"Tusk w KE to koniec Platformy"

"Tusk w KE to koniec Platformy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Donald Tusk (fot. PAP/Tomasz Gzel)
- Brak Donalda Tuska uruchomiłby proces dekompozycji w Platformie Obywatelskiej. Zarówno technokraci Schetyny, jak i konserwatyści Gowina - a być może także inne grupy - mogliby próbować zawalczyć o władzę - stwierdził w rozmowie z Wprost.pl politolog z Uniwersytetu Warszawskiego dr Błażej Poboży.
Jakub Lewandowski: Po publikacji tygodnika "Der Spiegel" od kilku dni trwają medialne spekulacje, czy Donald Tusk ma szansę zostać szefem Komisji Europejskiej. Sądzi pan, że ma?

Dr Błażej Poboży: Jeśli wierzyć publikacji niemieckiej gazety, że taką propozycję składa urzędująca kanclerz, to teraz byłoby to prawdopodobne. Aczkolwiek musimy pamiętać, że do zmiany na stanowisku szefa Komisji Europejskiej jest jeszcze dużo czasu, a po drodze będą wybory w Niemczech.

Angela Merkel może "nie przepchnąć" Tuska na fotel przewodniczącego, bo zwyczajnie nie będzie rządzić w Niemczech?

Nie mamy żadnej pewności, że Angela Merkel i CDU/CSU wyjdą z wyborów zwycięsko. Wszystkie wybory lokalne aktualnie wygrywa SPD. Jest bardzo prawdopodobne, że to ta siła będzie w przyszłości rozgrywającą tak na forum wewnętrznym RFN, jak i - w pewnym sensie - na forum europejskim.

Czyli za wcześnie na takie spekulacje?

Zdecydowanie. Warto tutaj przytoczyć casus Tony’ego Blaira, który był szykowany z dużym wyprzedzeniem na objęcie funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej i tak wczesne uruchomienie jego kandydatury w wymiarze medialnym spowodowało jej utrącenie. Ostatecznie przewodniczącym został Herman Van Rompuy.

Zbyt wczesne uruchomienie kandydata go "spala"?

Może tak być.

To nie pierwszy raz, kiedy nazwisko Tuska jest wymieniane w tym kontekście. Mniej więcej rok temu było podobnie. Czemu mogą służyć takie "wrzutki medialne"?

Gdyby szukać jakiejś spiskowej teorii, można by stwierdzić, że ktoś jest zainteresowany w skoncentrowaniu dyskusji wewnętrznej w Polsce właśnie na rozważaniu szans Donalda Tuska na objęcie ważnej funkcji w Europie.

Ktoś mógł pociągnąć za sznurki i uruchomić swoje znajomości w tygodniku "Der Spiegel", żeby medialną burzą na temat szans Tuska zatuszować jego niepowodzenia na arenie wewnętrznej?

Nie doszukiwałbym się nawet znajomości. Podejrzewam, że wystarczyłoby, żeby kilku liczących się polityków wpłynęło na redakcję "Spiegla" inspirując powstanie takiego artykułu. To oczywiście mocno spiskowa koncepcja. Ale mógłbym sobie wyobrazić, że byłby to ktoś z europosłów.

A minister spraw zagranicznych?

Tak samo, jak każdy inny. Chociaż gdyby to był minister spraw zagranicznych, zapewne gazeta chętniej zainteresowałaby się taką plotką.

A może to kanclerz Angela Merkel podaje pomocną dłoń polskiemu partnerowi i pomaga zatuszować premierowi problemy wewnętrzne?

Nie sądzę. To atrakcyjnie brzmiąca teza, ale mam nadzieję, że szefowie innych państw nie starają się ingerować w politykę wewnętrzną sąsiadów przy użyciu tego typu dziennikarskich kaczek. Aczkolwiek mam świadomość, że jest to kusząca interpretacja: oto premier w ogniu afer, w obliczu kryzysu i nabierającej wiatru w żagle opozycji jest wspierany przez Berlin. Brzmi to świetnie, ale chyba bym się pod tym nie podpisał.

Minister Sławomir Nowak powiedział, że Polacy będą mieli większe szanse na powalczenie o unijne stanowiska, jeśli PO wygra wybory do europarlamentu. Może o to chodzi? Żeby wspomóc Platformę w tych wyborach?

Perspektywa wyborów do europarlamentu jest na tyle odległa, że to chyba też nie o to chodzi. Oczywiście kanclerz mogłaby być zainteresowana jak najlepszym rezultatem PO choćby z tego względu, że obie partie - czyli CDU/CSU i PO - znajdują się w jednej frakcji w PE. Ale jest jeszcze jedno możliwe wytłumaczenie dla wywołania dyskusji o fotelu szefa KE dla premiera Tuska.

Jakie?

Może to być kolejny element wewnętrznej rozgrywki w Platformie Obywatelskiej. W sytuacji, w której Tusk objąłby jakąś ważną funkcję w Unii Europejskiej, zwolniłoby się stanowisko szefa partii.

Czyli Grzegorz Schetyna chce się pozbyć Donalda Tuska wysyłając go do Europy?

Nie zgadzam się z tą upraszczającą koncepcją - która niestety dominuje - że głównym przeciwnikiem politycznym Donalda Tuska, który pała jakąś żądzą zemsty na nim, jest Grzegorz Schetyna.

Jeśli nie Schetyna, to kto?

Większym podmiotem aspirującym w tej chwili do władzy w partii czy do zwiększenia swojego politycznego znaczenia, jest nieformalna grupa konserwatywna w PO. Jej symbolicznym i medialnym liderem jest Jarosław Gowin. Wyrazem tego jest też moim zdaniem zapowiedź wejścia do rządu Joanny Kluzik-Rostkowskiej.

Co by się stało w PO, gdyby w kraju zabrakło Tuska?

Brak Donalda Tuska uruchomiłby proces dekompozycji w Platformie Obywatelskiej. Zarówno technokraci Schetyny, jak i konserwatyści Gowina - a być może także inne grupy - mogliby próbować zawalczyć o władzę.

Bez Tuska konserwatyści pożarliby się liberałami?

Nie traktowałbym nawet tego jako walki ideowej. To byłaby raczej brutalna walka o stanowiska szefa partii.

Nie ma sposobu, żeby tego uniknąć?

Widzę chyba tylko jedną szansę, która by uchroniła Platformę od tego losu. Premier musiałby odpowiednio wcześniej, przed objęciem funkcji w Unii Europejskiej, jednoznacznie wskazać swojego następcę na polu krajowym. Problem w tym, że cała dotychczasowa działalność Donalda Tuska wskazuje na to, że woli on raczej eliminować potencjalnych konkurentów.

Chce pan powiedzieć, że sukces Tuska może być końcem PO?

Tusk w Komisji Europejskiej to koniec Platformy. Przynajmniej tej Platformy jaką znamy. I to o ile ten koniec nie nastąpi wcześniej na skutek rozmaitych ruchów wewnętrznych w PO.