Nie bierz pigułki, idź się zbadać

Nie bierz pigułki, idź się zbadać

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Bierzemy za dużo leków. Po pierwsze, dlatego że lekarze dla świętego spokoju przypisują pacjentom wszystko, o co proszą. Po drugie, dlatego, że łykamy po kilka specyfików na raz, nie zdając sobie sprawy z tego, że te same substancje występują zwykle pod różnymi nazwami. Do kupowania zachęca nas atrakcyjny rynek reklamowy. Najczęściej sięgamy po leki przeciwbólowe.
Teoretycznie każdy zna hasło kończące reklamy leków: „Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania, bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą”. Mało kto jednak przywiązuje wagę do jego znaczenia. Tak samo, jak do ilości zażywanych leków. – Stosujemy zasadę: miej w domu, co udało ci się zdobyć i ciesz się, że masz – podsumowuje farmaceutyczne przyzwyczajenia Polaków dr Ewa Pietrzak-Zieniewicz, psycholog UW.

Po tabletkę łagodzącą ból statystyczny Polak sięga aż siedem razy w miesiącu. Są jednak osoby, które biorą je codziennie, a trudno tu podać dokładne dane, bo większość środków sprzedawana jest bez recepty. Według dostępnych badań, pod względem ilości kupowanych środków przeciwbólowych Polacy zajmują trzecie miejsce na świecie. Wyprzedzają nas tylko Francuzi i Amerykanie.

Ci ostatni przekonują się właśnie jak bardzo niebezpieczne mogą okazać się leki przeciwbólowe. Jeden z preparatów uśmierzających ból, podawany w formie zastrzyku przeciwbólowego aplikowanego w kręgosłup, okazał się być bezpośrednią przyczyną epidemii grzybiczego zapalenia opon mózgowych. Skażony preparat wywołał chorobę już u 419 osób w USA, a liczba ofiar śmiertelnych sięgnęła już 30. Szacuje się, że potencjalnie zagrożonych zarażeniem wirusem może być nawet 14 tys. osób w Stanach.

Ogromne znaczenie w nadużywaniu leków odgrywa rynek reklamy, na którego wpływ podatni są szczególnie starsi. – Starsze pokolenie nabiera się na różnego typu reklamy i kupuje leki, nawet jeżeli ich nie potrzebuje – mówi psycholog, zwracając uwagę na bardzo istotną kwestię – Polacy niekoniecznie zużywają wszystkie leki, które mają, ale przede wszystkim je kupują. – Polak, zwłaszcza ze starszego pokolenia, lubi mieć nadmiar – zauważa Pietrzak-Zieniewicz.

Atrakcyjne spoty, w których występują nierzadko znani i lubiani, napędzają mechanizm, który rodzi w nas potrzebę posiadania leku, tak jak każdego innego produktu, niezależnie od tego, czy rzeczywiście go potrzebujemy czy nie. – Po pierwsze, rynek kreuje potrzebę powodującą, że chcemy to mieć, zwłaszcza, że zgodnie z zapewnieniami, to nie szkodzi. Po drugie, kupujemy dany specyfik, bo w aptece jest na niego promocja, a przecież tak czy inaczej się przyda. Samo posiadanie leku w torebce czy apteczce domowej daje psychiczne poczucie bezpieczeństwa i niezależności od naszej świetnie funkcjonującej służby zdrowia, gdzie dostanie się jest bardzo trudne – zauważa specjalistka.

Do tego leki przeciwbólowe mają dzisiaj różne atrakcyjne opakowania i nazwy, a tak naprawdę, kiedy przyjrzymy się ich składom, okazuje się, że opierają się niemalże na tych samych substancjach. To tworzy dodatkowe zagrożenie - Np. paracetamol jest składnikiem wielu leków, a przedawkowany i jeszcze popity czymś nieodpowiednim, może prowadzić do uszkodzenia wątroby. W ten sposób pojawiają się zupełnie nowe dolegliwości.

Mimo to, jak zauważa specjalistka UW, Polacy lubią leczyć się sami. – Nie tylko łykamy różnego rodzaju specyfiki, ale też się nimi smarujemy, nie wiedząc o tym, że mają one w sumie ten sam skład, co preparaty przyjmowane doustnie – mówi.

Środki bólowe plasują się pierwszych miejscach w raportach o niepożądanych działaniach leków stosowanych u starszych pacjentów. Jedne przepisywane są przez lekarzy, inne kupowana bez recepty.

Leczenie na własną rękę przynosi zazwyczaj opłakane skutki. Powszechnie dostępne leki przeciwbólowe rzeczywiście pomagają uśmierzyć ból, ale nie leczą prawdziwej przyczyny choroby, tylko jej skutek. Właśnie bólem organizm alarmuje o tym, że coś jest nie tak i że trzeba to zdiagnozować. Tymczasem Polacy najczęściej leczą się sami i sami dawkują sobie leki.

Jakiś czas temu w mediach głośno było o nowej aplikacji na telefony, za pomocą której można zdiagnozować lub wykluczyć raka skóry. To narzędzie nie jest jeszcze co prawda znane w Polsce, ale i tak jesteśmy w czołówce narodów leczących się w domu. Najczęstszymi dolegliwościami, z którymi radzimy sobie na własną rękę są: bóle krzyża, głowy, stawów, zębów oraz bóle menstruacyjne.

Ponad połowa polaków badanych przez TNS OBOP zażywa leki dostępne bez recepty bez konsultacji z lekarzem. Również bez konsultacji, czy chociażby znajomości składu specyfików, łączy ze sobą różne preparaty. Tymczasem, zestawianie preparatów z grupy niesteroidowych leków przeciwzapalnych (NLPZ) jest bardzo niebezpieczne.Wszystkie substancje NLPZ mają ten sam mechanizm działania, a zwiększanie dawki lub ich łączenie jedynie zwiększa ryzyko objawów ubocznych.

– Rzeczywiście nadużywamy leki, ale to jakoś polepsza nasze samopoczucie. Ciągle jesteśmy na etapie „weź pigułkę”. Do tego jesteśmy kuszeni reklamami i pełnymi zapasów i promocji aptekami. A przecież ciągle mamy w głowach czasy, kiedy praktycznie nic w tych aptekach nie było. Kupujemy różne rzeczy w nadmiarze, tylko dlatego, że jest wyprzedaż. To taki sam mechanizm jak wszystkie inne, na których bazuje rynek – tłumaczy psycholog.