Polacy dokonali mrożącego krew w żyłach odkrycia. Poszukiwania trwały 65 lat

Polacy dokonali mrożącego krew w żyłach odkrycia. Poszukiwania trwały 65 lat

Polski akcent na Antarktydzie. Polska Stacja Antarktyczna im. Henryka Arctowskiego
Polski akcent na Antarktydzie. Polska Stacja Antarktyczna im. Henryka Arctowskiego Źródło: Shutterstock
W topniejącym lodowcu na Antarktydzie natrafiono na szczątki Brytyjczyka, który w 1959 roku poniósł śmierć w tragicznym wypadku. Jest w tej historii mocny, polski akcent.

Odkrycia dokonano w styczniu dzięki polskiej ekspedycji naukowej. Wraz ze szczątkami, znaleziono między innymi zegarek, radio i fajkę. Zidentyfikowano je jako należące do Dennisa „Tinka” Bella, 25-letniego badacza, który wpadł do głębokiej szczeliny podczas pracy w terenie.

Dennis był członkiem organizacji poprzedzającej powstanie British Antarctic Survey. Jak podkreśliła profesor Dame Jane Francis, dyrektorka British Antarctic Survey, Dennis należał do grona pionierów badań polarnych w ekstremalnych warunkach.

Droga Dennisa na Antarktydę

Urodzony w 1934 roku Bell pracował w RAF-ie, a następnie kształcił się na meteorologa. Zafascynowany historią kapitana Roberta Scotta, w 1958 roku wyruszył na dwuletnią misję do Admiralty Bay na Wyspie Króla Jerzego.

Jego obowiązki obejmowały między innymi wypuszczanie balonów meteorologicznych, przesyłanie raportów radiowych do Wielkiej Brytanii oraz dbanie o zapasy żywności zimą. Słynął z poczucia humoru, umiejętności kulinarnych i zamiłowania do psów husky, które hodował i wykorzystywał w transporcie sań.

Tragiczny wypadek

26 lipca 1959 roku, kilka tygodni po 25. urodzinach, Dennis wyruszył wraz z kolegą Jeffem Stokesem na pomiary lodowca. Gdy psy zaczęły słabnąć, wyszedł przed grupę, by je zmotywować do dalszej podróży i wpadł w szczelinę.

Stokes próbował go wyciągnąć za pomocą liny, jednak pasek, do którego była przypięta, pękł. Dennis spadł ponownie i już nie reagował na wołania z góry. Ze względu na trudne warunki ratownicy musieli zrezygnować z dalszych prób odzyskania ciała.

Rodzina nigdy nie miała możliwości pochówku. David wspomina, że matka nie była w stanie rozmawiać o tragedii, a brak ceremonii pogrzebowej pogłębił jej ból po stracie.

Powrót po latach. Pomogli Polacy

29 stycznia tego roku naukowcy z Polskiej Stacji Antarktycznej imienia Henryka Arctowskiego odnaleźli szczątki Dennisa u podnóża Lodowca Ekologicznego. Część kości leżała wśród odłamków lodu i skał, inne – na jego powierzchni.

Z powodu zmian klimatycznych i topnienia lodowców miejsce to nie jest tożsame z miejscem wypadku sprzed 65 lat. Wychodzi więc na to, że masa lodu przesunęła ciało w inne rejony. Polski zespół zabezpieczył także osobiste przedmioty i fragmenty wyposażenia obozowego. Dzięki ich staraniom, powrót Dennisa do ojczyzny stał się możliwy.

David Bell przyznał, że żałuje, iż ich rodzice nie doczekali tej chwili. Wkrótce wraz z siostrą zamierza pochować brata w Anglii. – To piękne uczucie. Po tylu latach mogę powiedzieć: Dennis wrócił do domu – wyznał w rozmowie z BBC.

Czytaj też:
„Niezwykłe znalezisko” w Krakowie. Tajemnicze „relikty krypt”
Czytaj też:
Nowy gatunek odkryty w głębinach morza. „Mityczny”

Opracowała:
Źródło: BBC