Siła debaty - PR-owskie sztuczki, czy przygotowanie merytoryczne

Siła debaty - PR-owskie sztuczki, czy przygotowanie merytoryczne

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. andrzej iwańczuk/reporter) 
Jeśli wybory są świętem demokracji, to bezpośrednia konfrontacja kandydatów jest tego święta główną uroczystością. To z niej wyborcy najwięcej dowiadują się o pretendentach do najwyższego urzędu.
Pojedynek kandydatów w wyborczym starciu składa się z dwóch składników: osobowościowego i merytorycznego. W Polsce opanowaliśmy dobrze jedynie PR-owskie zagrania – mówi specjalista od marketingu politycznego, dr Norbert Maliszewski. Dlatego to właśnie PR-owskie sztuczki, a nie merytoryczne przygotowanie kandydatów, decydowały najczęściej o sukcesie w politycznych pojedynkach.

NOGA NA POŻEGNANIE

W 1995 roku podczas debaty Aleksandra Kwaśniewskiego z Lechem Wałęsą nie spór o wizję polityki, ale marketingowe sztuczki zdecydowały o sukcesie lidera lewicy.  Ówczesny prezydent stracił urząd, mimo że przed debatą sondaże dawały mu zwycięstwo (dwa tygodnie przed wyborami na Wałęsę chciało głosować 43 proc. wyborców, a na Kwaśniewskiego 37 proc.).

Debata zaczęła się od zgrzytu, który wyprowadził ówczesnego prezydenta z równowagi. – Wałęsa został sprowokowany tym, że Kwaśniewski się spóźnił, a potem się z nim nie przywitał – wspominał były pracownik kancelarii Wałęsy zaraz po debacie. Aleksander Kwaśniewski w rozmowie z „Wprost” debatę sprzed 20 lat wspomina inaczej: – To nie było prowokowanie. Zresztą Wałęsa nie o to miał pretensje, ale o zeznanie podatkowe, które przyniosłem, by oddalić od siebie zarzuty o to, że nie zapłaciłem podatku od niedawno nabytej firmy. To był moment, który go zirytował – wspomina dzisiaj Kwaśniewski. Ale potknięć było więcej. Na zakończenie Kwaśniewski zaskoczył Wałęsę, podchodząc do niego z wyciągniętą ręką, Wałęsie puściły nerwy: – To pan rozpoczął niekulturalnie. Dobrze, że się pan zreflektował, przecież pan wszedł tak jak do obory, ani be, ani me, ani kukuryku – mówił. I dalej: – Panu to ja mogę co najwyżej nogę podać.

 KLĘSKA MIODOWICZA

Debata z 1995 r. była o tyle zaskakująca, że wcześniej w tego typu starciach Wałęsa świetnie sobie radził. Niewątpliwie najistotniejszym telewizyjnym pojedynkiem w najnowszej historii Polski była jego debata z 1988 r., kiedy zmierzył się z Alfredem Miodowiczem, przewodniczącym OPZZ. Z założenia miała być pojedynkiem zakończonym bezapelacyjnym zwycięstwem obozu władzy i wielką przegraną charyzmatycznego wodza Solidarności. Stało się jednak inaczej. Z debaty zwycięsko wyszedł Lech Wałęsa. Rozmowa została później określona przez Wojciecha Jaruzelskiego jako nieszczęsna.

Tekst pojawił się w 20/2015 numerze tygodnika "Wprost", dostępnym w formie e-wydania na www.ewydanie.wprost.pl i w kioskach oraz salonach prasowych na terenie całego kraju.

"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na  AppleStore GooglePlay