O sprawie jako pierwsza poinformowało Radio Koszalin. Mała dziewczynka miała trafić z licznymi poparzeniami do jednej z placówek medycznych na Pomorzu.
Policja potwierdziła śmierć 3-latki. Mundurowi zatrzymali dwie osoby – 25-letnią kobietę i rok starszego mężczyznę. Czynności prowadzone będą pod nadzorem prokuratury.
Dramat na Pomorzu. Zmarło dziecko
Aspirant Jakub Bagiński – oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Słupsku – poinformował w rozmowie z RMF FM, że 9 maja przed południem mundurowi zostali wezwani przez pracowników do szpitala. Dziewczynkę do placówki medycznej przetransportował zespół ratownictwa medycznego, który korzystał z karetki pogotowia. W szpitalu prowadzone są teraz „czynności procesowe pod nadzorem prokuratora”. – Mundurowi wykonują także czynności w miejscu zamieszkania dziecka – ujawnił.
Komentarza w sprawie udzieliła radiu również Monika Zacharzewska-Tomasik z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku imienia Janusza Korczaka w Słupsku. – Nasi lekarze około godzinę walczyli o jej życie. Niestety, nie udało się jej uratować – poinformowała, cytowana przez Polskie Radio Koszalin.
Jak na razie ws. zatrzymano dwie osoby – młodą kobietę i mężczyznę (na razie prokuratura nie wspomina o zarzutach). Pozostają oni do dyspozycji śledczych. Nieoficjalnie dziennikarze ustalili, że 25-latka i 26-latek to rodzice zastępczy dziewczynki, mieszkańcy powiatu słupskiego. Okoliczności tragedii będą teraz ustalane.
Słupsk. 3-latka miała być „głęboko odwodniona i wyniszczona”
Radio Koszalin podaje, że dziecko trafiło na szpitalny oddział ratunkowy z licznymi poparzeniami. Było nieprzytomne. Redakcja skontaktowała się także z prokurator rejonową – Natalią Gawrych. Przekazała rozgłośni, że czynności procesowe z udziałem zatrzymanych trwają.
RK podaje również, że dziewczynka miała 2,5 roku. Miała być „głęboko odwodniona i wyniszczona”.
Czytaj też:
14 dzieci aresztowanych pod zarzutem zabójstwa. Nastolatek zginął w pożarze