Kolejne polskie miasto z „nocną prohibicją”? 64 proc. mieszkańców jest „za”

Kolejne polskie miasto z „nocną prohibicją”? 64 proc. mieszkańców jest „za”

Sklep monopolowy, zdjęcie ilustracyjne
Sklep monopolowy, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Iryna Mylinska
Władze samorządowe mają możliwość – na mocy ustawy – wprowadzania na terenie jednostek administracyjnych zakazu sprzedaży alkoholu. Obowiązuje on już w kilku stolicach największych regionów Polski. Wkrótce być może dołączy do nich Łódź.

Tzw. „nocną prohibicję” przegłosowali radni miast: m.in. Krakowa, Gdańska, Katowic, Wrocławia czy Poznania. Zakaz sprzedaży alkoholu od nocy do rana obowiązuje też m.in. w Zakopanem czy Sulejówku – graniczącym ze stolicą Polski. Warszawy jednak – skoro o niej mowa – na razie nowe przepisy nie dotyczą. Zmian chcą jednak jej mieszkańcy. W ubiegłym roku, podczas konsultacji społecznych, aż 80 procent poparło taką inicjatywę.

„Za” wprowadzeniem nowego lokalnego prawa są też łodzianie – 64 proc. z nich popiera „nocną prohibicję”. Tak zadeklarowali przy okazji konsultacji społecznych, jak ustaliła Polska Agencja Prasowa.

Będą nowe obostrzenia w Łodzi? Mieszkańcy narzekają na łamanie „ciszy nocnej” i brak spokoju. Wszystkiemu winny alkohol?

Rada miasta, które jest stolicą Ziemi Łódzkiej, niebawem zdecyduje, czy zakaz wejdzie tam w życie i od kiedy. Miałby on obowiązywać jedynie w nocy i dot. punktów sprzedaży. Zwolnione z obostrzeń byłyby natomiast lokale gastronomiczne, posiadające w menu rozmaite napoje wyskokowe.

W konsultacjach wzięło udział łącznie ponad osiem tysięcy mieszkańców Łodzi. Zwracali oni uwagę na korzyści, jakie dałby zakaz, w tym m.in.: poprawa bezpieczeństwa, ochrona zdrowia, poszanowanie tzw. „ciszy nocnej” czy szeroko rozumiany „spokój”. Znaleźli się też przeciwnicy takiego rozwiązania, którzy obostrzenia traktują po prostu jako ingerencję w swobody obywatelskie.

Raport z konsultacji trafił już do rąk radnych – 25 czerwca lub 2 lipca będą ws. obradować. Warto zaznaczyć, że ew. wprowadzenie zakazu nie obejmowałoby całego obszaru miasta.

Kolejne polskie miasto chce zakazu sprzedaży alkoholu nocą. Przedsiębiorcy nie kryją złości

Czy „nocna prohibicja” ma sens? Czy rzeczywiście zapewnia mieszkańcom spokój? Jako przykład można podać stolicę Małopolski, gdzie od lipca do grudnia 2023 roku odnotowano o 47 procent mniej interwencji policji – jak pisała PAP.

Na sąsiedzkich platformach na Facebooku możemy przeczytać też niepokojące obserwacje poszczególnych osób – mieszkańców gmin, gdzie wprowadzono obostrzenia – które piszą o ludziach uprawiających tzw. „alkoholową turystykę”. Mają oni zaopatrywać się w etanol w miejscach, gdzie zakazu nie ma i tam też spędzać wolny czas. Właściciele sklepów narzekają, że tracą przez to dochody, a problemy, o których mówią zwolennicy prohibicji, nie znikają, ale przenoszone są do innych miejsc.

Nie są to jednak potwierdzone raportami czy badaniami wnioski.

Czytaj też:
Łódź – miasto przemian. Zobacz ekspercką debatę serwisu Dom.wprost
Czytaj też:
Najszybciej od 19 lat. Ten polski pociąg pobije rekord

Źródło: rmf24.pl / bankier.pl