Franko-niemieckie NATO

Franko-niemieckie NATO

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeśli NATO jest dzisiaj silne, to tylko i wyłącznie swoją słabością. Pomimo dobrych min sekretarza generalnego i przywódców USA, Francji i Niemiec, szczytu w Bukareszcie nie można poczytać za sukces sojuszu. Kopniak dla Macedonii i niemalże czarna polewka dla Ukrainy i Gruzji nie rokują dobrze paktowi.
O tym, że coś niedobrego się święci, można było się przekonać już wczoraj wieczorem. Jednocześnie odbywały się trzy uroczyste kolacje: dla szefów państw sojuszu, ministrów spraw zagranicznych i ministrów obrony. Każdemu z polityków miała towarzyszyć jedna osoba: ambasador przy NATO, szef sztabu generalnego lub najbliższy doradca szefa państwa. Tymczasem z kolacji szefów MSZ, na prośbę Condoleezy Rice wyproszono ambasadorów. To była nie tylko arogancja, ale też sygnał, że chodzi o "przepchnięcie" jakiejś niepopularnej decyzji. O co mogło chodzić, dowiedzieliśmy się dzisiaj. Pomimo wysiłków amerykańskich Gruzja i Ukraina nie otrzymały zaproszenia do tzw. MAP (plan na rzecz członkostwa). Oczywiście niemała w tym zasługa samej Ukrainy, która nie do końca chce do NATO i niestabilnej Gruzji (wybryki Osetii i Abchazji), jednak głównymi ich oponentami były Francja i Niemcy. Francuski premier posunął się do tego, że stwierdził, iż przyjęcie do MAP Gruzji i Ukrainy naruszyłoby równowagę sił w Europie. Podobna retorykę zastosował szef niemieckiej dyplomacji. Na osłodę obu krajom w dokumentach końcowych NATO ma zaproponować członkostwo. W przyszłości.

Bardziej niepokojące jest jednak to, co się stało z Macedonią. Od dawna oczekiwano, że na szczycie w Bukareszcie zaproszenie do członkostwa otrzymają Albania, Chorwacja i Macedonia. Ostatnio Grecy zagrozili jednak wetem, jeśli Macedończycy nie zmienią nazwy. I Ateny dotrzymały słowa, nie zgodziły się na zaproszenie dla Macedonii tak długo, jak ta nie zrezygnuje z historycznej greckiej nazwy. Angela Merkel i Nicolas Sarkozy uznali, że jest to afirmacja natowsko-muszkieterkiej zasady: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Może mnie pamięć myli, ale w przypadku decyzji o bombardowaniu Jugosławii w 1999 r. przez NATO, nie było pełnej zgody krajów członkowskich, co do tego, a mimo to sojusz zdecydował się na bezprecedensowe zaatakowanie ościennego kraju, niezagrażającego żadnemu z państw natowskich. Dzisiaj na znak protestu cala delegacja macedońska wyszła z sali podczas konferencji Jaapa de Hoop Schaffera. Upór grecki nie wyjdzie na dobre sojuszowi, bo zwłaszcza wobec tego, co się teraz dzieje w Kosowie wejście Macedonii do sojuszu było ze wszech miar pożądane. Teraz rozgoryczona Macedonia może popaść w wewnętrzny chaos (dopiero co podał się do dymisji rząd po tym, jak opuścili go przedstawiciele mniejszości albańskiej). Nie wiadomo, jak wykorzystają to dominujący na zachodzie kraju Albańczycy.

Symbolicznym znakiem jest to, że gospodarzami przyszłorocznego, rocznicowego szczytu - 60 lat istnienia NATO, ale też i 70 rocznica wybuchu II wojny światowej - będą jednocześnie Francja i Niemcy. Dziś przywódcy tych krajów podkreślali swoją solidarność i jedność paktu zarazem. Francja powoli wraca do struktur wojskowych, czego znakiem jest decyzja o wysłaniu żołnierzy do Afganistanu, także i Niemcy mówią o silniejszym NATO. Czy jednak przeniesienie modelu tandemu francusko-niemieckiego z realiów unijnych na natowskie wyjdzie NATO na dobre?

Dominika Ćosić
Bukareszt