Telewizja dla terrorysty

Telewizja dla terrorysty

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po rtęciowych termometrach, przyszła kolej, by do lamusa trafiły stare, poczciwe żarówki. Unia tak chce, a choćby nawet było inaczej, to zdanie i tak tłumaczy wszystko. Ludzie klną więc na ceny świetlówek, handlowcy w małych prowincjonalnych sklepikach zacierają ręce, bo magazynowe starych żarówek schodzą jak ciepłe bułeczki (pojawiły się nawet te o mocy 250 VAT).
Ludzie robią zapasy – wojna to wojna, a i koledzy dziennikarze też usiłują uszczknąć co nieco z żarówkowo - świetlówkowej awantury i analizują przy pomocy ekspertów wady i zalety wynalazku Edisona. Autorzy, cenionego skądinąd, programu emitowanego tuż po głównym programie informacyjnym w jednej z komercyjnych stacji telewizyjnych obwieścili w poniedziałek, że świetlówki wcale nie są tak energooszczędne, jak twierdzą ich producenci, wręcz przeciwnie, zaś jeden z licznych ekspertów powiedział wprost: mniej tu chodzi o ekologię a bardziej o interesy wpływowego lobby producentów świetlówek, którzy zainwestowali w drogie linie produkcyjne tychże, a ludziska woleli wkręcać do żyrandoli stare, poczciwe  żarówki.

Co na to specjaliści od transparentności na styku polityki i gospodarki, by nie wyrzec słowa korupcja? Ale co tam naciski wpływowego lobby. Wojna świetlówek z żarówkami rykoszetem może uderzyć w nas wszystkich. Otóż ku osłupieniu nawet żarliwych fanów programu (czemu dali wyraz na forum dyskusyjnym) jeden z ekspertów tak się zagalopował w krytykowaniu świetlówek, że mimochodem, tak od niechcenia podał przepis na całkiem łatwy atak terrorystyczny - przy użyciu rtęci zawartej w krytykowanych świetlówkach.

Kilka lat temu „dzielnemu" dziennikarzowi jednej z gazet tzw. mniej poważnych, udało się zakraść na teren warszawskich Filtrów, oczywiście w ramach dziennikarskiej prowokacji i dobrze pojętego interesu publicznego. Teraz opiniotwórczy program niemal idzie jego śladem i ustami eksperta mówi co by się stało, gdyby… Porażające.