Polscy Tatarzy powinni bać się antymuzułmańskich nastrojów?

Polscy Tatarzy powinni bać się antymuzułmańskich nastrojów?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Drewniany meczet tatarski we wsi Kruszyniany (fot. jakubczajkowski / Fotolia)
„Polscy Tatarzy boją się antymuzułmańskich nastrojów” - pisano kilka dni temu na łamach „The New York Times”. Podkreślano obawy tej społeczności przed narastającą niechęcią i jej krytyczne zdanie w kwestii przyjęcia przez Polskę uchodźców. Czy rzeczywiście polscy Tatarzy mają się czego bać?

Artykuł w „NYT” ukazał się 16 marca. Jego autor, Ryan Schuessler napisał o polskich Tatarach, którzy boją się narastających antymuzułmańskich nastrojów. Na przykładzie Dżennety Bogdanowicz, polskiej muzułmanki z miejscowości Kruszyniany na Podlasiu wskazywał, że lęk wśród Tatarów wzrósł po zamachach w Paryżu, do których doszło w listopadzie ubiegłego roku. 

W dniu, kiedy miały miejsce ataki w stolicy Francji, w Kruszynianach otworzono pierwsze centrum kulturalne Tatarów polskich. Na łamach amerykańskiego dziennika napisano, że Bogdanowicz dostawała ksenofobiczne wiadomości, a pod artykułami prasowymi o nowym tatarskim centrum pojawiały się nienawistne komentarze. „Zazwyczaj czujemy się bezpiecznie, ale tego dnia poczuliśmy zagrożenie” - mówiła Bogdanowicz.

Schuessler wskazał również, że polscy Tatarzy popierają politykę rządu „prawicowo-nacjonalistycznej partii Prawo i Sprawiedliwość”, która sprzeciwia się napływowi muzułmańskich imigrantów do Europy. W opinii autora, zdaniem tatarskiej społeczności, „napływ muzułmańskich migrantów może zagrozić ich ponad 600-letniemu monopolowi na polski islam" i zniszczyć ich tożsamość".

„Nie ma paniki”

Artykuł w „NYT” podgrzewa jednak emocje. – W jakimś sensie się boimy, bo wiemy jaka jest sytuacja na świecie. Nie ma jednak paniki. My odnosimy się do tego, jak wszyscy Polacy, bo też jesteśmy Polakami. Sytuacja nie zmieniła się ani na lepsze, ani na gorsze. Mamy dużo wyrazów solidarności, poparcia, uspokajania nas – powiedział w rozmowie z Wprost.pl Bronisław Talkowski, przewodniczący zarządu Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Kruszynianach. – Ja swoje korzenie znam od 350 lat i wiem, że w całej rozciągłości moi potomkowie byli Polakami i świetnie zachowywali się wobec państwa. Ludzie, którzy znają historię wiedzą, jaka jest nasza sytuacja. Czasem z niewiedzy powstają pewne niedomówienia – dodał.

Talkowski podkreślił, że nie odnotowano w ostatnim czasie poważniejszych zdarzeń, które świadczyłyby o niechęci czy wrogości. – Oprócz tego, które było ogólnie znane. Dokonano dewastacji na Mizarze (cmentarz muzułmański – red.). Pojawiały się też różne napisy na meczecie, ale nic poza tym nie miało miejsca – zapewnił.

Tatarzy a kwestia migrantów

Jak wygląda sprawa poglądów dotyczących imigrantów? Przewodniczący Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Kruszynianach tezę z artykułu w amerykańskim dzienniku ocenił jako „całkowity skrót myślowy”. – To nie jest tak, że my jesteśmy: albo zupełnie przeciwni, albo stoimy z otwartymi rękami i na nich czekamy. Chcemy tak samo jak polskie władze, jeśli mamy już kogoś przyjmować, aby to odbywało się przy pełnej weryfikacji. Żeby faktycznie przypadkiem nie prześlizgnął się jakiś terrorysta, który stanie się sprawcą tragedii. Zależy nam na odpowiedzialności – przekonywał.

Zdaniem Talkowskiego, trzeba się solidaryzować i uczestniczyć w pomocy. – Nie wszyscy uciekają ze względu na zarobki, ale również z powodu wojny i tragedii w ich otoczeniu. Ludzie nie rzucają się łódką przez morze, żeby zarabiać parę złotych. Uciekają, bo nie mają innego wyjścia – stwierdził. – W przeszłości też korzystaliśmy z uprzejmości innych państw i wielu ludzi później nie mielibyśmy wśród żywych. Sam byłem emigrantem przez jakiś czas. Nie można się całkowicie zamknąć, ale trzeba uniknąć sytuacji, że ściągniemy do siebie ludzi, którzy zakłócą porządek prawny – dodał Talkowski.

Wprost.pl, „New York Times”