Chorzy psychicznie byli nakłaniani do głosowania na PiS? Tak twierdzi członek komisji

Chorzy psychicznie byli nakłaniani do głosowania na PiS? Tak twierdzi członek komisji

Głosowanie, zdjęcie ilustracyjne
Głosowanie, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Newspix.pl / Marek Konrad
Członek jednej z komisji wyborczych na Podlasiu opisał w sieci incydent, jaki miał rzekomo mieć miejsce 26 maja. Mężczyzna twierdzi, że upośledzeni umysłowo pacjenci otrzymali przed głosowaniem kartki z nazwiskami kandydatów, których mieli wybrać. Interwencję w sprawie podjął już poseł PO Robert Tyszkiewicz.

Historia ujrzała światło dzienne dzięki wpisowi w serwisie Wykop. Autor postu napisał w nim, że był wiceprzewodniczącym komisji wyborczej w Tykocinie na Podlasiu. Dalej opisał incydent, jaki miał mieć miejsce podczas . Do budynku, w którym mieściła się komisja, przywieziono pensjonariuszy z pobliskiego Domu Pomocy Społecznej. Pacjenci mieli mieć taki stopień „upośledzenia umysłowego, że część z nich nie bardzo wiedziała gdzie jest i po co tam przyjechała”. „Problem stanowi dla nich nawet pokwitowanie odbioru karty do głosowania, bo z pisaniem i czytaniem kiepsko. Jakakolwiek logiczna komunikacja jest prawie niemożliwa. Organizator tej akcji wyposażył ich w jednakowe kartki, pisane tym samym charakterem pisma, stanowiące instrukcję do głosowania” – czytamy dalej. Na kartkach naniesiono hasło: Lista nr 4  oraz nazwiska dwóch kandydatów: Karola Karskiego oraz Krzysztofa Jurgiela.

„Komuniści 7 głosów, pedały 21 głosów”

Autor wpisu podkreślił, że zabezpieczył kartki, powiadomił Państwową Komisję Wyborczą i wezwał . Funkcjonariusze nie mogli jednak przesłuchać wspomnianych pensjonariuszy, ponieważ takie czynności wymagają obecności psychologa i personelu medycznego, co w niedzielę było trudne do zorganizowania. „Do poniedziałku organizator akcji zapewne intensywnie popracuje nad pacjentami pod kontem ew. zeznań a Brudziński wykona telefon do komendanta w Białymstoku z poleceniem, żeby funkcjonariusze poszukali sobie ciekawszego zajęcia niż drążenie tej sprawy” – napisał wiceprzewodniczący komisji. „W międzyczasie przywożona jest kolejna grupa pacjentów, ale najwyraźniej ktoś z komisji albo z komisariatu dał już cynk, że jest wtopa, więc pacjenci przyjechali bez »ściągawek«. Efektem jest ich totalna bezradność w lokalu wyborczym. Dostają karty do głosowania, są prowadzeni przez opiekunów za kotarę ale po chwili wychodzą i pytają co mają skreślić. Jak małe bezradne, naiwne dzieci” – dodał.

Wiceprzewodniczący komisji ocenił przy tym, że jeden ośrodek może pomieścić kilkudziesięciu lub nawet kilkuset pacjentów. Pokusił się także o porównania, używając przy tym niecodziennych określeń na konkretne komitety wyborcze. „Dla porównania: w całym obwodzie wyborczym KUKIZ 15 dostał 26 głosów, komuniści 7 głosów, pedały 21 głosów, KONFEDERACJA 42 głosy. W samorządowce można takimi głosami zostać burmistrzem albo prezydentem małego miasta” – czytamy we wpisie.

Co na to PKW i policja?

Rzecznik PKW w rozmowie z Onetem powiedział, że instytucja nie jest „właściwym organem do interwencji w tego typu sprawach”. – Od tego są organy wymiaru sprawiedliwości, policja i sądy – dodał Wojciech Dąbrówka. Policja przekazała z kolei, że zgłoszenie o incydencie wpłynęło w niedzielę około godz. 8 rano. – Mieliśmy zgłoszenie, że grupa siedmiu osób, która została dowieziona z miejscowego DPS, miała ze sobą kartki z dwoma nazwiskami określonych kandydatów. Po głosowaniu trafiły one do kosza, ale zostały wyjęte przez kogoś z członków komisji. Policjanci zabezpieczyli dwie takie kartki. Wszystkie osoby z tej grupy zostały przesłuchane, w tym jedna z udziałem biegłego psychologa – powiedział nadkomisarz Tomasz Krupa, rzecznik Komendy Wojewódzkiego Policji w Białymstoku.

Rzecznik podkreślił, że po analizie zebranych do tej pory dowodów nie stwierdzono, by w tworzeniu „ściągawek” miał udział ktoś spoza grona pacjentów Domu Pomocy Społecznej. Funkcjonariusze przy współpracy z grafologiem mają zbadać, kto dokładnie to zrobił. – Dopiero po zebraniu całego materiału dowodowego będziemy mogli stwierdzić, czy doszło tu do przestępstwa – podsumował Krupa. Dziennikarzom Onetu nie udało się skontaktować z dyrektorem wspomnianego ośrodka.

Tyszkiewicz interweniuje

Zdjęcia kartki ze „ściągawką” opublikował na  Robert Tyszkiewicz. „To się zdarzyło naprawdę. W Polsce, 30 lat po upadku komuny. Kieruję w tej sprawie interpelacje do przewodniczącego PKW i ministra spraw wewnętrznych – co zrobili i co będą robić dla wykrycia i ukarania sprawców tego przestępstwa przeciw uczciwym wyborom” – napisał poseł PO.

twitter

Polityk skierował także interpelację do szefa MSWiA, J. „Opisana w mediach sprawa wymuszania na osobach chorych i starszych „odpowiedniego głosowania” jest niebywałym skandalem zarówno w ujęciu wyborczym jak i przede wszystkim moralnym. Osoby organizujące tak skandaliczny proceder, powinny ponieść surowe konsekwencje” – czytamy w interpelacji. Tyszkiewicz wyraził także nadzieję, że minister zainteresuje się sprawą i podejmie odpowiednie kroki, by ją wyjaśnić. „Opisana sytuacja przypomina najgorsze wspomnienia z czasów Polski Ludowej, kiedy osoby chore psychicznie i niepełnosprawne były wykorzystywane do tego, aby frekwencja wyborcza oscylowała jak najbliżej 100 procent” – podsumował. Parlamentarzysta interweniował również w Państwowej Komisji Wyborczej.

twitterCzytaj też:
Ksiądz złamał ciszę wyborczą? Zachęcał do głosowania na PiS w trakcie mszy świętej

Źródło: Wykop.pl / Onet