PiS ma dylemat. Stratedzy nie wiedzą, czy podczas kampanii grać „ostro”, czy „łagodnie”

PiS ma dylemat. Stratedzy nie wiedzą, czy podczas kampanii grać „ostro”, czy „łagodnie”

Jarosław Kaczyński
Jarosław Kaczyński Źródło:Shutterstock / TomaszKudala
Wynik wyborów samorządowych 2024 zaskoczył samych polityków PiS. Głosowanie, które przeszło już jednak do historii, z pewnością będzie miało duży wpływ na kolejne, czerwcowe wybory europejskie. I choć prawica z optymizmem patrzy w przyszłość, to jednak pojawiają się pewne obawy, dotyczące dwóch polityków.

Jak donosi Interia, powołując się na swoje źródła z Nowogrodzkiej (gdzie znajduje się siedziba Prawa i Sprawiedliwości), z wyborami europejskimi wiążą dylematy. Chodzi tu o frekwencję – ogólnie jest ona zawsze najmniejsza, w porównaniu z wyborami samorządowymi, o jakieś 10-15 proc. Prawica musi więc zadbać o to, by jak największa część elektoratu wybrała się do lokali wyborczych, które otwarte zostaną 6 czerwca.

PiS ma dylemat

Źródło dziennikarzy – jeden ze strategów partii – podkreśla, że z jednej strony Jarosław Kaczyński będzie musiał w trakcie kampanii poruszyć kontrowersyjne kwestie, ale z drugiej istnieje obawa, że da to zły efekt, w postaci możliwego zniechęcenia ludzi do partii. Partia Celuje w 19 miejsc w Europarlamencie lub więcej. Mniejsza liczba mandatów oznacza „porażkę” – twierdzi rozmówca Interii. – Będzie na pewno trudniej niż w przeszłości, bo poza nami są jeszcze cztery partie do podziału – mówi wieloletni polityk PiS.

Źródło wskazuje, że wyborom europejskim towarzyszy nieco inny „klimat”, bo potrzeba tu nieco „ostrzejszej” kampanii, niż w minionych wyborach. Jednak to nie takie proste. Spokojna kampania oznacza, że być może więcej osób z koalicji i innych partii przekona się do polityków prawicy, natomiast – twarda prawdopodobnie zmobilizuje wieloletnich, wiernych wyborców PiS, by poszli do urn.

W rozmowie z Interią jeden ze sztabowców tłumaczy, że od osób takich jak Patryk Jaki, który zasiada w Europarlamencie od 2019 roku, czy Jacek Kurski – były prezes Telewizji Polskiej, który być może po raz pierwszy otrzyma mandat – „trudno wymagać, żeby prowadzili łagodną kampanię”. – Trzeba więc pilnować, by nie przekraczać pewnych granic, skupić się na merytoryce i nie dać sprowokować – zaznacza.

Kampania ma być „twarda”, ale nie tylko

Tematy, które najmocniej rozgrzeją emocje podczas kampanii, to: pakt migracyjny, Zielony Ład (protesty rolników) i kwestia federalizacji. Jak czytamy, politycy PiS zamierzają z ostrożnością deklarować swój eurosceptyzm, bo choć społeczeństwo wiele pomysłów Brukseli odbiera negatywnie, to jednak w ogólnym rozrachunku Polacy są prounijni – między innymi ze względu na to, co dzieje się za wschodnią granicą, co wywołuje poczucie zagrożenia.

Źródła Interii podkreślają, że choć kampania będzie „twarda”, to jednak przy tym „merytoryczna”. I nie może mieć też wydźwięku bardziej radykalnego od Konfederacji, która i tak w radykalizmie jest i będzie najostrzejsza.

Warto dodać, że prezes PiS utworzył listę pewniaków, którzy nie muszą się martwić o miejsce na listach wyborczych – jak donosił niedawno Onet. W tym gronie znaleźć miała się Beata Szydło i Joachim Brudziński oraz polityk Suwerennej Polski Patryk Jaki. Jarosław Kaczyński miał obiecać także miejsce na listach Jackowi Kurskiemu oraz Maciejowi Wąsikowi i Mariuszowi Kamińskiemu. Start całej trójki w wyborach do PE budzi w szeregach PiS spore obawy.

Czytaj też:
Telewizja narodowców zapowiada film o Kaczyńskim. „Niezależny i obiektywny”
Czytaj też:
Hołownia popełnił dramatyczny błąd? „To jest katastrofa, są na zupełnym marginesie”