Strach przed technologią zabija

Strach przed technologią zabija

Dodano:   /  Zmieniono: 
Strach przed technologią zabija (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Lady Gaga boi się telefonów, a Elton John chce wyłączyć internet. Strach przed techniką rodzi nerwice, prowadzi do samobójstw i zamieszek.

Stajemy się robotami, ludzkość na naszych oczach się kończy – wyrzuciła z siebie brytyjska emerytka Anna, zanim popełniła samobójstwo. – Dlaczego ciągle spędzamy życie przed ekranem telewizora albo komputera? – nie kryła irytacji. – Ludzie oddalają się od siebie. Ja miałam co prawda radio, ale telewizora nigdy.

89-letnia Anna, z zawodu nauczycielka, odebrała sobie życie w kontrowersyjnej szwajcarskiej klinice eutanazji Dignitas. Choć dokuczały jej bolączki wieku starczego, to nie one były powodem samobójstwa. Był nim przerost techniki nad ludzkością: zanieczyszczenie powietrza i alienacja człowieka w erze internetu. Do tego poczucie, że cywilizacja zmierza w złym kierunku. Annę irytował wysyp nowości takich jak foliowane gotowe posiłki w sklepie, a jedyna rzecz, która sprawiała jej radość, to karmienie gołębi. – Płynę pod prąd – mówiła. – Dzisiaj obowiązuje zasada: adaptacja albo śmierć. A ja nie umiem się zaadaptować.

Nowotwór Lady Gagi

Śmierć Brytyjki to skrajna konsekwencja technofobii – strachu przed postępem. Objawy, tak jak w przypadku innych fobii, to duszność, panika, przyśpieszone bicie serca, potliwość i reakcje nerwicowe lub niepokój, który nasila się w kontakcie z przedmiotem fobii. Takim przedmiotem może być na przykład telefon. Według gazety „International Business Times” Lady Gaga boi się korzystać z telefonu komórkowego z obawy, że dostanie raka mózgu od pola magnetycznego, które wytwarza aparat. Pole to może rzeczywiście mieć niekorzystny wpływ na zdrowie, jeśli regularnie przykładamy telefon do naszego ciała. Ale strach piosenkarki jest momentami irracjonalny, bo Lady Gaga boi się nawet dotykać klawiszy. Z kolei objaw technofobii Eltona Johna to przekonanie, że technologii wokół jest „za dużo”. Tak jak emerytka Anna, znany piosenkarz zakłada, że dostęp do sieci upośledził komunikację międzyludzką oraz szkodzi sztuce. – To byłby niesamowity eksperyment, gdybyśmy wyłączyli cały internet na pięć lat i zobaczyli, jak wtedy będzie się rozwijać sztuka – uważa piosenkarz. – Technofobia jest niegroźna, jeśli nie wpływa na nasze życie – komentują psychiatrzy. – Ale jeśli ktoś nie jest w stanie stabilnie funkcjonować i odczuwa irracjonalny strach, powinien poszukać pomocy specjalisty.

Wyprujmy flaki maszynom

Pierwszymi technofobami, którzy doczekali się własnej nazwy, byli luddyści, brytyjscy skrytobójcy maszyn. Gdy na przełomie XVIII i XIX w. rewolucja przemysłowa przybierała na sile, rzemieślników i pracowników w fabrykach powoli wypierały maszyny. Sfrustrowani często wyrażali swoją irytację fizycznie. Jednym z nich był pracownik warsztatu tkackiego Ned Ludd spod Leicester, który w 1779 r. miał zniszczyć dwa mechaniczne krosna tkackie. Gdy kilkadziesiąt lat później frustracja z powodu maszyn zabierających pracę ludziom przerodziła się w regularne zamieszki, Ludd został patronem buntowników.

W 1811 r. luddyści z Nottingham zirytowani obniżką płac zaczęli wysyłać listy z pogróżkami do pracodawców. Gdy to nie pomagało, skrzykiwali się w nocy uzbrojeni w młotki, pałki i łomy, by włamywać się do fabryk i niszczyć maszyny. Prowadzili skoordynowane napady po kilka razy w nocy, zmuszając pracodawców do wynajęcia setek ochroniarzy. W ciągu roku ruch zyskał rzeszę zwolenników, a trzask pękających maszyn było słychać w całej Wielkiej Brytanii. W międzyczasie luddyści dozbroili się w muszkiety i zaczęli polować na właścicieli zakładów: z ich rąk zginął między innymi William Horsfall, właściciel zakładów tkackich z Leeds. O skali zjawiska świadczy reakcja parlamentu – niszczenie maszyn zaczęto karać śmiercią. Wielu luddystów zawisło na szubienicach lub zostało wygnanych do Australii. Mimo to przez kolejne dekady wciąż jeszcze dochodziło do ataków. – Co ciekawe, luddyści nie byli wściekli na samą technologię, ale raczej na nowe relacje społeczne i ekonomiczne, które ona przyniosła – mówi Geert Somsen, historyk nauki z uniwersytetu w Maastricht. – Widzieli w niej zagrożenie dla własnego bytu.

Chaplin w matni zębatek

Często jednak strach przed konsekwencjami nowych technologii jest irracjonalny. Tak było, gdy w miastach wprowadzano masowo elektryczność. Reakcjoniści wyobrażali sobie, że prąd będzie wyskakiwał przez ściany i gwałtownie wzrośnie śmiertelność. Podobnie było ze światłem, które według niektórych osób religijnych miało zaburzać odwieczny porządek dnia i nocy. Krytykowano też urbanizację: – Ludzkość ma prawo zezłomować miejską maszynerię i wrócić do mieszkania na wsi – powtarzał konserwatywny brytyjski poeta G.K. Chesterton.

Są jednak przypadki, gdy strach przed techniką ma uzasadnienie. Na początku XX w., gdy odkryto promieniowanie rentgentowskie, ludzie dla zabawy naświetlali się, aby zobaczyć na zdjęciu swój szkielet. Potem umierali na nowotwory. Podobnie było z bombą atomową – żołnierze obserwujący w latach 40. pierwsze testy zmarli na chorobę popromienną. Do dziś w związku z konsekwencjami testów atomowych w USA zmarło kilkanaście tysięcy ludzi. Czy negatywne skutki techniki da się wyeliminować? – Nie, bo postęp techniczny jest szybszy niż moralny i cywilizacyjny – twierdził pisarz Aldous Huxley. Zanim wypracujemy dobre sposoby radzenia sobie z technologią, ludzie popełnią błędy. Być może właśnie dlatego film „Dzisiejsze czasy”, w którym Charlie Chaplin jako zdezorientowany pracownik fabryki walczy o przetrwanie w świecie pełnym taśm i zębatek został wpisany przez Watykan na listę filmów rekomendowanych.

Swąd spalonego mózgu

Oprócz pobudek ekonomicznych lub medycznych często powodem technofobii jest alienacja – poczucie psychicznego zagubienia. – Technologii wokół jest coraz więcej – zauważa Alvin Toffler, autor książki „Szok przyszłości” i popularyzator pojęcia „przesyt informacyjny”. Ten przesyt wynika z niedopasowania naszego mózgu do szybkości ewolucji cywilizacji. Po prostu ewolucja techniki jest szybsza niż biologiczna ewolucja mózgu. Podłączając kolejne sprzęty, zaczynamy żyć jak cyborgi, nieustannie przetwarzający w tle różnego rodzaju informacje. Nasz mózg nie da się tak łatwo przyzwyczaić do tej wielozadaniowości. I tęskni za przewidywalnością przyrody, która pozwala mu na reset.

W ciągu ostatnich 10 tys. lat wielkość mózgu człowieka wcale się nie zwiększyła. – Ale coraz intensywniejsza integracja mózgu z techniką zabierze go na nowe wyżyny – przekonuje amerykański antropolog nauki John Hawks. Ten rozwój będzie się dokonywał dzięki każdemu kolejnemu pokoleniu, które będzie lepiej dostosowane niż poprzednicy. Największą chłonność i plastyczność mózgu mamy mniej więcej do 15. roku życia. Z tego względu dzisiaj psychologowie za najbardziej zaadaptowane do wymogów przyszłości uznają pokolenie „millenialsów”, czyli osób, które dorastały w erze internetu i mają obecnie 15-35 lat. To pokolenie ma mniejszą trudność z przetwarzaniem informacji i jest przygotowane na naukę nowych rzeczy przez całe życie. Potrafi też krytycznie patrzeć na rzeczywistość i podnosić niewygodne kwestie. – Czy powinniśmy być śledzeni przez telefony komórkowe? – pyta Geert Somsen. – Czy okulary Google Glass szkodzą tym, którzy są przez nie obserwowani? Takie pytania to nie technofobia, ale pożądana refleksja nad realnymi konsekwencjami postępu.

Co więc robić z technofobami? W wizji przyszłości Jacka Dukaja z powieści „Perfekcyjna niedoskonałość” jest dla nich zaszczytne miejsce. Według Dukaja ludzie przyszłości dzięki przepisaniu własnej psychiki na komputer praktycznie będą mogli żyć wiecznie. Jednak zawsze znajdą się tacy, którzy odmówią wejścia do tego raju. Będą chcieli żyć i umierać niczym my w XXI w. W wizji Dukaja nikt im co prawda nie zazdrości, ale wszyscy ich poważają. W końcu trzeba nie lada odwagi, aby odrzucić nieśmiertelność.

Tekst ukazał się w numerze 19 /2014 tygodnika "Wprost".

Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania.
Najnowszy "Wprost" jest  także dostępny na Facebooku.
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.

Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na  AppleStore  GooglePlay