Kto stoi za Ruchem Narodowym?

Kto stoi za Ruchem Narodowym?

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Amelia Panuszko
Na ulicach i w mediach widoczni są przede wszystkim dwudziestolatkowie rzucający radykalne hasła, niekiedy kamienie. Z tyłu za sznurki pociągają starsi, niektórzy wpływowi, z politycznym doświadczeniem. Tworzą nawet gabinet cieni. Mówią, że gdy już przejmą władzę, chcą być gotowi do rządzenia Polską. Chcą być gotowi, by "uzdrowić” kraj. Tuż obok, jeszcze głębiej zakonspirowani są ci, którzy są ich zapleczem społecznym. I bynajmniej nie są to zakapturzeni troglodyci, tylko dobrze sytuowani menedżerowie, adwokaci i biznesmeni. Tak naprawdę wygląda polski ruch narodowy, który z okazji 11 listopada znów wyszedł z ukrycia i pokazał, że ma się całkiem dobrze.
11 listopada, godziny wieczorne. Warszawska Agrykola. Trwa wiec ugrupowań narodowych, który zorganizowały właśnie kolejny Marsz Niepodległości. Padają słowa, dzięki którym narodowcy na kilka dni zagoszczą w radiowych i telewizyjnych serwisach informacyjnych: "Co znaczy odzyskać Polskę? Zmobilizować naród i obalić republikę okrągłego stołu!” – krzyczy lider Młodzieży Wszechpolskiej Robert Winnicki. – "Obiecujemy wam w imieniu młodego pokolenia Polaków. Za wszystko co zrobiliście z tym państwem zapłacicie. Poniesiecie odpowiedzialność za to co zrobiliście przez ostatnie 20 lat!” – te słowa kieruje do "Mazowieckich, Kwaśniewskich, Wałęsów, Komorowskich, Tusków”. I za chwilę już nie ma wątpliwości, o co w istocie mu chodzi: - "Żeby obalić republikę okrągłego stołu trzeba zanegować jej wartości. Nam nie chodzi o to, by jedna partie demoliberalną zmienić na inną. Nam chodzi o obalenie tego demoliberalnego systemu!”. Wreszcie woła: "Budujemy siłę, której tak boją się lewaki i pedały!.

W końcu głos zabiera szef Obozu Narodowo-Radykalnego Przemysław Holocher: "Dzisiaj my wszyscy złamaliśmy systemowi kark. Ale system jeszcze oddycha. I my musimy go dobić. I zakopać”.

Wiec kończy deklaracja o powołaniu Ruchu Narodowego – wspólnej płaszczyzny ideowej organizatorów marszu, oraz jego "zbrojnego ramienia” – Straży Niepodległości. Która podczas następnych marszów ma pilnować, by nie dochodziło do policyjnych prowokacji.

Kiedy zatem należy spodziewać "dobicia i zakopania” obecnego systemu”? Pytany o to Artur Zawisza lekko się od radykalnych deklaracji dystansuje. – Trzeba pamiętać, że słowa te padają z ust grupy młodych entuzjastów i idealistów, a nie ludzi na czołgach, z milionem dolarów w kieszeni – przekonuje. Ale nie ukrywa też, ruch narodowy ma wsparcie również w wyższych sferach. – Stoją za nami różne środowiska. Prawnicy, biznesmani, ludzie mediów, także tych mainstremowych. Szczególnie wielu zgłosiła się do nas już po Marszu Niepodległości. Ponad 1000 osób udzieliło nam darowizn, kilka z nich było bardzo znaczących, nawet rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Bogaci ludzie, którzy nas wspierają nie chcą ujawniać swoich nazwisk, bo poglądy narodowe wciąż są w Polsce niepopularne i grożą ostracyzmem, więc boją się konsekwencji w swoich środowiskach.

10 listopada, dzień przed marszem odbywa się spotkanie dla środowiska narodowego bodaj ważniejsze od samego marszu. Nie ma tam żadnych kamer, a uczestnicy robią wiele, by szczegóły spotkania, w tym skład jego uczestników, nie przeciekły do opinii publicznej. Bo to coś w rodzaju posiedzenia "gabinetu cieni” Ruchu Narodowego. Podczas którego poszczególni "ministrowie” przedstawiają swoje zamiary. Każdy ma 10 minut na referat. To oni w przyszłości mają nadawać ton nowej formacji politycznej, jeśli uda się ja utworzyć na bazie Ruchu Narodowego. I to oni stanowią rzeczywiste zaplecze dla młodych radykałów. 

Na posiedzeniu "gabinetu cieni” jest też Sylwester Chruszcz, były eurodeputowany LPR w latach 2004-2009. Przez krótki czas, po ustąpieniu Romana Giertycha w 2007 roku był nawet prezesem Ligi Polskich Rodzin.

Innym zaproszonym na spotkanie jest doktor ekonomii Marian Szołucha, podobnie jak Chruszcz związany z kwartalnikiem Myśl.pl.  Obecny jest Marian Banaś, za rządów Prawa i Sprawiedliwości wiceminister finansów i szef Służby Celnej. Głos zabiera także urzędujący prezydent Stalowej Woli Andrzej Szlęzak. To najbardziej prominentny aktywny działacz samorządowy spośród obecnych na spotkaniu, a zarazem bardzo malownicza postać. Kiedyś ubiegał się o mandat poselski z list PiS, ale mu się nie udało. W ubiegłym roku zasłynął próbą zorganizowania w Stalowej Woli pokazowego procesu organizatorów Powstania Warszawskiego. Tradycyjnie zakazuje też w rządzonym przez siebie już trzecią kadencję mieście włączania syren 1 sierpnia o godzinie 17.

Ruch Narodowy może też liczyć na wsparcie innych ludzi z pieniędzmi i doświadczeniem. Takich jak choćby Ryszard Opara, założyciel portalu Nowy Ekran. To bogaty przedsiębiorca z Australii. Ma bardzo zagadkowy życiorys. W PRL był lekarzem i oficerem Ludowego Wojska Polskiego. Potem wyjechał do Australii, gdzie zrobił karierę jako chirurg plastyczny.

To oczywiście tylko niektóre z nazwisk osób zaangażowanych w tworzenie Ruchu Narodowego i jego „rządowego” zaplecza. Nazwiska te trzymane są bowiem w głębokiej tajemnicy.– Gdy Jezus spotykał się z Nikodemem, związanym z ortodoksyjnymi Żydami, również czynił to potajemnie – tłumaczy tę tajemniczość Zawisza.

Więcej o Ruchu Narodowym przeczytacie w najnowszym "Wprost", który od niedzielnego wieczora będzie dostępny w formie e-wydania.

Najnowsze wydanie tygodnika dostępne jest też na Facebooku.