Priorytetowe sprawy prokuratury

Priorytetowe sprawy prokuratury

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sporo roboty będzie miał warszawski prokurator, któremu wpadnie w ręce sprawa wycieku stenogramu z tajnego posiedzenia Sejmu, na którym Zbigniew Ćwiąkalski przedstawił informację o podsłuchach. Choć „tajne” posiedzenie szybko stało się bardzo jawne, to przedstawione na nim informacje wywołały lawinę śmiechu. Skompromitowali się posłowie PO, którzy złożyli wniosek o przedstawienie takich informacji, w końcu skompromitował się minister sprawiedliwości próbując ze swojego przemówienia uczynić arcyważny spektakl.
Teraz okazuje się, że sprawą przecieku z urzędu zajęła się warszawska prokuratura. I w planach ma, o czym poinformowaliśmy jako pierwsi, przesłuchać wszystkich 460 posłów.

Postanowiłem obliczyć, ile czasu minie zanim prowadzący sprawę prokurator umorzy postępowanie. Bo przecież nie ma się co łudzić, że któryś z naszych parlamentarzystów przyzna, że nagrał posiedzenie i przekazał je dziennikarzom. Gdyby każdy z posłów zjawił się na zawołanie prokuratora i zeznawał godzinę, to śledczy przesłuchując 7 godzin dziennie będzie potrzebował na to 66 dni.

Ale to nie wszystko, bo po każdej zmianie władzy w prokuraturze ląduje kilkadziesiąt podobnych spraw, którymi śledczy muszą się zająć. Warto tu przypomnieć słynną sprawę wanny Zbigniewa Wassermanna, którą prowadzono 4 lata a śledztwo kosztowało nas podatników kilkadziesiąt tysięcy złotych. Kilka lat trwało też śledztwo w sprawie śmierci ojca byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. Tu państwo też wydało sporo na lekarskie ekspertyzy.

Te priorytetowe postępowania dla władzy nie tylko są kosztowne, ale także paraliżują pracę prokuratorów. Gdyby nie zajmowali się oni takimi bzdurami, może do sądów szybciej trafiałyby akty oskarżenia  w poważnych sprawach kryminalnych czy gospodarczych.