Im lepiej, tym gorzej

Im lepiej, tym gorzej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Vincent V. Severski
Wszystkie organizacje wywiadowcze na świecie, są do siebie podobne. Mają się nawzajem szpiegować i przeszkadzać sobie, tak jak to tylko możliwe. A przy okazji dostarczać informacji swoim mocodawcom, czyli politykom. I tak świat kręci się od tysięcy lat. Tak było za faraonów, papieży, carów, cesarzy, komisarzy - i tak jest dzisiaj za prezydentów, premierów i papieży (sic!). Bez zmian. I świat dalej będzie tak się kręcił.
A dlaczego tak się dzieje? Bo wywiady nigdy nie ponoszą porażek. Zawsze zwyciężają, nawet jak przegrywają! Każdy szpieg po kursie w Kiejkutach łatwo to wyjaśni.

Pokonanie Saddama, Kadafiego (w kolejce czeka już Asad) możliwe było dzięki precyzyjnie zaplanowanej pozornej porażce z 11 września 2001 roku. Powiedzmy sobie szczerze - tylko naiwniacy mogli myśleć, że ten 9/11 to rzeczywiście jakaś porażka. Prezydent Bush i jego sukcesor zgodnie ogłosili wkrótce, że Ameryka wyszła z tej opresji jeszcze silniejsza, jeszcze lepiej przygotowana na wyzwania i gotowa na nowe. Czyli Ameryka znowu wygrała i świat stał się lepszy. I niech ktoś powie, że jest inaczej!

Przy okazji, nie odrzucałbym zupełnie nowej teorii para-religijnej zgodnie z którą zburzenie WTC to od początku perfekcyjna robota CIA (w końcu uważa tak 7 proc. Amerykanów - nawet bez udziału profesora Biniendy) i ponoć zarejestrowano już pierwszy kościół, którego symbolem jest samolot Boeing - produkcji amerykańskiej oczywiście. Mamy tu do czynienia z zasadą podstawową szpiegostwa wszelakiego: każdą porażkę trzeba umieć przekuć w sukces.

Tymczasem w życiu politycznym stało się coś absolutnie niezwykłego! Coś wspaniałego! Pewien człowiek podjął się próby zaprzeczenia tej fundamentalnej zasadzie i zdecydował się zawrócić losy świata, a przynajmniej Polski! Prezes Kaczyński et consortes podjęli się próby udowodnienia czegoś, czego jeszcze nikt nie udowodnił, a mianowicie, że sukces można przekuć w klęskę. Właściwie jest to machinacja dobrze znana szpiegostwu wszelakiemu, ale stosowana wyłącznie wobec wrogich państw (na przykład: życzymy tego takiemu Łukaszence, albo Kimowi nr 3). Sobie i przyjaciołom tego nigdy nie życzymy. Dlatego wielu Polakom nieco trudno zrozumieć dzisiaj prezesa.

Niektórzy tłumaczą zachowanie Kaczyńskiego chwilową emigracją prezesa PiS i nieznajomością polskich realiów (złośliwi twierdzą, że realiów w ogóle). Ja jednak uważam inaczej. Jeżeli prezes Kaczyński przebywa w IV Rzeczypospolitej, to jego operacja specjalna - obiektywnie - jest zrozumiała i uzasadniona.

Okazało się, że jako wasz szpieg, wciąż się uczę. Więcej - nowa taktyka prezesa Kaczyńskiego bardzo mi się spodobała i mam nadzieję, że wdroży ją w życie, kiedy tylko wróci do władzy. Może na mnie liczyć: „Im lepiej, tym gorzej” - czy coś takiego. Tak?