Tylko u nas: Na tropie bin Ladena – kulisy tajnej operacji

Tylko u nas: Na tropie bin Ladena – kulisy tajnej operacji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Aleksander Makowski ”Tropiąc bin Ladena. W afgańskiej matni 1997-2001”
Dzięki informacjom polskiego wywiadu można było wyeliminować bin Ladena i uniknąć zamachów z 11 września. Dlaczego się nie udało? – wkrótce ukazuje się książka „Tropiąc bin Ladena. W afgańskiej matni 1997-2001” Aleksandra Makowskiego, oficera polskich tajnych służb, który prowadził operacje szpiegowskie w Afganistanie. Już dziś na Wprost.pl możecie przeczytać jej fragment.
Zapraszamy do lektury:

(Jesień 1999, spotkanie w Ambasadzie USA w Warszawie. Biorą w nim udział przedstawiciele polskiego wywiadu, w tym Aleksander Makowski oraz ludzie z CIA. Tematem jest możliwość pozbycia się Osamy bin Ladena na podstawie informacji, które w Afganistanie zdobył Makowski)

Ze strony amerykańskiej obecni byli pracownicy rezydentury CIA w Warszawie, Ski i Megan, oraz reprezentant centrali Jim, którego Ski przedstawił jako wysokiego funkcjonariusza  Counterterrorism Center. Podlegały mu wszelkie sprawy dotyczące terroryzmu na obszarze Afganistanu. Ze strony naszego wywiadu obecna była Maja, Jurek, jeszcze jedna oficer i ja. Przedstawiono mnie jako prowadzącego sprawę w terenie i obsługującego źródła informacji.

Rozmowa toczyła się po angielsku. Po wstępnej wymianie grzeczności Jim przeszedł do meritum. – Proponuję, abyśmy systematycznie omówili kwestie poruszane w raportach Aleksa, ale najpierw chciałbym odnieść się do proponowanej operacji przeciwko Bin Ladenowi. Otóż pragnę powiedzieć, że w ocenie moich kolegów i mojej jest zdecydowanie zbyt mało czasu, aby CIA mogła się przygotować na tego typu operację. Nie wierzę też w to, aby wasze źródła afgańskie mogły w tak krótkim czasie zorganizować działanie umożliwiające pojmanie żywego Bin Ladena i przewiezienie go do Stanów. Bo tylko o takie rozwiązanie nam chodzi. Nie możemy wysłać w pole naszych ludzi z odpowiednim środkiem transportu – czy to z samolotem, czy ze śmigłowcem – jeżeli nie mamy stuprocentowej gwarancji powodzenia. Powiem bez owijania w bawełnę, że takie rozwiązanie stwarza bardzo poważny problem. Zdajecie sobie sprawę, zwłaszcza ty, Aleks, że musielibyśmy wyprzedzająco poinformować ciebie, a ty swoich Afgańczyków, gdzie dokładnie nasi ludzie czekaliby na przejęcie Bin Ladena. Z całym szacunkiem, ale gdyby taka informacja w jakiś sposób przeciekła do niepowołanych osób, nasi łatwo mogliby wpaść w zasadzkę i stracić życie lub zostać pojmani. Nie jesteśmy skłonni wziąć na siebie podobnego ryzyka. W razie naszego niepowodzenia Bin Laden podjąłby takie środki ostrożności i zaszyłby się w takim miejscu, że moglibyśmy zapomnieć o kolejnych próbach, bo i tak okazałyby się całkowicie nierealne. A my musimy go mieć żywego, aby stanął przed sądem i został skazany prawomocnym wyrokiem. Inne rozwiązania nie wchodzą w grę. Pragnę, aby było całkowicie jasne, że my nie mamy licencji na zabijanie i nie poprzemy żadnych działań, które by zmierzały w tym kierunku. CIA będzie się poruszać się w ściśle określonych ramach amerykańskiego porządku prawnego.

Po takiej przemowie było dla mnie jasne, że z tym facetem nie będzie się dobrze współpracowało. On nie rozumiał realiów i politycznych konieczności w tamtym regionie. Może nie był biurokratą, ale patrzył na świat wyłącznie przez pryzmat amerykańskich ustaw, zwyczajów i obyczajów i trzymał się sztywno litery prawa oraz standardów swego świata. A one nie miały racji bytu w afgańskich realiach. Jim nie tylko nie miał bladego pojęcia o Azji Środkowej i Afganistanie. On nawet nie starał się go mieć. Nie było więc szansy na porozumienie. Mimo to zabrałem głos. – Moi afgańscy rozmówcy uważają, jeśli nie pozbędziecie się Bin Ladena teraz, to za dwa, trzy lata będzie na to za późno, gdyż urośnie on w taką siłę i zbuduje taką organizację, że stać go będzie na niewyobrażalne akty terroru i rządzenie całą Azją Środkową. A jeżeli zrealizuje swój plan ataku na okręt amerykański, o czym sygnalizowały moje źródła, i zginą dziesiątki, a może setki waszych marynarzy? Czy nie jest to dostateczna cena, aby rozwiązać problem UBL w jakikolwiek sposób? – Okręt? – spytał ze zdziwieniem Jim.

Spojrzałem pytającym wzrokiem na Ski, który siedział i gapił się w jakiś bliżej nieokreślony punkt na suficie, udając, że cała sprawa go nie dotyczy. Inicjatywę zręcznie przejęła Maja.
– W jednym z raportów Aleksa jest informacja na ten temat. Ale wróćmy do podstawowej kwestii. Nasz wywiad gotów jest służyć CIA wszystkimi informacjami, jakie uzyska. Uznajemy fakt, że to wy musicie decydować, czy na ich podstawie podejmiecie jakiekolwiek działania operacyjno-wojskowe. Niezależnie od naszej opinii, którą zawsze chętnie zaprezentujemy. Do was też należy ocena w zakresie bezpieczeństwa każdego typu operacji.

– Świetnie – ożywił się Jim. – Cieszę się, że problem tej operacji mamy z głowy. Przejdźmy do raportów Aleksa. Aleks, byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś zechciał nakreślić na mapie Afganistanu trasę przemieszczania się Bin Ladena w ciągu ostatnich kilku miesięcy. – Nie ma problemu – odparłem, lekko rozbawiony takim wywołaniem do tablicy. – Ale, po pierwsze, nie widzę tu mapy Afganistanu, a po drugie, wszystkie informacje na ten temat zostały wam przekazane. Prawdę mówiąc, oczekiwałem raczej, że na dzisiejszym spotkaniu przedstawisz nam ocenę naszych źródeł, poinformujesz nas, w jakim stopniu nasze informacje pokrywają się z waszymi, i że ustalimy, jak dalej pracować z tymi źródłami. – Muszę przyznać, że Bin Ladenem zajmuję się od kilku miesięcy i nie miałem jeszcze okazji zapoznać się ze wszystkimi waszymi informacjami. – wyjaśnił nieco zbity z tropu Jim.

– Musicie zrozumieć, drodzy przyjaciele – odezwał się Ski, przychodząc w sukurs Jimowi – że system raportowania i obiegu informacji w CIA jest dosyć skomplikowany. Kiedy otrzymujemy informacje o zagrożeniu terrorystycznym,  tak zwane threat reporting, to mamy obowiązek puszczania ich innym trybem niż pozostałe. Może więc upłynąć trochę czasu, zanim wszystkie informacje o Bin Ladenie trafią tam, gdzie powinny.


Fragment pochodzi z książki Aleksandra Makowskiego"Tropiąc bin Ladena. W afgańskiej matni 1997-2001", która ukaże się nakładem wydawnictwa Czarna Owca. 

Fragmenty interesujących nowości na rynku wydawniczym są cyklicznie publikowane w serwisie Wprost.pl W ramach cyklu Biblioteka Wprost. Tydzień temu publikowaliśmy fragment książki Sylwestra Latkowskiego i Piotra Pytlakowskiego „Biuro tajnych spraw, kulisy Centralnego Biura Śledczego". Kolejne teksty już niebawem.

Więcej o tajnych akacjach autora oraz wywiad Michała Majewskiego i Pawła Reszki z kontrowersyjnym oficerem WSI przeczytacie w najnowszym wydaniu Tygodnika „Wprost" oraz na Wprost.pl:


Majewski i Reszka ujawniają: Agent WSI oskarża Macierewicza o zniszczenie akcji
Majewski i Reszka: CIA wcześniej mogło zabić bin Ladena. Zdradzono polskiego agenta