutek decyzji urzędników na willowym osiedlu jedna z firm urządziła sobie składowisko śmieci. Według nich część odpadów jest tam zakopywana. Boją się, że dojdzie do zanieczyszczenia wody. Urzędnicy rozkładają ręce, twierdząc, że firma działa legalnie. Jak to się stało, że między willami wysypywane są tony gruzu? Kępa Zawadowska to ciche osiedle domów jednorodzinnych na warszawskim Wilanowie. Wszystkie powstały w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Tam też swoją działkę ma firma DKM, zajmująca się wywozem odpadów. Firma najpierw chciała postawić tam parking, potem budować mieszkania. Jednak Wydział Architektury i Budownictwa dzielnicy Wilanów nie zgodził się na to, tłumacząc, że nie będzie to pasować do obecnej zabudowy. Firma wpadła więc na inny pomysł. Zwróciła się do Biura Ochrony Środowiska o pozwolenie, by w tym miejscu można było magazynować i transportować odpady. W styczniu 2013 r., zastępca dyrektora Biura Ochrony Środowiska Paweł Lisicki, działając z upoważnienia prezydent miasta, wydał firmie DKM taką zgodę. „Zamierzony sposób gospodarki odpadami nie narusza ustaleń miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego” – napisał Lisicki. Składowisko zaczęło działać we wrześniu 2013 r. Choć firma DKM dostała zgodę od miasta na zbieranie odpadów w kontenerach na utwardzonym placu, mieszkańcy donoszą, że są one regularnie zwożone na teren działki i zakopywane w ziemi. Boją się, że w ten sposób dojdzie do zanieczyszczenia wody. Urzędnicy albo odrzucają skargi mieszkańców, albo unikają zajęcia się sprawą, twierdząc, że nie leży ona w ich kompetencjach. Zwróciliśmy się do BOŚ i urzędu dzielnicy o wyjaśnienia. Obiecali, że wyjaśnią sprawę. Więcej przeczytasz na stronie www.wprost.pl w dziale Interwencje Wprost. Joanna Apelska
Edukacja
Już za tydzień ranking szkół wyższych
W kolejnym wydaniu „Wprost” zaprezentujemy państwu coroczny ranking szkół wyższych. Podobnie jak przed rokiem opieramy go na opinii największych polskich pracodawców. To oni spotykają się z absolwentami uczelni po ukończeniu studiów i potrafią najlepiej ocenić, na ile dobrze szkoła przygotowuje tychże do pracy. Suma decyzji pracodawców kształtuje rynek pracy, a pośrednio powinna także kształtować ofertę edukacyjną polskich szkół wyższych.
SPROSTOWANIE
Nawiązując do materiału prasowego pt. „Kogo stać na zdrowe zęby”, opublikowanego w tygodniku „Wprost” z dnia 9 kwietnia 2013 r. (nr 15/2013) poniżej zamieszczam sprostowanie Pana Andrzeja Duliana do ww. artykułu: „Chodzi o to, że nie uważam tych usług (dentystycznych) za drożyznę, szczególnie w porównaniu z innymi krajami UE. Obniżenia cen usług dentystycznych raczej nie należy się spodziewać. Sytuację z pewnością poprawiłaby reforma systemu ubezpieczeń społecznych. W momencie, kiedy pieniądze naprawdę szłyby za pacjentem, mógłby on wybrać, w jaki sposób chce je zagospodarować”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.