8-letni Amerykanin, który uratował z płonącej przyczepy sześć osób i zginął ratując siódmą zostanie pochowany z honorami strażaka - podaje CNN.
8-letni Tyler Doohan ze stanu Nowy Jork zginął 20 stycznia, ratując z płonącej przyczepy swojego dziadka niepełnosprawnego krewnego. Chłopiec udał się do dziadka dzień wcześniej. Następnego dnia rano w spalonej doszczętnie przyczepie zwęglone ciało chłopca odnaleźli strażacy. 8-latek leżał obok łóżka swojego niepełnosprawnego wujka, który również padł ofiarą pożaru. Śledztwo wykazało, że chłopiec zginął, próbując uratować swojego wujka, który nie mógł wydostać się z płonącej przyczepy o własnych siłach. W pożarze zginął także dziadek chłopca - podawało "USA Today".
Jak donosi CNN, chłopiec zostanie pochowany z honorami jako strażak. W uroczystościach pogrzebowych wezmą udział strażacy z Penfield Fire Company grający na tradycyjnych dudach. - Ten młody człowiek wykazał się wielką odwagą i męstwem, próbując ratować swojego krewnego po tym, jak uratował sześć osób - mówi szef lokalnej straży pożarnej Chris Ebmeyer dla CNN. - Zapłacił za swoją siłę i odwagę najwyższą cenę - dodał.
Pożar w przyczepie wywołało spięcie w instalacji elektrycznej przyczepy. Do tragedii doszło ok. godziny 5. rano w poniedziałek 20 stycznia. Śledczy ustalili, że w przyczepie spało dziewięć osób. 8-letni Tyler wyczuł roznoszący się po przyczepie dym i obudził śpiących - w tym dzieci w wieku 4 i 6 lat. - Chłopiec uratował życie sześciu osobom - powiedział cytowany przez "USA Today" Ebmeyer. Członkowie lokalnej społeczności okrzyknęli chłopca bohaterem. Wyrazili jednocześnie zdziwienie, że dziewięć osób spało w jednej niewielkiej przyczepie. - Myślałam, by powiadomić o tym policję. Żałuję, że tego nie zrobiłam - mówi sąsiadka, której syn bawił się często z 8-letnim Tylerem.
sjk, CNN, "USA Today", CNN
Jak donosi CNN, chłopiec zostanie pochowany z honorami jako strażak. W uroczystościach pogrzebowych wezmą udział strażacy z Penfield Fire Company grający na tradycyjnych dudach. - Ten młody człowiek wykazał się wielką odwagą i męstwem, próbując ratować swojego krewnego po tym, jak uratował sześć osób - mówi szef lokalnej straży pożarnej Chris Ebmeyer dla CNN. - Zapłacił za swoją siłę i odwagę najwyższą cenę - dodał.
Pożar w przyczepie wywołało spięcie w instalacji elektrycznej przyczepy. Do tragedii doszło ok. godziny 5. rano w poniedziałek 20 stycznia. Śledczy ustalili, że w przyczepie spało dziewięć osób. 8-letni Tyler wyczuł roznoszący się po przyczepie dym i obudził śpiących - w tym dzieci w wieku 4 i 6 lat. - Chłopiec uratował życie sześciu osobom - powiedział cytowany przez "USA Today" Ebmeyer. Członkowie lokalnej społeczności okrzyknęli chłopca bohaterem. Wyrazili jednocześnie zdziwienie, że dziewięć osób spało w jednej niewielkiej przyczepie. - Myślałam, by powiadomić o tym policję. Żałuję, że tego nie zrobiłam - mówi sąsiadka, której syn bawił się często z 8-letnim Tylerem.
sjk, CNN, "USA Today", CNN
