Patriotyzm jest cool

Patriotyzm jest cool

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdewastowane przystanki, podpalone wozy transmisyjne, ponad 200 osób zatrzymanych, użytych ponad 100 pocisków gumowych i 36 hukowych, blisko 5,5 tysiąca policjantów, walka na race, petardy i kostkę brukową – tak Polacy w ubiegłym roku świętowali Dzień Niepodległości. Zamieszki dla jednych były oznaką dewaluacji symboli narodowych, inni traktowali masowe protesty jako wyznacznik nowego kierunku patriotyzmu – wszyscy jednak dostrzegli zmianę w definiowaniu przez młodych takich pojęć jak wolność, tradycja i ojczyzna.
Iwona Ślęzak ur. 14.07.1987 r.

Modlitwę moją zanoszę Bogu, Ojcu i Synowi…

Ciężko jest odnaleźć się w zawiłych dziejach narodu, któremu etykietki o martyrologii przypięto na dobre. Wolność okazuje się ciężarem, który skłania do wykrycia i ukarania winowajców za katastrofy dziejowe, ale też za współczesny obraz codzienności: wysokie bezrobocie, kłopoty finansowe, brak perspektyw. Polski nastolatek wciąż nosi brzemię przeszłości i nie grzeszy tolerancją wobec odmienności rasowej, co zaobserwować można na co dzień na stadionach, murach miejskich czy forach internetowych. Szumnie zapowiadane nadejście pokolenia JPII było „trochę” na wyrost – wprawdzie Foksal Eleven, nowa telewizja internetowa, planuje wskrzesić wykreowany przez media fenomen współczesnych katolików, ale nie od dziś wiadomo, że pokolenie Y, twór końca XX w., nie szuka autorytetów. Sławetna modlitwa Polaka z „Dnia Świra” odzwierciedla motywy, od których wciąż trudno mu się odżegnać.

Sorry Polsko

Przyczyn nie trzeba ze świecą szukać – znudzenie aferami sztucznie napędzanymi przez polityków i media sprawia, że młodzież jest przejedzona konfliktami wewnętrznymi, chce też się pozbyć etykietki Polski jako Winkelrieda narodów. Żywym tego przykładem są groteskowe sceny spod Pałacu Prezydenckiego i spór o krzyż sprzed trzech lat. Młody Polak przestaje być postrzegany przez pryzmat moherowej włóczki, a swą tożsamość buduje poprzez sięganie do twórczości radykalnych artystów: Palahniuka, który jest coraz chętniej czytywany wśród „offowej” młodzieży, gardzącego polityką rządową Kukiza czy Marii Peszek, która nijak nie wpisuje się w kanon Matki-Polki. Współczesny patriota powoli wyzwala się z homogenicznego światka i uświadamia sobie, że tolerancja i dialog ponad podziałami kulturowymi są niezbędne do funkcjonowania w globalnej wiosce.

Literatura buntu i wpływy muzyczne sprawiają, że zmienia się charakter patriotyzmu – sarmacka dusza budzi się w Polakach w sytuacjach wyjątkowych, a kierują nią emocje, niesubordynacja i impulsywność. Nieufność wobec rządu sprawia, że młodzi chętniej angażują się w spontaniczne wydarzenia społeczno-polityczne (wolontariat, kluby sportowe), zaś ich preferencje wyborcze to istna poglądowa sinusoida. Zarzuca się przez to młodemu pokoleniu niedojrzałość polityczną i łatwe uleganie wpływom. Faktem jest, że dopiero podczas masowych zrywów ujawniają oni gotowość do czynnego włączenia się w proces przemian, za to często w sposób agresywny i bez wyraźnego przesłania manifestacji, a portale społecznościowe są przy tym niezbędnym medium masowej komunikacji.

Z ziemi polskiej do wolski

Polska młodzież ujawnia bardzo ambiwalentny stosunek do historii, czego żywym przykładem są komentarze do filmowych produkcji ostatnich lat: Czarny czwartek, Pokłosie, Obława czy chociażby film o Popiełuszce. Co dla jednych jest przejmującym paradokumentem, innym jawi się jako propaganda i oczernianie przeszłości. Reżyserzy nie boją się podejmować trudnych tematów i prezentują młodemu pokoleniu filmy, które 30 lat temu wrzucono by do wora półkowników. Pytanie tylko, czy młody Polak potrafi odróżnić wizję reżyserską od rzeczywistości i nie zapomina, że rzetelną wiedzę uzyska prędzej z lekcji historii niż szklanego ekranu. Chociaż i system edukacji pod tym względem wypada miernie, biorąc pod uwagę fakt, że uczeń jednym tchem potrafi wymienić rodzaje kolumn greckich, a nie wie nic o postulatach MKS z 1980 r., bo nauczyciele nie mają czasu na realizację całego programu przedmiotowego. Smutna prawda jest taka, że lepiej znamy „Pieśń o Małym Rycerzu” niż tekst hymnu narodowego, a z góry dobrego przykładu też nie mamy, jeżeli chodzi o znajomość „Mazurka Dąbrowskiego”. Jedynie 10% z nas uważa tę pieśń za najważniejszy symbol narodowy, a większość ostatni raz śpiewała ją w szkole. O czym to świadczy? Po pierwsze, młodzi odchodzą od patosu na rzecz radosnego celebrowania biało-czerwonych barw. Niepowtarzalny klimat na igrzyskach sportowych z udziałem polskiej publiczności pokazuje, że tożsamość podkreślamy chętniej poprzez identyfikację z naszymi idolami. Po drugie, historia przenika współczesnymi środkami przekazu, czy to w postaci nowoczesnych technik kinematografii, dzięki którym obrazy przedwojennej Warszawy oglądamy w 3D, czy też digitalizacji w miejscach pamięci narodowej, jak Muzeum Powstania Warszawskiego i Muzeum Historii Żydów Polskich.

Medialna socjotechnika w USA

Niewątpliwie, środki masowego przekazu trafiają dziś na podatny grunt, jakim są nieukształtowane umysły młodych, i to nie tylko w naszym kraju. Przykład: South Park, amerykańska satyra na społeczeństwo, która na popularność zdecydowanie nie narzeka: dorobiła się 16 serii, filmu pełnometrażowego, kilku fanklubów i setek fanpage’ów. Po raz kolejny jedenasta muza wyciąga swe macki ku generacji Y, która dostrzega ironiczny charakter serialu i znajduje w nim odzwierciedlenie swoich poglądów. Tylko czy wychowani na South Park obywatele mają jeszcze szacunek do autorytetów? Zarzuca się obecnie młodym Amerykanom, że mylą pojęcie patriotyzmu z przywiązaniem do władz federalnych, czego objawem są odmowy składania w szkole ślubowania wierności fladze (pledge of allegiance) ze względu na niechęć do polityki rządzących. Co więcej, statystyki pokazują, że coraz mniej młodych obywateli USA zna tekst wspomnianego ślubowania, a część nie ma w ogóle świadomości jego istnienia. Kolejny przykład: Super Size Me. Autor, Morgan Spurlock, w dokumencie udowadnia, że nie wszyscy pierwszoklasiści kojarzą wizerunek George’a Washingtona, a już na pewno nie rozpoznają podobizny Jezusa, za to na widok clowna z McDonald’s wyraźnie się ożywiają. Washingtonowi szczęka by opadła – biorąc pod uwagę fakt, że rzeczywiście nosił protezę (sic!).

Tygiel narodów?

Za ten indyferentyzm obwinia się promocję dogmatów liberalnych i nowoczesnego modelu społeczeństwa, w którym zangwillowska koncepcja tygla narodów (melting pot) ustępuje miejsca modelowi pluralistycznemu, tzw. salad bowl, gdzie grupy zachowują swą odrębność kulturową. Wciąż młode społeczeństwo amerykańskie przeżywa kryzys tożsamości związany z etniczną mozaikowością. Stawia to pytanie o przyszłość patriotyzmu w ponadtrzystumilionowym narodzie o odmiennych obyczajach, językach i grupach etnicznych. Narodzie, któremu – mimo rewolucji, jaką przeszedł za sprawą Rosy Parks czy Martina Luthera Kinga – wciąż nieobce są tematy segregacji i gettoizacji przestrzeni miejskiej.

Amerykanie szybko jednak odnaleźli w mediach sposób na dotarcie do szerokiego grona odbiorców i na kształtowanie ich świadomości narodowej. Komiksy i filmy animowane miały być nie tylko karykaturą rzeczywistości, ale też panaceum na integrację heterogenicznego społeczeństwa. Każdy nastolatek kojarzy postać Kapitana Ameryki, odzianego w kostium w gwiazdy i pasy, dawniej bohatera komiksów, dziś występującego na dużym ekranie obok innych superherosów Marvel Comics. Ten popkulturowy wytwór II wojny światowej, mający na celu pobudzić i kształtować miłość do ojczyzny w młodych Amerykanach, traktowany jest dziś jako ikona narodowa. Na przestrzeni lat zredefiniował pojęcie patriotyzmu, na pierwszym miejscu stawiając ideały, a nie politykę prorządową.

God bless America

Dlatego pielęgnowanie tradycji i historii są spoiwem łączącym niejednolite społeczeństwo. Amerykanie zdają sobie sprawę z ogromnego wpływu edukacji wczesnoszkolnej na umysł młodego obywatela i od zarodka rozwijają w nim postawy prospołeczne. Symbolika narodowa odzwierciedla ich wiarę w to, że należy celebrować przeszłość bez zbytniego jej roztrząsania – czego nam, Polakom, brakuje. Frazy: „arsenał demokracji”, „azyl wszystkich narodów” czy purytańska wizja miasta na wzgórzu może i tchną truizmem, ale nadają wspólnocie wiarę w wyjątkowość i zakrawające o megalomanię samouwielbienie.

Amerykanów cechuje obsesyjne wręcz epatowanie symbolami narodowymi. Wychodzą z założenia, że patriotyzm jest cool. Flaga jest często wywieszana podczas uroczystości rodzinnych, nie wspominając o świętach państwowych. Wydarzenia ostatnich dziesięcioleci (zamach w Oklahoma City w 1995 r., 9/11 czy niedawny atak terrorystyczny podczas maratonu bostońskiego) umocniły Amerykanów w przekonaniu, że w jedności siła. W Polsce natomiast tragedia narodowa zamiast łączyć dzieli, a barwy biało-czerwone chętniej demonstrujemy w czasie igrzysk sportowych niż świąt państwowych. Amerykańskie obchody Memorial Day są wyzute z zaduszkowej atmosfery, to czas radosnych parad, inauguracji sezonu letniego, barbecue, słynnych wyścigów: Indianapolis 500 i Coca-Cola 600 oraz turnieju golfowego. Ale i u nas pompatyczne ceremoniały powoli ustępują nowym trendom w traktowaniu symboli narodowych, co udowodniła majowa akcja „Orzeł może!”.

Wciąż trudno nam dostrzec milowy krok, jaki Polska poczyniła po 1989 r. Narzekanie stało się naszą cechą narodową. I nie bylibyśmy w tym narzekaniu osamotnieni, gdyby nie fakt, że obywatel USA, mimo deklarowanej niechęci do władzy, nie wyrzeka się uczuć patriotycznych. Naród, aby iść naprzód, potrzebuje akceptacji różnorodności i otwierania się na świat. Amerykanie wiedzą to od dawna, w Polsce idea dopiero raczkuje. Edukacja patriotyczna jest dziś passe i odchodzi do lamusa, ustępując miejsca edukacji obywatelskiej. Nacisk kładziony jest na integrację nie narodu, a społeczeństwa – niedawne obietnice Barroso o utworzeniu jednego europejskiego superpaństwa zdają się to potwierdzać. Warto więc w czasach unifikacji pielęgnować w młodych duszach szacunek do symboli narodowych.

Konkurs  WPROST dla Młodych Dziennikarzy był organizowany od 1998 r. przez tygodnik WPROST we współpracy z ambasadą Stanów Zjednoczonych. Ideą konkursu jest promowanie młodych ludzi, którzy uważnie obserwują otaczającą ich rzeczywistość, potrafią ją analizować i umieją o niej pisać mądrze i z pasją. Przy ocenie prac liczy się kreatywność i umiejętność logicznego wywodu oraz wielopłaszczyznowe spojrzenie na problem.  Główną nagrodą jest ufundowane przez ambasadę amerykańską trzytygodniowe stypendium w Missouri School of Journalism.  Edycja z roku 2013 była ostatnią, jeżeli uda nam się wypracować nową formułę – być może powróci.   

Do oceny prac, oprócz przedstawicieli redakcji WPROST oraz ambasady amerykańskiej, zapraszani są dziennikarze, którzy doskonale znają kuchnię amerykańskich mediów oraz eksperci zajmujący się merytorycznie tematyką związaną z tematem konkursu. W ostatniej edycji konkursu pytaliśmy: Jak młodzi Polacy patrzą na patriotyzm? Jakie znaczenie ma dla nich flaga, historia i hymn Polski? Jakie wypadamy w porównaniu z młodymi Amerykanami? Tematem był -  „Patriotyzm młodych”. Eseje oceniało jury, w skład którego weszli: Magda Papuzińska – wydawca tygodnika WPROST,  Grzegorz Gortat – pisarz i tłumacz literatury anglojęzycznej, Jarosław Kuźniar – dziennikarz TVN24, Marzena Rogalska – dziennikarka TVP2 oraz Zuzanna Lewandowska – wiceprezes The Kings Foundation, organizacji, która wspiera polskich licealistów w aplikowaniu na najlepsze światowe uczelnie. Zwyciężyła   Iwona Ślęzak . Drugie i trzecie miejsce zajęli odpowiednio: Wiktor Cyrny i Wojciech Engelking.