Na ślad procederu policjanci wpadli po skontrolowaniu byłej hurtowni na ul. Rogowskiej w Łodzi. W ustronnym miejscu (droga do magazynów prowadziła przez las) zatrzymano cztery osoby - mężczyzn w wieku od 21 do 53 lat oraz 20-letnią kobietę.
"Troje z nich wacikami umoczonymi w acetonie zmazywało nieaktualną datę ważności nabitą na butelkach z napojami i sokami, a następnie stemplami nanosili nową datę na produkty. W rozłożonych na ziemi skrzynkach moczyły się słoiki z marynatami, tak aby z łatwością usunąć z nich przeterminowane etykiety" - relacjonowała policjantka.
Według policji całym procederem kierował 53-letni właściciel sklepu. Ustalono, że mężczyzna od kilku tygodni odwiedzał hurtownie na terenie Łodzi, gdzie często za darmo otrzymywał napoje, soki i marynaty przeterminowane lub z dobiegającą końca datą ważności. Następnie przywoził towar do wynajętych pomieszczeń na ul. Rogowskiej i tam z pomocą krewnych i sąsiada "aktualizował" daty ważności produktów.
Za tę przysługę łodzianie otrzymywali od biznesmena 60 zł dziennie. W magazynach znaleziono ponad 8 tys. butelek z napojami - głównie wodą mineralną i oranżadą o pojemności 1,5 i 2 l oraz palety z marynatami bez etykietek i butelki z sokami owocowymi, sosami sojowymi, napojami energetyzującymi i słodzik. Większość produktów posiadała już naniesione w bardzo prymitywny sposób nowe daty ważności. Policjanci zabezpieczyli też stemple, którymi posługiwali się fałszerze.
Cała czwórka prawdopodobnie usłyszy zarzuty fałszowania znaków identyfikacyjnych. Grozi za to kara do 3 lat więzienia. O sprawie powiadomiono także Państwową Inspekcję Handlową.
Policjanci przypuszczają, że przerobiony w ten sposób towar miał być eksportowany za wschodnią granicę. Niewykluczone, że był też sprzedawany w jednym ze sklepów w centrum Łodzi - poinformowała rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Magdalena Zielińska.
nd, pap