Lew-Starowicz: Jeżeli mężczyzna ma być klonem kobiety, to jest to nieporozumienie

Lew-Starowicz: Jeżeli mężczyzna ma być klonem kobiety, to jest to nieporozumienie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zbigniew Lew-Starowicz (fot. JACEK HEROK / Newspix.pl ) Źródło:Newspix.pl
10 marca ustalono dniem mężczyzny. Czy w naszych czasach mężczyźni potrzebują takiego święta?
Paweł Orlikowski, Wprost: Czy dzień mężczyzn jest potrzebny, czy jest tylko zbędnym wymysłem i nie ma racji bytu?

Prof. Zbigniew Lew-Starowicz: Generalnie nie jestem wielkim fanem ani dnia kobiet, ani dnia mężczyzn. Sądzę, że szacunek, sympatię i okazywanie czułości powinno istnieć przez cały rok. Dzień kobiet miał sens w czasach modelu patriarchalnego, żeby zwrócić uwagę na problemy kobiet, żeby w ciągu tego jednego dnia mieć świadomość, że są częścią społeczności. Wtedy było to potrzebne święto, teraz kiedy praktycznie jest już pełne równouprawnienie, emancypacja poszła bardzo daleko, nie bardzo uważam, że jest sens obchodzenia takiego święta. Tak samo tyczy się dnia mężczyzn. Osobiście nie widzę sensu tego święta, bo teraz panie będą starały się zamiast kwiatów kupić skarpetki? Jak jest moda na święto pocałunku, na święto teściowej, no to musi być również dzień mężczyzn, inaczej byłaby to dyskryminacja. Jest dzień dziadka, dzień babci, pojawia się i dzień mężczyzn. Można tylko czekać na jaki pomysł wpadną panie w tym dniu.

 
Zdaniem feministek, dzień kobiet jest potrzebny ze względów historycznych, ale i współcześnie do dalszej walki o równouprawnienie, a istnienie dnia mężczyzn byłoby zasadne tylko wtedy, gdy mężczyźni przedstawialiby w tym dniu problemy współczesnego świata m.in.: gender, urlopów „tacierzyńskich” czy problemów z tożsamością.


Sądzę, że jeżeli ma być dzień kobiet i dzień mężczyzn, to raczej dla podkreślenia różnic, a nie całkowitego zbliżenia. Mam nadzieję, że podkreślamy różnicę, a nie identyczność. Dlatego ten dzień mężczyzn wydaje mi się jeszcze taki bezpłciowy, bez odpowiedniej filozofii. Dzień kobiet ma zakorzenienie w historii i może funkcjonować na zasadzie tradycji. Feministki dzień mężczyzn, z tego co zrozumiałem, traktują jako również dzień „pod kobiety”, pod ich hasła. Jeżeli mężczyzna ma być klonem kobiety, to chyba jest to jakieś nieporozumienie. Z tego wynika, że dzień mężczyzn miałby być uzupełnieniem dnia kobiet i jego przedłużeniem, więc jest to bez sensu. Tutaj powinna być podkreślona jakaś specyfika roli męskiej.

Zatem, poza komercyjnym aspektem, dzień mężczyzny miałby jakiś sens, np.  z seksuologicznego punktu widzenia?

Jeżeli jest równouprawnienie, to niech będzie również i w tym przypadku. Jak mówimy o specyfice dnia kobiet związanego z ich rolą, z ich problemami, z którymi wciąż się borykają, to dzień mężczyzn nie powinien być przedłużeniem i klonem dnia kobiet, tylko wskazującym na specyfikę i odmienność męskości. Mężczyźni w takim dniu powinni  czuć się docenieni przez to, że są inni.

Czy może się zdarzyć, że mężczyznom zacznie doskwierać problem braku męskości?

Jeżeli chodzi o możliwość pokazywania męskości to w tej chwili niewiele zostało mężczyznom do wykazania się. Dlatego między innymi dla mężczyzn stworzono te zabawki, że jadą w plener i strzelają do siebie z pukawek kolorowymi płynami. To jest żałosna namiastka pokazywania tego, że jest się mężczyzną, w formie zabawy. Nie widzę aktualnie miejsca, gdzie mężczyźni mogli by się realizować w roli męskiej w wymiarze społecznym. Kobiety mają swoją manifę, idą ze swoimi hasłami. W Pałacu Kultury zbiera się Partia Kobiet, mają swoje sympozja i odbywają się spotkania pod kątem kobiety. U mężczyzn nie ma czegoś takiego, to przestało istnieć. Nawet nie wiem, pod jakimi hasłami mieliby maszerować ulicami mężczyźni.

Mogliby postulować o urlopy tacierzyńskie.

To już się stało faktem. Specjalnie nie ma o czym debatować. Coraz więcej mężczyzn jest przy porodach, coraz więcej mężczyzn zaczyna się zajmować dziećmi, wśród mężczyzn rośnie świadomość, że jest odwrócenie ról. Coraz więcej partnerek mężczyzn to bizneswoman, dlatego nie sądzę, żeby była konieczność organizowania święta, gdzie mężczyźni mieliby, już i tak zmienione role, manifestować. Znowu wracamy do punktu wyjścia, że mężczyźni mieliby się wyrażać poprzez bycie klonem kobiet, a to nie o to chodzi.

Statystycznie podobno przemoc kobiet wobec mężczyzn wzrasta. Może warto, aby w takim dniu poruszać ten temat?

Nie sądzę. Tym bardziej, że te wszystkie statystyki są dziwne. Kobiety potrafią być strasznie agresywne wobec innych kobiet. To jest mało znany problem. Bo to, że jakiś promil kobiet bije czy maltretuje swoich partnerów  jest na razie marginalnym zachowaniem i nie jest to szczególne zjawisko, mające odbicie w skali społecznej. Natomiast niepokojąca jest rosnąca agresja kobiet skierowana przeciwko kobietom. Wiele kobiet się na to skarży, jak są traktowane, jaka jest duża niechęć wobec nich demonstrowana przez inne kobiety. Bezpardonowe współzawodnictwo kobiet w miejscach pracy, ale nie tylko. Więc stereotyp, że kobiety są głównie ofiarami mężczyzn jest zjawiskiem malejącym. Zaczyna narastać agresja między kobietami. Natomiast sprawa przemocy kobiet wobec mężczyzn jest jeszcze marginalna.
Paweł Orlikowski