Bomba demograficzna tyka w ZUS

Bomba demograficzna tyka w ZUS

Dodano:   /  Zmieniono: 
Z czasem państwowy ZUS nie będzie tak hojny, jak dziś - mówi "Wprost" prezes ING PTE Grzegorz Chłopek, fot.sxc.hu
Z czasem państwowy ZUS nie będzie tak hojny, jak dziś - mówi prezes ING PTE Grzegorz Chłopek w rozmowie z Tomaszem Molgą.
Tomasz Molga, "Wprost": Jakie będą konsekwencje dla przyszłych emerytów, dzisiejszych 20, 30, 40-latków jeśli proponowane przez rząd zmiany wejdą w życie?

Grzegorz Chłopek : Jedyną instytucją wypłacająca emerytury będzie ZUS. Przypomnę, że według założeń reformy emerytura miała w połowie pochodzić z ZUS-u, a w połowie z sytemu OFE, tak aby emerytura była oparta na dwóch silnych filarach, w celu zróżnicowania ryzyka. System zmieniono zmniejszając składkę przypadającą OFE do niespełna 3 procent wynagrodzenia. W przypadku średnio zarabiającej osoby tak naprawdę nie uda się z tego uzbierać rzeczywiście znaczącego kapitału emerytalnego. Wówczas proporcje układają się  tak: 75 proc. emerytury z ZUS i 25 proc. z OFE. W przedstawionej przez rząd propozycji sytuacja wygląda tak, że nawet jeśli zostanę w OFE, to i tak, na 10 lat przed emeryturą mój kapitał zostanie przeniesiony do ZUS. A to akurat będzie ten czas, kiedy te środki pomnażane w OFE, powinny przynieść emerytom najwięcej profitów ze względu na długi czas oszczędzania.

Będzie pomnażał je ZUS. Jaka jest różnica?

Będzie to tylko zapis księgowy, bo realne pieniądze zostaną natychmiast przeznaczone na wypłaty bieżących emerytur. Z kolei decyzja o waloryzacji, indeksacji, czyli ile ZUS dodatkowo doda nam emerytury ze składek to już decyzja polityków. To oni zdecydują, na jakie emerytury tak naprawdę stać budżet. Ponadto, pamiętajmy, że decyzje zawsze mogą ulec zmianie. Do niedawna wzrost emerytur zależał od stopnia wzrostu płac, ale ostatnio się to zmieniło. Była waloryzacja kwotowa - każdemu po kilkadziesiąt złotych.

Do tej pory ZUS dawał sporo "pomnażając" składki średnio o  6,75 proc. rocznie to lepiej niż na lokacie w banku.

ZUS nie będzie mógł być już tak hojny. W systemie brakuje około 40 mld złotych. W efekcie z biegiem lat ZUS będzie mógł zaoferować coraz mniej. Dziś emerytura stanowi około 50 proc pensji osoby kończącej karierę zawodową . Za kilkanaście lat będzie to zaledwie jedna trzecia. Co więcej, bomba demograficzna tyka i wybuchnie już około 2020 roku kiedy według oficjalnych prognoz GUS, jednego emeryta będzie utrzymywało ze składek zaledwie trzech pracujących. Wtedy też ktoś z rządzących będzie musiał przyznać, że emerytury jakie sobie wyobrażaliśmy w 2013 roku są nierealne i trzeba je zmniejszyć.

Plan awaryjny dla tych, których już ściska w dołku od emerytalnej niepewności?

Oszczędzać, własne środki właściwie już od początku swojej kariery zawodowej. Oczywiście trzeba je zainwestować na rynku kapitałowym, do którego zaufanie politycy właśnie podważyli.