Wojna na Ukrainie. Rosjanie zamienili Mariupol w piekło. „Nie ma żadnych zasad, żadnego człowieczeństwa”

Wojna na Ukrainie. Rosjanie zamienili Mariupol w piekło. „Nie ma żadnych zasad, żadnego człowieczeństwa”

Wojna na Ukrainie. Mariupol
Wojna na Ukrainie. MariupolŹródło:Newspix.pl / Zuma
W Mariupolu brakuje wody, jedzenia i leków, a Rosjanie ostrzelali nawet szpital dziecięcy i położniczy. Zmarłych chowa się już w masowych grobach. Mieszkańcy, którym udało się uciec, relacjonują, że w mieście nie ma już ulic bez zniszczonych budynków. – Rosjanie nie mają żadnych zasad – mówi nam Anastazja Kostiuk z Fundacji Św. Mikołaja, która pomaga dzieciom z Mariupola

Z broniącego się przed Rosjanami Mariupola docierają kolejne wstrząsające informacje. Doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Geraszczenko relacjonował, że zmarłych chowa się już w masowych grobach na obrzeżach miasta. Rosjanie wciąż zrzucają bomby na dzielnice mieszkalne i obiekty cywilne. W środę doszczętnie zniszczyli szpital położniczy i dziecięcy. Rada Miejska poinformowała, że zginęły trzy osoby, w tym jedno dziecko, a 17 zostało rannych.

– Rosjanie nie mają żadnych zasad, nie ma w nich żadnego człowieczeństwa, to wygląda jak ludobójstwo – mówi nam Anastazja Kostiuk z Fundacji Św. Mikołaja, która pomaga dzieciom z Mariupola. – Katia, która jest na miejscu, pisała, że było bardzo dużo rannych. Prawdopodobnie więcej, niż podawano oficjalnie – dodaje.

Wojna na Ukrainie. W Mariupolu brakuje wody, jedzenia i leków

Według szefa administracji obwodu donieckiego Pawło Kyryłenki w mieście zginęło już ponad 1200 cywilów. Z kolei mer Mariupola Wadym Bojczenko poinformował o śmierci sześcioletniej dziewczynki. Pisał przy tym, że „jego serce jest pełne bólu i nienawiści do Rosjan”, a przyczyną śmierci dziewczynki było odwodnienie. Ciało sześciolatki wyciągnięto spod gruzu jednego z domów, niedaleko odnaleziono zwłoki jej matki. „Nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jak długo nasza mała, silna dziewczynka z Mariupola walczyła o życie” – napisał Bojczenko.

– Ludzie wciąż mieszkają w schronach bez prądu, ogrzewania i wody. Brakuje jedzenia. Taka sytuacja jest nie tylko w Mariupolu, podobnie wygląda w wielu innych miejscach. Nasza armia kontroluje te miasta, ale nie ma do nich dostępu – relacjonuje dalej Anastazja. – Nawet w schronach pod ziemią nie jest bezpiecznie. Słyszałam historie, że Rosjanie wyciągali ludzi ze schronów. Putin jest szalony, nie mamy pojęcia, co sobie myśli i co jeszcze jest zdolny zrobić.

Wojna na Ukrainie. Rosjanie otworzyli ogień podczas ewakuacji

W sobotę mieszkańcy Mariupola mieli być ewakuowani, jednak Rosjanie nie dotrzymali słowa i otworzyli ogień. Ze względów bezpieczeństwa zrezygnowano z ewakuacji – W momencie, gdy wychodziliśmy, wrogie wojska rosyjskie przerwały rozejm i zaczęły ostrzeliwać. Cudem obyło się bez ofiar, ale sprzęt został uszkodzony. Potrzebujemy gwarancji bezpieczeństwa – mówił wówczas mer Mariupola. Również niedzielna ewakuacja skończyła się ostrzałem ze strony Rosjan.

O tragedii w Mariupolu mówił kilkukrotnie prezydent Włodymyr Zełenski. „Bezpośrednie uderzenie wojsk rosyjskich na szpital położniczy. Ludzie, dzieci leżą pod wrakami. Okrucieństwo! Jak długo jeszcze świat będzie współwinny ignorowania terroru? Natychmiast zamknijcie niebo! Przestańcie zabijać!” — napisał po ostrzale szpitala. Później opowiedział, w jaki sposób to zdarzenie było przedstawiane w rosyjskich mediach. – Mówiono o nim w talk show, ale nie powiedziano ani słowa prawdy. Okłamywano Rosjan, że w szpitalu nie ma pacjentów, a w szpitalu położniczym kobiet i dzieci– opisywał.

Dramatyczne relacje mieszkańców Mariupola pojawiają się w światowych mediach od kilku dni. Jeden z wolontariuszy opowiadał, że odkąd brakuje wody, niektórzy muszą pić wodę z kałuż. Deputowany rady miejskiej Dmytro Zabawin alarmował, że z powodu braku pitnej wody ludzie zaczynają umierać. Z kolei dziennikarka Anna Romanowa, której udało się ewakuować z miasta, relacjonowała, że w Mariupolu nie ma już ani jednej ulicy, na której nie byłoby zniszczonych budynków.




Subskrybuj Wprost i wesprzyj dzieci poszkodowane na wojnie w Ukrainie
Pomagam


Czytaj też:
Półtora miliona uchodźców już w Polsce. Pomogą Niemcy i Francja. „Zawiązaliśmy nieformalny sztab”