Elektrownia Drax w północnej Anglii robi ogromne wrażenie na każdym, kto zawita w tamte strony. Tuzin gigantycznych wież chłodniczych nieustannie śle w niebo kłęby białej pary. Czasem wygląda to, jakby elektrownia była fabryką chmur wytwarzającą mgły i obłoki na potrzeby całego kraju. Drax produkuje bez mała 4 GW mocy, zaspokajając 7 proc. energetycznych potrzeb Wielkiej Brytanii. To największa elektrownia w całej Europie Zachodniej, bez wątpienia wspaniałe dzieło XX-wiecznej inżynierii. Tyle że niestety mamy już wiek XXI i arcydzieło sprzed kilkudziesięciu lat dziś wzbudza raczej przerażenie niż zachwyt. Prawda jest bowiem taka, że elektrownia w Drax wytwarza ogromne ilości CO 2 : ponad 20 mln ton rocznie. Nie trzeba dodawać, że w dobie walki z globalnym ociepleniem energetyczny kolos nie cieszy się dobrą sławą. W jej pobliżu miał już miejsce niejeden protest obrońców środowiska. Trzeba przyznać, że właściciele angielskiego giganta starają się ograniczyć emisje. Kilka lat temu wymienili na przykład łopatki wszystkich turbin, dzięki czemu obniżono emisję CO 2 o kilka procent. Kolejne kilka procent zbito, przestawiając elektrownię częściowo z węgla na biomasę. Nikt nie spodziewał się jednak, że kierownictwo Drax planuje niezwykłe przedsięwzięcie: zbudowanie w Drax drugiej elektrowni, tym razem superekologicznej. Kiedy w sierpniu tego roku plany te zostały ogłoszone, wywarły spore wrażenie na brytyjskiej opinii publicznej. Większość reakcji była przychylna. Choć są i tacy, którzy podejrzewają podstęp.
DREWNO ZAMIAST WĘGLA
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.