W Polsce nadal mało żywych dawców narządów

W Polsce nadal mało żywych dawców narządów

Dodano:   /  Zmieniono: 
W 2010 r. wzrosła w Polsce liczba żywych dawców nerek, ale nadal jesteśmy pod tym względem na jednym z ostatnich miejsc w Europie - poinformowano na spotkaniu z dziennikarzami.
W 2009 r. na 782 przeszczepione nerki jedynie 23 pochodziło od żywego dawcy. Przed rokiem 50 osób zdecydowało się ofiarować swą nerkę bliskiej sobie osobie. - Stało się tak po rozpoczęciu na początku 2010 r. kampanii propagującej oddawanie tego narządu do transplantacji przez żywych dawców - powiedział prof. Andrzej Chmura, konsultant mazowiecki w dziedzinie przeszczepów. Dodał jednak, że wciąż niewielu Polaków chce ofiarować nerkę.

Prof. Chmura twierdzi, że w Polsce jedynie 5 proc. przeszczepów nerek przypada na żywych dawców. To dziesięciokrotnie mniej niż w wielu innych krajach, takich choćby jak Szwecja. W USA i większości państwa Unii Europejskiej przeszczepia się już więcej nerek od żywych dawców niż od zmarłych. W 2008 r. na 68 250 wszystkich przeszczepionych na świecie nerek, aż 45 proc. pochodziło od żywych dawców. - Zwiększenie przeszczepów od żywych dawców pozwoliłoby zarówno skrócić kolejkę osób oczekujących na ten narząd, jak też wprowadzić w większym zakresie tzw. przeszczepy wyprzedzające - powiedział prof. Chmura. Są to transplantacje wykonywane u osób z tzw. schyłkową niewydolnością nerek, które nie zostały jeszcze poddani dializoterapii (oczyszczaniu krwi z trujących toksyn). Dzięki temu chorzy są mniej narażeni na powikłania i żyją dłużej z przeszczepioną nerką.

Prof. Chmura przytoczył dane wykazujące, że u 80 proc. chorych po przeszczepie, którzy nie byli dializowani, nerka prawidłowo pracowała przez 10 lat po operacji. W przypadku pacjentów, którzy przed przeszczepem przez jakiś czas musieli być poddani tej terapii, tylko 40 proc. z nich po 10 latach nadal żyło z przeszczepioną nerką. - Niektóre osoby doczekały się transplantacji dopiero po 10, a nawet 15 latach dializoterapii, ale już po 2-3 latach jej stosowania ryzyko powikłań jest większe niż u tych chorych, którzy od razu otrzymali nową nerkę - powiedział prof. Chmura.

Przeszczepy wyprzedzające są w Polsce stosowane u dzieci. Od 1995 r. wykonywane są operacje, w których wykorzystuje się nerki ofiarowane przez ich rodziców. - Chcielibyśmy, aby podobną szansę w większym zakresie miały również osoby dorosłe - stwierdził prof. Chmura.

Konsultant wojewódzki zapewnił, że dawcy nerek nie muszą się obawiać, że ich zdrowia ulegnie pogorszeniu. Przytoczył ponad 25-letnie obserwacje w Szwecji, z których wynika, że ludzie, którzy ofiarowali nerkę żyją nawet dłużej niż wynosi średnia przeżycia dla całej populacji. Wynika z to z tego, że dawcy narządów muszą być w dobrej kondycji zdrowotnej, a po operacji są pod stałą opiekę medyczną. - Dawcy zawsze pozostawiamy nerkę, która jest w lepszym stanie. Przeprowadzamy w tym celu specjalistyczne badania. A po operacji nie porzucamy dawcy. Jeszcze przez wiele lat dbamy o jego zdrowia - zapewnił prof. Chmura. W Klinice Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego od 2006 r. dawcy nerek obowiązkowo przez 10 lat są pod specjalną opieką medyczną. Regularnie wykonywane są u nich różnego typu badania, nawet te nie związane z przeszczepem, takie jak np. gastroskopia przewodu pokarmowego.

Dawcami mogą być najbliżsi krewni chorego, np. rodzeństwo lub rodzice, a także żona lub mąż. Nerkę może ofiarować również konkubent będący w stałym związku z chorym. Ale w tej sprawie potrzebna jest orzeczenie sądu, który sprawdza, czy nie zachodzi podejrzenia sprzedania narządu pod pretekstem dawstwa altruistycznego. - W Polsce nie ma przyzwolenia dla dawstwa komercyjnego. Skrupulatnie też sprawdzana jest lista oczekujących na przeszczep. Nikogo nie można "wkręcić" do transplantacji. Musimy wytłumaczyć się z każdej osoby, która była na pierwszym miejscu oczekujących, ale nie mogła być poddana transplantacji, ponieważ np. wyjechała - zapewnił prof. Chmura.

pap, ps