Bez okien i zegarów

Bez okien i zegarów

Dodano:   /  Zmieniono: 
W kasynie wszyscy są równi. Działacz PZPN, mechanik z Okęcia, burdelmama, prezes giełdowej spółki. Bo każdy wierzy, że tym razem się uda. Nieważne, czy przegrał właśnie 150 zł, czy 150 tys. zł.

Co mógłbym sobie kupić po tych 11 latach? – M. spuszcza wzrok i skręca tani tytoń w bibułkę. Potem długo się zaciąga. – Może dom pod Warszawą. Nie od razu jakąś willę. Zwykły, taki piętrowy, z ogródkiem. Może jeszcze jakiś używany samochód.

TERAZ JEST NA DNIE

Eleganckie garnitury, drogie zegarki, biżuteria. Zapach dobrych perfum wymieszany z whisky i dymem. Szarmancka obsługa, która każdego traktuje jak osobę zupełnie wyjątkową. Feeria jaskrawych barw, dyskretneświatło i miękkie purpurowe obicia. W tle dyskretna muzyka, gwar rozmów, dźwięk uderzających o siebie plastikowych żetonów, kulki skaczącej po kole do ruletki, strumienia monet wypadającego z automatów. Miejsce bez czasu. Bez okien i zegarów. Czasu pilnuje w zasadzie tylko Generał, stały rezydent jednego z największych warszawskich kasyn. Każdy się tak do niego zwraca, choć już nikt nie pamięta dlaczego. Kiedy zdejmuje sfatygowaną marynarkę, po śladach potu na plecach widać, że wciąż się stresuje, choć gra niemal codziennie od kilkunastu lat. Zanim jednak Generał zacznie grę, z pedantyczną dbałością układa przed sobą wystawkę. Najpierw wyciąga na stół do pokera plastikowe pudełeczko. Na wieczku podziałka: pon., wt., śr., czw., pt. Następnie zdejmuje zegarek, stare metalowe casio, i kładzie obok. Jak tłumaczy, zdarza mu się stracić poczucie czasu, a o stałych porach musi brać określoną pastylkę. O 11, 16 i 22.

Więcej możesz przeczytać w 48/2014 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.