Korzeniowski w finałowym starcie poprawił własny rekord kraju, który ustanowił w półfinale - 1.53,75. Brązowy medal wywalczył Japończyk Takeshi Matsuda (1.53,32).
"Zmieniłem w ostatnim czasie trening i to przyniosło efekty - wróciłem do światowej czołówki na 200 m motylkiem. Udało mi się w 100 procentach zrealizować taktykę - chciałem trzymać się jak najbliżej Matsudy, który pilnował Phelpsa. Szczególnie skupiłem się na trzecim nawrocie, bowiem często traciłem na nim cenne ułamki sekund. Tym razem się udało i na ostatniej długości mogłem wyprzedzić Japończyka" - powiedział po wyścigu z basenu Korzeniowski, z którym w Rzymie rozmawiała specjalistka od tej konkurencji Otylia Jędrzejczak.
Poza zasięgiem rywali był niepokonany w tej konkurencji od 2000 roku Phelps. Po wyjściu z basenu Amerykanin zapewnił, że jest w stanie pływać szybciej, być może nawet poniżej 1.50. Co więcej w finale ośmiokrotny mistrz olimpijski z Pekinu wystąpił jedynie w długich spodniach, a nie w ultranowowczesnym stroju, które pomogły poprawić w Rzymie 20 innych rekordów świata.
Dla Korzeniowskiego to drugi medal mistrzostw świata na długim basenie - w 2005 roku w Montrealu był najszybszy, ale wtedy na 200 m motylkiem nie startował Phelps. W swoim dorobku Polak ma także dwa złote medale mistrzostw Europy w tej konkurencji. Odnosił również sukcesy na krótkiej pływalni (w tym brąz MŚ w 2008 roku).
ND, PAP