Rodowicz: ja się dopiero rozkręcam

Rodowicz: ja się dopiero rozkręcam

Dodano:   /  Zmieniono: 
Maryla Rodowicz, fot. TEODOR KLEPCZYNSKI / Newspix.pl Źródło: Newspix.pl
Ja się dopiero rozkręcam – opowiada Maryla Rodowicz. I należy traktować to poważnie. Przygotujcie się na wysyp płyt artystki z 200 niepublikowanymi dotąd utworami.
Magdalena Rigamonti: Pani to nie może na miejscu usiedzieć.

Maryla rodowicz: Jest taki tekst Agnieszki Osieckiej: „Ja niewesoła, ale z kokardą, lecę do słońca, hej, Leonardo! A ja się kręcę, bo stać nie warto, hej, droga wolna, hej, Leonardo”… I o to chyba chodzi. Nie grałam tego wcześniej na koncertach, ale teraz chyba Agnieszka dała mi jakiś znak i gram. Każdy koncert kończę tym utworem. „W górę szlaban…” napisała z Jackiem Kleyffem na początku lat 90.

Ambicja pani kazała teraz wydać wszystkie płyty z całego życia?

Ludzie już nie mają gramofonów… I dlatego moje stare płyty ukazują się teraz na CD. A w kolekcjonerskich wersjach wyjdą też winyle. Z odręcznym autografem. Co to 200 sztuk podpisać? A na poważnie, to zaczęło się od tego, że zgłosiła się do mnie Biblioteka Narodowa, żeby zrobić wystawę moich archiwaliów, od legitymacji szkolnych, poprzez stary futerał na gitarę, stare samochody, słynne czerwone porsche, aż do tekstów, rękopisów i płyt. Wszystko po prostu.

I jak się pani czuje jako bohaterka wystawy z archiwaliami?

Jak dziedzictwo narodowe (śmiech). Kiedyś Andrzej Poniedzielski w Opolu zapowiedział mnie: „Maryla NaRodowicz”. Zabawnie, prawda? Mam do tego dystans, bo cały czas jestem aktywna i nie odcinam kuponów od swojej przeszłości.

Żartuje pani?

Nie, nie żartuję.

To po co te stare płyty, te stare nagrania pani wyciąga?

Okazało się, że w archiwum radiowym jest około 900 dotąd niepublikowanych nagrań. To tzw. rarytasy. Pierwsze wyszły pod koniec listopada. Poza tym w wersjach winylowych dodamy do tego obrazy Edka Dwurnika. Namalował historię mojego życia. Każdy winyl będzie ozdobiony jedną reprodukcją.

A ile tych winyli będzie?

Dwanaście. I z nich będzie można złożyć historię mojego życia.

Maryla na ścianie w każdym domu?

No nie wiem, te obrazy mogą niektórych zbulwersować. Dwurnik słynie przecież z wulgaryzmów, a obrazy są przesycone seksem.

I takie było pani życie?

Bez przesady, ale uwielbiam Dwurnika, jego sposób malowania, poczucie humoru.

Cały materiał można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który jest już dostępny w formie e-wydania.

Najnowsze wydanie tygodnika dostępne jest dostępne również na Facebooku.