"Putin nie jest jedynowładcą, jest emanacją układu"

"Putin nie jest jedynowładcą, jest emanacją układu"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Władymir Putin, fot. Wikipedia / kremlin.ru
W rozmowie z Marcinem Pieńkowskim, dr Maciej Raś, specjalista ds. Rosji w Instytucie Stosunków Międzynarodowych UW wyjaśnia dlaczego Putin wygrywa wybory, czy ma realne poparcie oraz to, kto naprawdę rządzi Rosją.
Marcin Pieńkowski: Czy ostatni, udaremniony zamach na Putina był rzeczywistym zagrożeniem, realną próbą ataku, czy może była to prowokacja ze strony rosyjskich spec-służb?

Dr Maciej Raś: Najprostsza, ale chyba najbardziej sensowna odpowiedz na to pytanie brzmi.. po prostu nie wiem. W kwestiach takich jak zamachy, jeśli chodzi o Federację Rosyjską, mamy zbyt mało informacji, by stwierdzić z dużą dozą pewności, która wersja jest mniej lub bardziej prawdziwa. Rzeczywiście, Rosja jest jednym z tych państw, które są bardziej najbardziej narażone na zamachy terrorystyczne. Przede wszystkim, ze względu na sytuację etniczną i wyznaniową: fundamentalizm islamski, czy separatyzmy na Kaukazie Północnym. Z drugiej strony, wiemy, że Rosja jest państwem, w którym służby specjalne są w ostatnich latach podejrzewane nawet jeśli nie o przeprowadzanie, to inspirowanie tego rodzaju zamachów. Obie wersje mogą być prawdziwe.

W związku z tym zamachem również, bardzo dużo mówi się ostatnio, że Putin personifikuje różne wydarzenia, personifikuje w zasadzie całą Rosję.

Władimir Władimirowicz Putin nie jest oczywiście jedynowładcą, jest emanacją pewnego – mówiąc nieco kolokwialnie – „układu" politycznego i biznesowego. Jest eksponentem pewnej ekipy, która przejęła władzę w Rosji i tę władzę, jak widać, nie tylko utrzymuje, ale nawet utrwala. Nawet w czasie kryzysu. Władimir Putin na pewno jest uosobieniem tej ekipy. W mediach, a nawet w literaturze naukowej pojawia się pojęcie „putinizm”, jako określenie specyficznego modelu lub przynajmniej stylu rządzenia. Świadczy to o tym, że Putin, nieważne czy cieszy się naszą sympatią czy nie, przeszedł już do panteonu rosyjskich przywódców. Na pewno odcisnął osobiste piętno na historii swojego kraju.

Jaki to jest model władzy? Często używa się określenia „demokracja suwerenna".

On jest bardzo różnie określany. Jedni mówią o demokracji hybrydowej, czyli takim modelu, który łączy pewne cechy demokracji, pewne cechy autorytaryzmu, choć należy zauważyć, że zwłaszcza od połowy minionej dekady jest to jednak bardziej system autorytarny, niż demokratyczny. W Rosji odbywają się wybory, w Rosji można krytykować władzę, obywatele mogą mówić co chcą, niemniej jednak władza dysponuje narzędziami ogromnego wpływu na społeczeństwo, kontrolując większość mediów, zwłaszcza tych najpoważniejszych, elektronicznych. Użył pan sformułowania „demokracja suwerenna". Najkrócej rzecz ujmując, władza w Rosji dąży do tego, by realizować teoretycznie dwa przeciwstawne cele. Z jednej strony, władza chce by Rosja była państwem otwartym na świat, państwem, które w pełni wchodzi w krwiobieg gospodarki światowej, kapitalistycznej. Państwem, które bardzo szeroko współpracuje z Zachodem, ale także z krajami Południa, tzw. rynkami wschodzącymi. Państwem, którego obywatele swobodnie poruszają się po świecie. Rosja jest zwolenniczką ułatwień wizowych jeśli chodzi o ruch osobowy w Europie. Do Rosji łatwo jest przyjechać, do czego władze rosyjskie namawiają W żaden sposób nie możemy tego porównywać z czasami radzieckimi.

A z drugiej strony?

Z drugiej strony, władze rosyjskie chcą, by ta otwarta na świat Rosja, była jednak bardzo autonomiczna, suwerenna jeśli chodzi o własny model społeczny, polityczny i gospodarczy. Tak jak zauważyłem, są to teoretycznie dwa przeciwstawne cele, ponieważ wiadomo, że jeśli otwieramy się na świat, to ten świat „wchodzi" do nas, tzn. otrzymuje narzędzia wpływu na nasze życie. Tymczasem, w Rosji Kreml stara się pozostawić sobie maksymalną autonomię, jeżeli chodzi o możliwość podejmowania decyzji politycznych, gospodarczych, społecznych, by te decyzje były – oczywiście trudno w warunkach świata zglobalizowanego mówić o pełnej suwerenności – w jak najmniejszym stopniu warunkowane przez podmioty zewnętrzne. Oczywiście, to ma ogromne znaczenie gospodarcze. Choć Rosja powoli się otwiera, to w porównaniu z innymi państwami Europy Środkowo-Wschodniej, nie mówiąc tylko o Polsce, Czechach, czy Węgrzech, ale nawet z Ukrainą, robi to wolniej. Dopiero teraz wchodzi do WTO.

Chodzi tylko o gospodarkę?

Nie, chodzi także o społeczeństwo. Kreml stara się, by ideologie, przede wszystkim zachodnie - bo trudno wierzyć, że Rosjanie zakochają się nagle w ideologii chińskiej - płynące zwłaszcza z Europy, nurty myślowe, swobody obywatelskie, tendencje do wzmożonej ochrony praw człowieka nie zdobyły rosyjskich dusz. W związku z tym, Kreml stara się wykształcić własną, rosyjską ideologię.

Na ile to się udaje?

Póki co, można powiedzieć, że się sprawdza. W erze Putina władze rosyjskie stworzyły pewien rodzaj doktryny, sięgającej i do symboliki i radzieckiej, i carskiej, ale i korzystającej z pewnych wzorców zachodnich. Doktryny dość eklektycznej, którą starają się zaszczepić jak największym grupom społecznym. W skrócie, polega to na budowaniu dumy z państwa rosyjskiego. Użyłem słowa eklektyzm, ponieważ w ramach ideologii putinowskiej, obok siebie funkcjonuje symbolika carska, radziecka i nowa, demokratyczna. Zdecydowanie ten model „suwerennej demokracji", który zaszczepiono w Rosji, jeśli chodzi o doktrynę i o ideologię, odwołania do przeszłości, kojarzy się z Władimirem Putinem.

Władimir Putin przez ostatnie dwanaście lat swoich rządów zachowywał się w dość określony, przewidywalny sposób. Czy po tych wyborach może się coś zmienić?

Nie sądzę. Użył pan pojęcia przewidywalny. To jest właśnie ta cecha, którą w Putinie, niezależnie od oceny jego rządów, ceni sobie wielu przywódców innych mocarstw, także Zachodu. Zdecydowanie rządy Putina odznaczają się znacznie większą przewidywalnością aniżeli okres władzy Jelcyna. Putin stawia na bardzo ostrożną, powolną modernizację, choć jednocześnie system putinowski hamuje szereg zmian.

Dlaczego?

W Rosji istnieje bardzo silne lobby, któremu modernizacja jest nie na rękę. Tu nie chodzi tylko o „stare" społeczeństwo przyzwyczajone do wielkomocarstwowej Rosji imperialnej, czy Związku Radzieckiego. To osoby związane z częścią lobby gospodarczego, zwłaszcza znaczna część oligarchów, szczególnie związana ze strategicznymi sektorami takimi jak choćby sektor paliwowo-energetyczny, tzw. monopole naturalne, oraz inne branże, którym nie w smak jest otwartość, deregulacja i konieczność walki rynkowej. One cenią sobie protekcję państwa.

To kto w takim razie wywiera większy wpływ? Putin na swoje otoczenie, czy jednak to otoczenie na Putina?

Myślę, że to jest współzależność, a nawet więcej – szereg współzależności, w bardzo różny sposób nakładających się na siebie. To nie jest tak, że Putin jest jedynym ośrodkiem myśli. On, aby być dobrze kojarzonym przez różne grupy – cieszy się poparciem i możnych oligarchów, polityków i społeczeństwa – musi wyważać pewne racje. W otoczeniu Kremla znajdują się i zawsze znajdowały, od początku ery Putina, różne grupy, koterie, lobby. Myślę o reprezentantach różnych sfer życia, politykach, tzw. siłowikach, czyli przedstawicielach grup siłowych, przedsiębiorcach, ale też osobach o różnych poglądach. Byli tam zwolennicy szybkiej modernizacji, uważani za liberalnych ekonomiści, był minister obrony, który przeciwstawia się lobby kompleksu wojskowo-przemysłowego i np. dokonuje zakupu sprzętu za granicą, co jak na warunki rosyjskie jest wydarzeniem przełomowym. Były też i są nadal, osoby, które nakłaniają prezydenta, premiera, do protekcjonizmu, ochrony interesów rosyjskiej gospodarki, byli i konserwatyści polityczni, i osoby, które – nie tylko na pokaz, one pewnie w to wierzą – w stosunku do Zachodu wyrażają wrogość i dużą nieufność. Wydaje się, że Putin korzysta z tych osób po to, by wspierając przedstawicieli poszczególnych nurtów, czy nawet środowisk zapewnić sobie poparcie w jak największej części społeczeństwa rosyjskiego. I póki co, to mu się udaje. On bardzo często balansuje pomiędzy różnymi lobbies starając się wyważać racje i interesy, co jest akurat normalne jeśli chodzi o każdą władzę. Putinowi udaje się to całkiem skutecznie. Proszę pamiętać, że o ile w Polsce i innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, krajach małych, bądź średnich, prywatyzacja, zwłaszcza dużych i średnich przedsiębiorstw, odbywała się przy udziale kapitału zagranicznego, czytaj zachodniego, o tyle w Rosji prywatyzacja odbywała się w latach dziewięćdziesiątych z marginalnym udziałem kapitału zagranicznego.

Co to oznacza?

To znaczy, że Rosja wykształciła własny duży i wielki kapitał. A jak wiadomo, w systemie kapitalistycznym kapitał ma ogromny wpływ na władzę. Kapitał zagraniczny ma ograniczony wpływ na Federację Rosyjską. Zwłaszcza, że w okresie putinowskim, w przeciwieństwie do okresu jelcynowskiego, nie tyle kapitał rządzi władzą, ale władza potrafi stawiać temu kapitałowi warunki. Określa reguły gry, do których ten kapitał, jeśli dalej chce być kapitałem, musi się dostosować.

Po co Putin znowu wraca na fotel prezydenta? Przecież w roli premiera kierował krajem równie twardo i skutecznie. To z nim liczono się bardziej niż z Miedwiediewem. To uzależnienie? Władza dla samej władzy?

Jeśli się o tym dowiemy, to dopiero za kilka, lub nawet kilkadziesiąt lat. Był to zabieg techniczny, wynikający z konstytucji. Putin nie mógł być prezydentem kolejną, trzecią kadencję. Proszę zauważyć, że w ramach tej krótkiej przerwy na rządy Miedwiediewa dokonano zmiany konstytucji, dzięki której Putin wraca na stanowisko prezydenta, ale już na dłuższy czas. Nie 4, ale 6 lat, a już padają pytania, czy Putin będzie kandydował w 2018 r. To są pytania, które rzadko się stawia w rozwiniętych demokracjach. To było zaplanowane i przemyślane. Rosyjski reżim polityczny jest system prezydenckim, a nawet „super-prezydenckim". Ciężko go nawet porównać do systemu USA. Prezydent skupia ogromną władzę, nie będąc jednocześnie premierem. Pozwala mu to unikać odpowiedzialności za działania rządu, aczkolwiek mając na ten rząd duży wpływ. Część ministerstw, zwłaszcza tych kluczowych, związanych ze strukturami siłowymi, polityką zagraniczną to są tzw. ministerstwa prezydenckie. Lepiej kierować państwem ze stanowiska prezydenta, niż ze stanowiska premiera. Zresztą, to się może wydawać społeczeństwu nieco sztuczne, naciągane. Jakby nie krytykować Putina, dla znacznej części społeczeństwa rosyjskiego, personifikuje on nie tylko państwo, ale przede wszystkim stabilność. Personifikuje też pewne perspektywy rozwoju. W głowach wielu Rosjan, epoka „putinizmu” i dekada lat zerowych – jak mówią sami Rosjanie – jest antytezą tego, co się działo w latach dziewięćdziesiątych. Lata dziewięćdziesiąte, czyli Gorbaczow i Jelcyn, to chaos, bieda, kryminalizacja stosunków społecznych. Teraz może „nie jest super” – Rosjanie, rosyjskie media, nawet władze przecież krytykują sytuację w kraju i szereg zachowań społecznych, to nie jest wioska potiomkinowska, oni sami mówią źle o sobie, często w niecenzuralnych słowach – ale postęp jest dla przeciętnego Rosjanina wyraźnie widoczny, zwłaszcza jeżeli chodzi o standard życia.

Jakim realnym poparciem cieszy się Putin?

To pytanie, na które bardzo trudno odpowiedzieć. Można powiedzieć, że poparcie ma takie, jakie są rzeczywiste wyniki wyborów. Sądzę nawet, że gdyby te wybory odbywały się w warunkach pełnej demokracji, to dziś i tak wygrałby je Putin z racji tego co mówiłem wcześniej, ale też tego, że konkurenci są dość słabi. Największym konkurentem Putina jest Ziuganow, „wieloletni" już kandydat. Opozycja demokratyczna, liberalna, jest słaba, a często wręcz nielubiana. Jeżeli cieszy się już poparciem, to raczej w większych ośrodkach takich jak Moskwa, czy Petersburg. Putin nie ma silnej opozycji.

A na ile poparcie dla Putina kreuje model władzy o którym mówiliśmy?

Bez wątpienia partia Jedna Rosja, która jest partią aparatu władzy na szczeblu federalnym, regionalnym, lokalnym to poparcie wspiera. Jeśli jesteś zatrudniony na konkretnym szczeblu to masz zadbać o to, by Twoi pracownicy cieszyli się z wyboru Putina i na niego głosowali. Media kreują raczej pozytywny wizerunek Rosji, nie koncentrując się na tym, na czym koncentrują się choćby nasze media, czyli na wskazywaniu błędów władzy, nadużyć, czy korupcji. Pewnie gdyby się skupiały na tych kwestiach, wielu obywateli Federacji Rosyjskiej byłoby zniesmaczonych. Aczkolwiek tak jak mówiłem, przeciętny rosyjski wyborca nie widzi alternatywy.

Skoro Putin ma duże, realne poparcie i brakuje wartościowych rywali, to oznacza, że nie było fałszowania wyborów?

Nie wydaje mi się. Po pierwsze, według konstytucji rosyjskiej, w wyborach musi wystartować co najmniej dwóch kandydatów. Stąd też start Prochorowa, biznesmena, który zabezpiecza realizację tego wymogu, gdyby inni kandydaci się wycofali. W wyborach musi uczestniczyć też przynajmniej połowa uprawnionych do głosowania. Przypomnę, że w wyborach w 2004 r. największym problemem władz rosyjskich nie było to, czy Putin wygra - on był wtedy jeszcze bardziej popularny niż dziś - ale to, czy do urn pójdzie odpowiednia ilość osób. Oznacza to, że władze muszą zachęcać do głosowania. Znaczna część przedstawicieli aparatu władzy, liderów regionów, jak mówi się w Rosji, pionowa struktura władzy, stara się wykazać, że na ich podległych obszarach wyniki są lepsze.

Można więc zaryzykować tezę, że zarówno te protesty, które przybierają niespotykaną dotychczas skalę, jak i start pozostałych kandydatów ma na celu pokazanie, że głosowanie ma sens i zachęcenie do niego jak największej liczby osób, by zapobiec problemom z frekwencją?

Nie, nie tylko. Nie sądzę, by był to aż tak bardzo diaboliczny i głęboki plan. Takie protesty się zdarzały w Rosji. W latach dziewięćdziesiątych przypomnijmy, Rosja była krajem nieustannych protestów. One zbytnio władzy, zwłaszcza reprezentowanej przez Putina, nie przeszkadzają. Putin i jego polit-technołodzy, czyli ci, którzy kreują jego wizerunek, cała ekipa putinowska potrafi korzystać z sondaży. Wystarczy popatrzeć, czy poparcie Putina ostatnio spadło wyraźnie? Mówiąc szczerze, jak w czasach kryzysu poparcie spada tak jak Putinowi, to wielu, jak nie wszyscy, prezydentów i premierów chciałoby się z nim zamienić. Z drugiej strony, Władimir Władimirowicz widzi, że z sondaży wynika, że społeczeństwo rosyjskie jest podzielone jeśli chodzi o ocenę poparcia dla protestujących. Mimo to, ogromna większość popiera prawo do demonstracji. Inaczej mówiąc, gdyby Putin chciał takich protestów zakazać, to straciłby poparcie nawet znacznej części własnych zwolenników. A tak, na użytek zewnętrzny i wewnętrzny, może pokazywać, że Rosja jest demokratyczna, a na wskaźniki jego poparcia nie ma to większego wpływu.

Kiedy Putin może oddać władzę?

Obecne władze na Kremlu traktują Rosję jak przedsiębiorstwo. Jeśli wyniki finansowe będą dobre, jeśli poziom życia w Rosji będzie rósł, albo chociaż jeśli utrzyma się na tym samym poziomie to oczywiste, że Kreml nie będzie chciał żadnych zmian. Jeśli jednak doszłoby do jakiegoś załamania gospodarczego, to zapewne władze kremlowskie będą starały zachowywać się bardziej elastycznie. Dziś, na Kremlu planuje się, że Putin porządzi dłużej, niż jedną kadencję. Trzeba też pamiętać, że Putin jest gwarantem stabilności politycznej i finansowej nie tylko dla znacznej części społeczeństwa, ale też dla wielu rosyjskich oligarchów, polityków, biznesmenów.